Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2013, 15:38   #180
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Markus łykał rybną polewkę bez pośpiechu, wszak nie była to jego pierwsza dzisiejszego dzionka. Pobyt w tiurmie nikogo nie pozostawiał obojętnym na uroki wolności. Od samego ranka tedy Oppel starał się zaspokoić apetyt jakby na tydzień naprzód. Mężczyzna, mimo że na pierwszy rzut oka chudy jak szczapa i długi jak gówno pelikana, wpychał w siebie strawę niczym halfling podczas Święta Żniw. Jednym słowem nie żałował sobie.
Miarkował już niedługo prysnąć z Grissenwaldu. Ostatnią rzeczą jakiej chciał był powrót do ciemnicy. Ostatnie cztery dni śnić mu się miały przez parę ładnych tygodni. Jako, że mutancka grasanteria się rozpleniła w lasach okolicznych, najrozsądniej było przyłączyć się do tej gromadki, której celów nie znał, ale widać było, że nie zamierzają osiedlać się tu na stałe.

"Nigdy nie ma się drugiej okazji, żeby zrobić pierwsze wrażenie" - pomyślał sobie w duchu.

Toteż błysnął uśmiechem w odpowiedzi na nagabywania Ericha i mimowolnie, jakby na szczęscie pogładził się po włosach, w które powoli wkradało się srebro. Wszak czwarty krzyżyk miał już za sobą.

- Ha, miejscowi gadają, mówicie? Miejscowi gadają, żem mistrz iluzji i konfabulacji, panie Oldenbach. Nic z tych rzeczy niestety i na szczęście bacząc na okoliczności. Sami przeto widzicie, że głupota ludzka granic nie zna. Dopomóc Wam jednak mogę, ale nie odbędzie się bez paru spotkań. Hipnoza wszak to sztuka trudna, oporna, ale daje rezultaty... - zawiesił znacząco głos i przejechał wzrokiem po pozostałych.

- Wy zaś opuszczacie to urocze miejsce, prawda? Tedy musiałbym się zabrać z Wami. Jak Wam to pasuje, hę?

- Nie “panuj” mi Markus, bo czuję się stary. - powiedział Erich wyciągając fajeczkę - Nie ma to jak zapalić po posiłku. Jeśli chcesz się przyłączyć do nas, to nie widzę przeszkód. Każdy się przyda na mięso armatnie. Zwłaszcza taki, co nie potrafi walczyć. - poklepał mężczyznę po ramieniu. - Będziesz szedł w szpicy. He, he. - tym razem jego śmiech nie był nerwowy.

Oppel przyjął żart jako dobrą monetę.

- Czuję się zatem zaproszony, pomogę jak potrafię. Powartuję, upichcę coś na ciepło. Nie pożałujecie, zapewniam. W szpicy widzę, że wielu ze mną pójdzie. Na zabijakę mi wszak Erichu nie wyglądasz, ha. Ale na gawędziarza, to i owszem. Gwoli ścisłości, ten tasak co przy pasie przytroczony noszę ostry jest, ale wiadomo nie od dziś, że i rycerz dupa kiedy wrogów kupa.


Oppel był gotowy do drogi, gdziekolwiek by ona nie wiodła. Worek podróżny leżał przy stole, kij podróżny wsparty o ścianę, kałdun Markusa był pełen jedzenia. Czego chcieć więcej?
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 15-07-2013 o 21:54.
kymil jest offline