Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2013, 18:14   #137
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Najwyraźniej Kirstenhelm de Seis uznał, że plotki o podróżnikach, których chciał nająć nie są wielką przeszkodą w jego sprawie. Ciekawe co by było, gdyby któreś z nich okazało się zdrajcą i uratowało córki de Seis specjalnie po to, by zyskać wejście do domu. Nie wiedząc dlaczego, Lou od razu pomyślała, że taką rolę mogłaby pełnić Drakonia. No dobrze... Dobrze wiedząc dlaczego. I wcale nie chodziło o rodowód. A że diablicy wychodziło wszystko, czego się podjęła, sprawiłoby tylko, że i z tak zagmatwaną sytuacją i zdradą w zdradzie, zdradą podszytą też by sobie poradziła.

Na domiar tego wszystkiego dostali nauczyciela czy też szkoleniowca. I tu po raz kolejny elfka dziękowała Tymorze za swoje wychowanie i brak wpajanej od dziecka nienawiści do mrocznych elfów. Gdyby zachowywała się jak typowy przedstawiciel księżycowych elfów, pewnie już dawno odpuściłaby sobie współpracę z całą grupę. A być może wcale nie pomogłaby Xendrze z oprychami, którzy ją napadli. Ale mniejsza o uprzedzenia rasowe, które w końcu wojowniczce nie były szczególnie znane... Choć do diabelstw już się właśnie jakiegoś nabawiła. Wysłuchała szczegółów przedstawionych przez Kirstenhelma i udała się na - szeroko pojęte - nauki...


Uczenie się etykiety, układów w wyższych sferach i tego całego misz-maszu było dla Lou całkowicie zbędne. Nie, żeby miała problem ze spamiętaniem wszystkich niuansów czy z zachowaniem się z należytą gracją - elfia krew, choć przytępiona ludzkim wychowaniem, silnie dawała o sobie znać. Niemniej jednak Rannes naprawdę wolała szybki, mocny trening z mieczem i zdolnym przeciwnikiem niż takie salonowe zachowanie. Cóż jednak poradzić... Praca to praca. Drakonia zresztą też miała wziąć tę pracę, to pewnie poratuje ich swoją wiedzą w odpowiedniej sytuacji.

Trzeba było jednak podjąć się tego, do czego się zobowiązało, a odpowiednie przyswojenie sobie nauk drowa miało pomóc. Zatem Lou bez jawnego narzekania, a tylko rzucając raz po raz porozumiewawcze spojrzenie (jej zdaniem porozumiewawcze) Jackowi, kontynuowała naukę.


- Chętnie odpocznę. I przygotuję się do wielkiego dnia. - uśmiechnęła się kpiąco. - Chciałabym tylko po drodze odwiedzić kaplicę czy jakieś inne miejsce poświęcone Sune. - wyjaśniła.

Jak powiedziała, tak zrobiła. Wizyta była krótka, natomiast opiewająca w wiele informacji. Przede wszystkim i Vermil, i Ultar faktycznie wrócili do Westgate i byli cali i zdrowi. Po opuszczeniu ostoi Sunnitów, Lou po krótce zrelacjonowała Jackowi rozmowę. Będąc spokojną o przyjaciół, mogła teraz bez obaw bawić się w panów i damy na nadchodzącym wielkim wieczorze.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
sheryane jest offline