Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2013, 20:58   #25
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=GcP7Mj0SJEw&feature=youtu.be[/MEDIA]


"- Proszę księdza, a co by było, gdyby Jezus Chrystus też został sierotą?

Spogląda na nie z łagodnym uśmiechem, a następnie wtapia swój wzrok w jakiś martwy punkt. Zapada głęboka cisza. Puszysty kurz zatacza się na główki zebranych dzieci. Jaskrawoczerwone światło wpada przez witrażową szybę, rzucając smolisty cień namalowanego nań krzyża na czoło młodego kapłana.

- Moi drodzy, ludzie wierzący nigdy nie mogą stać się sierotami, bowiem zawsze - na zawsze pozostaną dziećmi Boga. Tak jak dziatki czerpią siłę i wzór ze swoich rodziców, tak i my, owieczki Pana, mamy dostęp do nieskończonego źródła energii. Ta odwaga, ta cnota, ta siła i wiara jest w was, musicie tylko po nie sięgnąć.

- A skąd mamy mieć pewność, że to prawda - odezwał się najstarszy z chłopców.

- Macie Jego obietnicę."



***


Nim Netaniasz skierował się na miejsce wyznaczonego spotkania, musiał jeszcze dopilnować paru spraw, aby nie zostawić swoich braci bezradnych. Zważywszy na to, jak byli nieliczni, jeszcze mniej było na tyle zdrowych, by nadal nieść pomoc wiernym.
Życie kapłana nigdy nie było łatwe. Od tysięcy lat na Ziemi towarzyszyła im opozycja. Ludzie, którzy w otwarty, często brutalny, sposób przekonywali o swoim stanowisku w kwestiach wiary. Sprawa nie polepsza się na Gehennie, a wręcz przeciwnie. Co duchowieństwo miało począć w miejscu praktycznie zaludnionym przez samych kryminalistów?

Z tej przyczyny i za sprawą trzeźwo myślących przełożonych, Armia Lwów nawiązała porozumienie z kilkoma innymi gangami, nim była gotowa samodzielnie stanąć na nogi. Skład Apostolski czy różaniec niestety nie powstrzymywały cięć nożem ani nie odbijały kul.
Nowy kościół potrzebował broni, dyscypliny i przede wszystkim rozeznania w sektorze, trzy rzeczy, które może nie gwarantują pełnego bezpieczeństwa, ale na pewno zwiększają szanse na przespanie kolejnego dnia w spokoju.


Najpierw jednak udał się do pomieszczeń sanitarnych. Wziął szybki prysznic i zgolił zarost. Nie wiadomo, kiedy jeszcze będzie miał okazje zaznać trochę czystości, jeśli w ogóle.
Po wykonaniu podstawowych czynności, zamiast ruszyć do swojej celi, przez dłuższą chwilę wpatrywał się jeszcze w lustro, tracąc poczucie czasu i rzeczywistości.
Czarny krzyż wyraźnie odbijał się na jego nieco bladej cerze, tym bardziej uwydatniał się na tle krystaliczno-czystego błękitu oczu.
Zwykły tatuaż. Dla niego coś więcej.
Wspomnienia.
Obietnice.
Jak to miał w zwyczaju, powolnym ruchem kciuka przejechał po ramionach znaku męki Pańskiej.

- Nie zawiodę Cię.


Po kilku minutach stał przed swoją pryczą, na której były porozrzucane różne przedmioty. Musiał się spakować, a z tego powodu w jego inwentarzu mogą się znaleźć tylko najpotrzebniejsze rzeczy. To nie była pielgrzymka ani wycieczka szlakiem górskim. W miejscu potocznie nazywanym "Kiblem" liczyła się maksymalna mobilność. Nic nie może mu przeszkadzać przy ewentualnej ucieczce lub w przeciskaniu się w ciasnych fragmentach.

Dlatego ostatecznie do swojej torby postanowił wrzucić trochę dodatkowej amunicji, kilka porcji prowiantu, ponad dwa tuziny fajek na drobne wydatki oraz przede wszystkim podniszczoną księgę. Dobry nóż przypiął do łydki, a porządną strzelbę przerzucił przez ramię.
Był gotowy.


