- Acha. Nie. Ja się na takie rzeczy nie pisałem. - Powiedział Daritos z rosnącą złością w głosie, podnosząc z ziemi jakiś kamyk i ciskając nim z całej siły w korytarz za nimi. - Wychodzimy. Przejdziemy górą. - Może spróbuj przyzwać jeszcze jakieś stworzenia, tym razem w miarę humanoidalnej wielkości? Jeżeli wróci to znak, że można iść jego śladami, jeżeli nie to trzeba się będzie wrócić. Sam posiadam zwój z zaklęciem dającym mi pobieżny wgląd w okolicę, ale skoro zostało tylko jedno przejście... Nie ma sensu go marnować - zareagował elf, dotychczas rozmyślając nad sposobem pokonania przeszkody.
- Raz matka rodziła i umrzeć przyjdzie tylko raz. - odpowiedział Wulfram z ponurą miną chwytając zębami sztylet by po chwili zniknąć w mrokach zawału.
- Kto jest za tym, żeby poczekać dziesięć minut i sprawdzić czy będzie jeszcze żył? - Spytał Zaklinacz za znikającym w szczelinie Wulframem.
- Przy naszym szczęściu to ta metoda się nie sprawdzi - odparł Tarin. - Ale jeśli chcesz, to czekaj - powiedział, ruszając za Wulframem.
- Wiem, że to może głupie pytanie, ale chyba coś mi umknęło... - zaczęła Virmien, szykując się do wlezienia także do mikro tunelu. - ...czemu posłano was akurat korytarzami zamiast po prostu puścić nad górami? - czołgała się w swojej normalnej, ludzkiej formie. Być może przemiana byłaby wygodniejsza, ale druidka była świadoma swoich ograniczeń i wiedziała, że zmiana kształtu może przydać się bardziej w groźniejszej sytuacji.
- Tak jakoś wyszło, że podział na dwie grupy, idące różnymi drogami, wydał nam się bardziej naturalny - stwierdził Tarin, nie wnikając zbytnio w szczegóły związane z owym podziałem.
- Mhm. - skwitowała Virmien, resztę przemyśleń zachowując dla siebie.
***
- Ten magazyn nie wygląda na stary - Szepnęła Liri, rozglądając się po pomieszczeniu, a po uniesieniu wieka jednego z koszy, i zlustrowaniu jego zawartości, dodała:
- I nie jest zdecydowanie opuszczony - Chwyciła za lekki kilof przy pasie, bacznie się rozglądając...
- Zaraz się przekonamy co czeka nas za rogiem. - Odparł Daritos, schylając się i wypuszczając swojego węża-chowańca z rękawa. - Dobra mały, idź na zwiady.
Wulfram, jak zawsze zresztą, był szczerze zainteresowany zapasami które wypełniały magazyn. Wszak w tej okolicy mogło nie być drugiej okazji pozyskania pożywiania w tak łatwy i szybki sposób. Stojąc lustrował okolicę, chcąc jak najlepiej zaznajomić się z nowym miejscem. Wydawało mu się że jaskinię musiało zasiedlić coś obdarzonego przedsiębiorczością i rozsądkiem zaś rozmiarem przypominające krasnoludy. Wszak człowiek nie mógł wbić się w tak absurdalnie szerokie i krótkie spodnie widoczne wśród zapasów. Jedyne oko potężnego wojaka przylgnęło do szpary w drzwiach niczym niemowlę do sutka matki. To co udało mu się zaobserwować wyłącznie potwierdziło jego podejrzenia. Cichym tonem poinformował resztę towarzystwa, kogo też zauważył na korytarzu... |