Gdy Black zaatakował Anansi gładko uskoczył przed szponami. Tak samo uniknął ciosu w szczękę i cienkich macek. Poruszał się niezwykle szybko, zdawał się nie zwracać większej uwagi na działania symbiota.
Archaal zamotał się z siecią, która przykleiła go do podłogi, ale niestety pozbawiony swojej pajęczej siły niewiele mógł zdziałać. Natomiast na zewnątrz w powietrze zbiło się tornado niebieskiego ognia. Ghost usiłował odciągnąć gigantycznego pająka od rannego towarzysza. Wywołał tornado by chronić się przed niby-pajęczyną, którą mechanoid wypluwał w ilościach hurtowych.
Tymczasem w budynku Anansi wprowadził pierwszy prosty cios w zębatą paszczę symbiota. Black mając spore doświadczenie w walce w ręcz sparował cios, ale w tedy dwie inne pieści wbiły się w jego bok.
Siła podwójnego cisnęła go o ścianę. Gdy spojrzał na przeciwnika ujrzał iż ma on teraz nie dwie, ale sześć rąk, a jego ciało szybko ciemnieje i pokrywa się chitynowym, owłosionym pancerze.
Po kilku sekundach stał przednim humadoidalny pająk w strzępach kostiumu.
-
Całkiem, całkiem - ocenił gulgoczącym głosem Anansi i skoczył na Blacka.
Ten uskoczył odruchowo, a szponiasta łapa musnęła go tylko trochę. Jednak ten dotyk wystarczył, by poczuł jak kręci mu się w głowie oszołomiony nagłym spadkiem mocy.
Na razie był to niewielki procent tego co miał w zanadrzu, ale mutant pochłaniał jego pajęcze zdolności przez dotyk, a jego pajęczy zmysł nie ostrzeże go przed żadnym atakiem ze strony przeciwnika. Skutecznie tłumił on pajęczy system wczesnego ostrzegania.