-Ho ho ho, nie wiedziałem, że już wybraliśmy dowódcę - zakpił William - jednak plan jest dobry, tylko wpierw trzeba zawrzeć drzwi, bo się piasku nasypie. Szkoda stracić działające kompiutyry przez trochę piasku. No i potem zaklepuję tamtą stronę - wskazał zamknięte drzwi na prawo od wejścia. - Może panienka by się ze mną przeszła? Na pewno byłaby bezpieczniejsza niż z nim.
Po wskazaniu na siedzącego Jacka uśmiechnął się szeroko. Nie pójdzie, a jeżeli już, to z tym lowelasem obok. Chyba żeby zagrać...
Praudmoore ruszył w stronę łańcucha, by jak najlepiej zamknąć wrota. Niby to nie to samo co porządna barykada z mebli, ale na obecną chwilę musi wystarczyć. I tak nie spodziewają się ataku z zewnątrz... Co innego w środku. Na samą myśl o eksploracji całego instytutu aż przeszły go ciarki.
Następnym krokiem jest pójście zwiedzać w stronę, którą zarezerwował wcześniej. |