Wypuszczony przez Daritosa mały wąż prześliznął się pod drzwiami magazynu, po czym ruszył w prawo na wędrówkę tunelem. Po drodze nie napotkał nikogo, będąc cały czas w mentalnym kontakcie z Zaklinaczem, informując go o wszystkim, co sam właśnie widział... i wkrótce prześliznął się pod kolejnymi drzwiami, trafiając do jakiejś komnaty.
Ktoś spał pod stertą koców na łożu, chrapiąc niemiłosiernie, a drugi “ktosiek” siedział przy stole wolno coś przeżuwając. Spoglądając oczami węża i Daritos ujrzał szarawego, łysego Krasnala w trakcie jakiegoś posiłku...
Zaklinacz wysłał telepatyczne ponaglenie do swojego chowańca, żeby ten wracał do niego.
- Szare krasnoludy, jeden słodko śpi a drugi wżera akurat obiad - powiedział pozostałym, po czym spojrzał na Liri - Twoi kuzyni?
- Nie sądzę, by tak po prostu pozwolili nam przejść? - bardziej chyba stwierdziła, niż zapytała Virmien.
- Wiele lat temu, a właściwie to pokoleń, Łupieżcy Umysłu pokonali Krasnoludzki klan Duergar, biorąc wielu w niewolę. Zniewolone przez lata, torturowane i poddawane eksperymentom, Szare Krasnoludy zdołały się w końcu uwolnić, ich serca wypełnił jednak mrok - Wyjaśniła cicho Liri - To złe i zgorzkniałe istoty, odporne na trucizny, doskonale się skradające, i posiadające kilka magicznych mocy. Jesteśmy z nimi na ścieżce wojennej...
- Innymi słowy - stwierdził Tarin - nie mamy najmniejszych nawet szans, żeby nas przepuściły po dobroci. A w takim razie najlepiej by było zaatakować, zanim nas zauważą.
- Masz mój mróz - stwierdził z rozbawieniem Daritos, kładąc zimną dłoń na ramieniu Tarina.
- I moje płomienie - dorzuciła Meggy. - I moje... Właściwie to nie, cholera to my jesteśmy tutaj intruzami - stwierdził elf, układając dość jasno swoje położenie na osi dobro-zło. - Jasne, większość duergarów z natury jest zła, zgorzkniała i nieprzyjazna wobec innych ras... Podobnie jak ludzie w stosunku do elfów i krasnoludów, które niegdyś zepchnęli w lasy i podziemia. Bawcie się sami, spotkamy się jak już skończycie bawić się w bezsensowną rzeź - odrzekł, po czym wygrzebując z sakiewki odrobinę gumy arabskiej wypowiedział formułkę zaklęcia znikając pozostałym z oczu.
- [i]Też tak umiem - [i]mruknął Tarin. Metoda elfa była całkiem skuteczna i warta naśladowania. Szkoda tylko, że nie mogła być zastosowana do całej drużyny. |