Zrobił co było w jego mocy. Kaplicę zostawia pod opieką Izaaka. Nikomu nie ufa tak bardzo, jak jemu. Serce mu się kraje, widząc te jego podkrążone oczy i zgarbioną posturę ciała. Taki młody, a tak bardzo wyniszczony. I choć nie były to jeszcze symptomy zarazy, Netaniasz nie łudził się co do tego, że jeśli szczepionka nie dotrze do A-0677, Izaak, tak jak cała społeczność tego sektora, umrze.

Umrą ciała, nie dusze. Nimi zdążyli się już zaopiekować. One dostały już swoją szczepionkę.


Wszyscy byli już na miejscu, kiedy ksiądz wszedł w grono zebranych. Niewielu zwróciło na niego uwagę. Ten głupi księżulek. Suka Diakona. Netaniasz zdążył się już uodpornić na takie obelgi. Właściwie to już nie pamięta, kiedy ostatni raz się nimi przejmował. Dopóki nie było pośród nich jego przełożonego, był tylko kolejnym wątpliwej jakości dodatkiem. Co więc tutaj robił? Ano właśnie, jakkolwiek dziwnie i irracjonalnie to brzmiało, pasował do tła.

Ah, to tylko księżulek. Niegroźny. Pieprzy tylko te swoje święte głupoty. Czemu mielibyśmy się nim przejmować? Niech sobie żyje. Te jego pierdolenie jest nawet śmieszne. W sumie, to taki jeden nie wyrucha cię na fajki. W sumie, to można mu nawet zaufać. Ma ten swój pojebany kręgosłup moralności, a przy tym jest zbyt ciotowaty, by stanowić zagrożenie. Idealna kurwa. Może z nami zostać. Dopóki nie masz za dużych ambicji, jesteś okay.

Z drugiej strony.
Ksiądz. Zbawca dusz. Potrzebny. Życie tutaj jest piekłem. Nie chcemy przeżywać tego ponownie po śmierci. Jeśli tylko istnieje po niej jakieś życie, to co mam, kurwa, do stracenia? Lżej na sercu po spowiedzi jest. Przydasz się tutaj. Tylu skurwysynów, potrzebujemy kogoś, kto będzie mądrze pieprzył i pomagał tym, którzy sami sobie nie są w stanie pomóc.


Dokładnie. Niegroźny. Zaufany. Pieprzony świętoszek.
Jeśli się postara, wtopi się w prawie każde towarzystwo. Z czasem nić zaufania staje się tak gęsta, iż zaczyna działać na swoich warunkach.
Finezja i przy tym stanowczość. Cuda, cuda i jeszcze raz cuda.


Opierając się o ścianę postanowił poprzyglądać się jego przyszłym towarzyszom podróży. Z racji tego, iż dyskusja na temat drogi do celu była mu obca, dorzucił tylko swoje trzy grosze, a następnie zamilkł do samego końca.

Oczywistym było, że na tak niebezpieczną (żeby nie powiedzieć samobójczą) misję wyślą kilku twardzieli. Ortega i Lentz nie wyglądali na słabeuszy. Ale nawet Dawid pokonał Goliata. Praha był kolejną niezbędną osobą. Tzw. szczur tunelowy. Jeśli komuś będzie musiał powierzyć swój los błądząc w tunelach, to najpewniej będzie to on. Staruszek Petrenko wyglądał niepozornie, prawie jak Netaniasz. I dlatego najbardziej się go obawiał. Kto wie co skrywa w tym swoim doświadczonym przez życie umyśle? Następna była kobieta, a nawet dwie. Albo... W sumie to ciężko było stwierdzić. Ford wyglądała... wystarczająco hardo. Emancypantka Netaniasz uśmiechnął się pod nosem.
A Jonasz? Czy takie istoty w ogóle w coś wierzą?


Wszystko zostało już ustalone. Lew wysunął się z inicjatywą, aby pójść przodem. Nie dlatego, że się nie bał. Strach przesiąknął jego ręce do kości, toteż wysunięta strzelba nerwowo podskakiwała. W najgorszym przypadku mógł służyć za mięso armatnie. Jednak Netaniasz przeczuwał, że spotka w tych ciemnościach coś gorszego od Hien. Tego się właśnie obawiał, a jednocześnie czuł dreszcze ekscytacji.

Na cokolwiek się natkną, muszą dotrzeć do szczepionki. Od tego zależy życie ludzi, którzy mu zaufali. Którzy zawierzyli swój los Bogu. Netaniasz jest Jego wolą.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"

Ostatnio edytowane przez MTM : 11-07-2013 o 20:59. Powód: Stylistyczne poprawki
MTM jest offline