Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2013, 22:34   #9
zelator89
 
zelator89's Avatar
 
Reputacja: 1 zelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwu
Astald obserwował całe widowisko wyprostowany, jego ręka wędrowała powoli po rękojeści miecza raczej z przyzwyczajenia niż z zamiaru podjęcia jakiejkolwiek walki. Na jego twarzy rysował się przez cały czas szeroki uśmiech. Jednak, gdy usłyszał obelgi i wszelakie kalumnie krasnoluda parsknął śmiechem. Nie sądził przez ten cały czasy kiedy myślał o jedzeniu, że coś wprawi go w radość większą niż tylko dobry humor.

- Hardzi jesteście krasnoludzie, wyglądacie na takiego co z byle powodu oręż w zębach zostawi - rzekł rozbawiony idąc ramię w ramię przez krótką chwilę z krasnoludem, po czym przyspieszył tempo.

- Ile do tej gospody bo człowiek tu z głodu pada strażnicze nieroby - Wykrzyczał to raczej tylko do siebie, nie zwracając uwagi na resztę towarzystwa.

Astald lubił stać na uboczu, nie był dobrym rozmówcą. Był natomiast doskonałym obserwatorem ludzkim zachowań. Patrzył przed siebie idąc z całym oporządzeniem oglądając się za siebie od czasu do czasu. Mierzył wzrokiem towarzyszy, którzy podążali do upragnionej przez niego gospody... Nasuwał w ten czas koszulę spod kaftana wysoko na szyję na tyle na ile się dało, aby ukryć to co było powodem jego banicji...
 

Ostatnio edytowane przez zelator89 : 24-07-2013 o 22:40.
zelator89 jest offline