Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-07-2013, 12:34   #14
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Dylematy moralne herosów nie trwały długo. Szybko ocenili swoje siły w ewentualnym starciu z nieznanym przeciwnikiem i jak jeden mąż doszli do wniosku, że nie warto podejmować wyzwania i ryzyka. Czy wynikało to z braku wiary we własne siły, konformizmu, czy może z wielkiej odpowiedzialności za powierzone zadanie? Trudno powiedzieć. Ważne, że jeden po drugim znikali oni w rozpadlinie, jaką wywołała Kamena.

Tunele w których się znaleźli wyglądał na całkowicie naturalny. Długi, prosty tunel pokryty stalaktytami i stalagmitami ciągnął się na przestrzeni kilkudziesięciu metrów. Herosi biegli co sił, jeden z drugim, nie oglądając się za siebie. Gdzieś w głębi serca czuli dziwne ukucie smutku, nostalgii i wyrzutów sumienia. Pozostawili swoją przyjaciółkę na pastwę losu.
Pytanie, czy mogli postąpić inaczej ciągle kołatało się w ich głowach.

Po kilkudziesięciu metrach podziemny korytarz połączył się z tunelem metra. Boscy pomazańcy ruszyli ostrożnie wzdłuż torów. Cisza jaka panowała w podziemiach świadczyła o tym, że ta linia wyszła już dawno z użycia. Ciężkie oddechy niosły się echem wzdłuż betonowych ścian. W tunelu panował półmrok, gdyż lampy zawieszona na całej jego długości, co kilka chwil rozpalały się niczym migoczące gwiazdy. Żaden z herosów nie miał wątpliwości, że to także zasługa Kemeny.
Gdy przeszli kolejne kilkadziesiąt metrów usłyszeli za sobą potężną eksplozję. Podmuch energii dotarł aż do nich i odbijając się od ścian, wzbudził głośne echo, które wywołało u nich kucie w uszach. Po chwili w oddali rozległ się przeraźliwy wrzask, jakby z klatek wypuszczono stado pawianów. Wrzask i jazgot niósł wypełnił korytarze i szybko się zbliżał. Nie było czasu, aby się zastanawiać. Herosi ponownie rzucili się biegiem naprzód w kierunku jaśniejszej plamy szarości przed nimi.

Porzucona stacja metra była praktycznie pusta. Na ławce pośrodku peronu siedział jakiś starszy mężczyzna.
Przyglądał się on z uwagą zbliżającym się do niego postacią. Herosi szli ostrożnie, ale pewnym krokiem. Za nimi w korytarzach nadal było słychać przeraźliwy i nieludzki jazgot. Coś nieubłaganie zbliżało się w ich stronę.
Gdy herosi byli zaledwie kilka metrów od staruszka ten wstał i powiedział głośno:
- Tempus fugit, aeternitas manet.
Po tych słowach dosłownie rozsypał się na oczach zaskoczonych pomazańców, jakby jego ciało było zbudowane z malutkich ziarenek piasku. Po peronie rozsypały się malutkie drobinki, które zaczęły wnikać w marmurową podłogę.
Herosi ominęli dziwne zjawisko szerokim łukiem i wyszli na powierzchnię.


Cała czwórka wyszła na zatłoczone i pełne ferii neonowych barw ulice Nowego Jorku. Tłum ludzi omijał ich szerokim łukiem, jakby byli trędowaci lub naznaczeni w inny przykry sposób. Ilość dźwięków i bodźców wizualnych lekko ich oszołomiła. Mimo, że miasto było ich naturalnym środowiskiem, to poczuli się jakby weszli w inny wymiar. Wszystko było obce, dziwne i przytłaczające.
Nagle go zobaczyli stał po drugie ulicy. Stał wyprostowany z rękami w kieszeni. Wpatrywał się w nich i wręcz przeszywał wzrokiem. To byl ten sam mężczyzna, który zaatakował Kamenę.

Christopher Pale
Christopher poczuł dreszcz niepokoju na plecach. Czuł zagrożenie i niepewność. Spojrzał w górę i ujrzał coś, co nie powinno mieć miejsca. Na dachach okolicznych wieżowców ustawionych było kilkanaście kamiennych figurek, przedstawiających mityczne harpie.
Pale nie miał wątpliwości, że mają one coś wspólnego ze stojącym na przeciwko nich młodym mężczyzną.

Aaron Camfrey
Aaron wśród miejskiego szumu i zgiełku wyłowił bardzo niepokojący dźwięk. Dźwięk, który słyszał już dzisiejszego wieczoru i mimo swej pozornej wesołości wywołał on w nim podobne uczucia. Stojąca kilka metrów od niego mała dziewczynka o przenikliwym spojrzeniu, gwizdała tą samą melodię, co człowiek w kajaku.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline