Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2013, 23:55   #2
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Do Cierpc przybył wczesnym rankiem. Było to zadupie, ale wstyd się przyznać że on pochodził ze znacznie mniejszej wsi. Jego szkapa była mocno zmęczona, więc pozwolił jej pić wodę z koryta przed karczmą do oporu, a potem kupił trochę obroku i pozwolił jej jeść, ile tylko miała ochotę. Nie miał zamiaru szybko stąd wyjeżdżać, więc objedzony koń za bardzo mu nie przeszkadzał. Co innego w bitwie czy jakby musiał uciekać, nie raz widział jak szybkie konie, po obżarciu się ledwo biegły. Skierował się do pierwszej lepszej gospody. W sumie nie miał za dużego wyboru. W środku chyba jego twarz budziła respekt, bowiem nie spodziewał się tak ciepłego przywitania. Cóż, kmiotki wiedziały co robić by sobie przychlebiać rębajłów z całego Aedrin.

Pokój za darmo, przyjął z bardzo dobrze ukrytą wdzięcznością. Nie widział potrzeby nawet w tym, aby gospodarzowi podziękować, to on mu robił łaskę, że u niego będzie wydawał pieniądze na żarcie i piwo. A to ostatnie lubił szczególnie. Gdy przeniósł swoje juki do pokoju, usiadł na łóżku i zaczął się zastanawiać, jak to zgrabnie rozegrać, by pieniądze poszły na jego konto.

Do głowy wpadł mu jeden pomysł, a zawsze wierzył w to, że pierwsza myśl jest tą najlepszą. Dlatego nigdy się nad niczym długo nie zastanawiał. Był zaspany, ale miał łóżko. Ściągnął z siebie zbroję, dla pewności podparł drzwi pokoju krzesłem i położył się spać. Miał zamiar przespać cały dzień, a wstać wieczorem i postawić sobie obozowisko nad brzegiem Pontaru i czekać. Miał dziwne wrażenie że nic z tego nie wyjdzie, ale może chociaż zobaczy cień tego czegoś, będzie wiedział z czym i jak walczyć. Podejrzewał jakiegoś utopca albo topielca. Może też jakiś zeugl, Pontar nie był aż tak czystą rzeką, aby nie mógł on się tam zalęgnąć, ale on to była ostateczność.

Za nim poszedł koczować, wcześniej zjadł kawał wyśmienitej baraniny i wypił dwa kufle nawet dobrego piwa, lecz wyczuł że było święcone. Cóż, nie spodziewał się że w tej wypnij dupie dostanie cokolwiek lepszego, zwłaszcza jak rozdawali za darmo pokoje. Ważne że się nażarł do syta, a potem mógł czekać całą noc nad brzegiem tej cholernej rzeki.

Zebranie chrustu na ognisko, zabrało mu najwięcej czasu. Kilka ładnych polan, które z pewnością będą się długo palić zwinął po prostu spod jakiejś chałupy. A potem rozłożył się wokół ognia, był wsypany więc z pewnością nie zaśnie. Co by nie było, coś zżerać tych rybaków musiało. Usadowił się tak, aby widzieć ostatnie zabudowania. W jednym okienku jeszcze chwilę paliło się światło, nim zgasło. On sam ulokował się nie nad samym brzegiem, lecz bardzo blisko niego. Na otwartej przestrzeni. Rozłożył skórę wilczą, na której usiadł i za pomocą hubki i krzesiwa rozpalił piękne ognisko. Co jakiś czas dorzucał trochę drewna i obserwował brzeg. Co jakiś czas popalał żagiew i robił krótki rekonesans, ale noc zapowiadała się bardzo spokojnie. Kuszę i srebrny sztylet starał się mieć pod ręką.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline