Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2013, 22:07   #1
Zara
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
[Wiedźmin] Rzeczna intryga

"Cierpce - wioska rybacka w dolinie Pontaru, przy samej rzece. Liczyć może koło 200 mieszkańców. Luźna zabudowa, powierzchnię ciężko oszacować. Nikt istotny się tamże nie narodził, ani umarł. Wójtem od kilkunastu lat jest Ermold. Nieopodal znajduje się ważny most w zwężeniu Pontaru. Kluczowy dla konfliktu z Kaedwen, kilkukrotnie burzony i odbudowywany..."
Spis miejscowości w Aedirn, opracowanie akademickie

Isak Parov

Do wioski w ostatnim czasie przybyło sporo osób. Z racji tego, że sytuacja w niej była ciężka, większość przybyszy należała do tych, których nie chciałoby się spotykać nie tylko w ciemnej uliczce, ale i gdziekolwiek, kiedykolwiek. Ostatnie dni jednak odmieniły podejście mieszkańców Cierpc do takich ludzi. Karczmarze sami od siebie przygotowywali dla nich specjalne pokoje, pomijając zniżki, niektórych na podstawie muskulatury i solidnej broni kwaterowano nawet za darmo. Isak należał właśnie do tych ludzi. Jego aparycja już nie raz powodowała, że traktowano go specjalnie. Tym razem wyjątkowo czuł, że zachodziło to nie tylko z powodu strachu przed nim, ale i nadziei z nim wiązanych. Mieszkańcy liczyli, że właśnie tacy ludzie, jak między innymi on, Isak Parov, uporają się z ich okropnym problemem.

Wciąż jednak napotykał pewne trudności. Na samej tablicy ogłoszeń ze zleceniami nie znalazło się wiele informacji. A ludzie niechętnie z nim rozmawiali. Ci, którzy się przemogli, niewiele wiedzieli. Sprawa wydawała się bardzo tajemnicza. Gdzie mógłby więc dostać więcej informacji? Nie wiedział zbyt wiele o Cierpcach. Z tego, co zdążył zauważyć, było tu wszystko to, co w rybackiej wiosce mogło być potrzebne do życia i nic ponadto. Dwie karczmy, siedziba wójta, kościółek, targ, burdelik, parę sklepów z narzędziami rybackimi, magazyny oraz trochę domków i chatek rybackich. No i przede wszystkim Pontar, rzeka, nad którą zazwyczaj toczyło się życie Cierpc, a teraz panowały tam pustki, bo grasował tam najprawdopodobniej jakiś potwór. Miał bardzo dużo miejsc do wyboru, gdzie mógł się udać i szukać tropu.


Clara z Pelan

- Panienko! To znaczy pani...? - Mówił totalnie zmieszany, ale w jakiś sposób szczęśliwy, że ją spotkał, doświadczony rybak. Widać było, że już niejedno w życiu przeszedł i jeszcze więcej różnych rzeczy wypił, ale przy swoim fachu Clara widywała już dużo gorszych. - Bo to straszniste jest! My nie wiedziemy, co to za czort! Młody Rufis, chłopaczyna, zdolny, a i taki atrakcynejszy dla kobitek, wzięło go to zaatakowało, a ja żem zwłoki znalazł! Ale panienko... pani, ja już trupy w życiu widział, a takiego nigdy! Poznać żem go poznał, ale on nad rzeką... taki, jakby mu całą krew wyssało! Toż to do niczego nie podobne, mówi się, że to zrobił nawet jakiś... wąpierz. - Przy ostatnim słowie, pochylił się do jej ucha i wymówił to szeptem. - Ale po co takiej bestyji do nas tu, dobrych ludzi, by miała najść nas? Co to za szkaradztwo? Ja do pracy nie mogę iść, bo jak to tak, nad rzeką, gdy takie coś się tam czyha? - Mówił roztrzęsiony, wylewny mężczyzna. W tym samym momencie podszedł do dwójki pewien mężczyzna. Kilka lat starszy od Clary, postawny, umięśniony, blondwłosy o nieskalanej i proporcjonalnej, choć ciut zbyt dziecięcej twarzy. Najbardziej w oczy rzucała się jednak bogata zbroja, można było odnieść wrażenie, że o większych walorach estetycznych, niż bojowych.

- Witaj, piękna damo. - Ukłonił się lekko, zdjął rękawicę, by pewnie ująć i ucałować dłoń kobiety. - Nazywam się Rejmar von Katwild. - Mocno zaakcentował swoje nazwisko, jakby miało ono cokolwiek jej powiedzieć. Bardziej dosadny był sam strój, świadczący o jego pozycji społecznej. - Służę pomocą, bowiem śmiem mniemać, że przybycie damy wiąże się z tą samą sprawą, co ostatnie przybycia wszystkich ludzi do wioski, w tym także i mojej skromnej osoby. Niebezpiecznie byłoby przechadzać się samotnie w tak niebezpiecznych czasach, więc oferuję swą asystę u boku panienki. - Zakończył wyniosłym tonem swoją przemowę, z uśmiechem pozwalając w końcu dojść do głosu Clarze. Obok wciąż stał rybak, choć niepewnie kiwając głową, wycofywał się do tyłu, jakby nie czując się potrzebny. Ale kto wie, kogo i po co w tej chwili potrzebowała rudowłosa? Decyzja należała wyłącznie do niej.


Daveon

Kupiec, który podwiózł Daveona do Cierpc, po dotarciu na miejsce był bardzo szczęśliwy. Jak kapłan zdołał się dowiedzieć z rozmowy, kupiec wiózł pożywienie, którego z powodu niemożności połowu ryb w ostatnim czasie w wiosce brakowało. Dało się więc zbić na tym dobry interes.
- No, dowiozłem świętobliwego, wasza obecność była dla mnie zaszczytem i pomocą w czasie podróży. - Mówił, nie chcąc zabrać najmniejszej zapłaty od kapłana, wręcz przeciwnie, na drogę wręczając mu mały prowiant, składający się z paru owoców, pieczywa i kawałka surowego mięsiwa. Nie chciał, by kapłana dotknął brak pożywienia, albo wysokie ceny. Poinformował także, że następnego dnia wyruszy w podróż powrotną i równie chętnie zabierze tam Daveona. Po tym oddalił się, by załatwiać swoje interesy. Tymczasem podbiegł do niego młody chłystek, wychudzony, aczkolwiek samym poruszaniem się i spojrzeniem sprawiał wrażenie bardzo bystrego i zaradnego.

- Wielebny chciałby się z kapłanem widzieć. Zaprowadzę, jeśli nie ma żadnych oporów. - Powiedział rezolutnie, kończąc nawet jakby lekką groźbą. Cóż, Daveon wkraczał na nieznany mu grunt, do wioski, gdzie jak już zdołał zasłyszeć, ludzie mieli bardzo poważne problemy. Nie znał także, bo niby skąd, tutejszego wielebnego. Tymczasem miejscowy kapłan chciał się z nim zobaczyć. Z jednej strony, to swój człowiek, ale nie zawsze tacy lubili, gdy jakiś inny duchowny wkraczał na ich ziemie. Podczas swojej wędrówki Daveon zapewne już się natknął na podobne sytuacje.
 
Zara jest offline