No więc... Nie zaczyna się zdania od "no więc", więc...
No i...
Dorzuciłbym do całości (z którą się generalnie zgadzam, a w zasadzie - na ile moja mierna znajomość świata pozwala się zgadzać
- bo jakimś wielkim pasjonatem WH nigdy nie byłem) sprawę środowiskowego "widzenia misia".
Był to jeden również jeden z powodów (może główny), dla którego WH na długo wylądował na moim Indeksie Systemów Zakazanych.
Miałem to szczęście, że dorastałem w środowisku RPGowym. Do średniej szkoły chodziłem w miejscu oddalonym od domu i mieszkałem w internacie - i jak wiadomo popołudniami i wieczorami nie było co robić, bo przecież nikt się nie uczył. Miałem sporo czasu na "hobby" i takim szybko stało się RPG - mieliśmy wiele zapału, wiele czasu, kilka skserowanych podręczników i żadnych "nauczycieli" poza starszymi kolegami. Środowisko było mocno spolaryzowane - z jednej strony "cukierkowy i kolorowy"'' FR podpompowany jeszcze He-manem i Conanem Barbarzyńcą; z drugiej "twardy" WH - tak właściwie nie było wiadomo jak to pokazać, bo właśnie w podręczniku te kolorowe stroje, święta, sielanka... Początkowo było wiadomo, że ma być inaczej niż w DDkach (nikt nie używał słowa "heroic"), więc co sesja byli kultyści (kultyści są fajni, bo są źli) i demony, albo jakaś skomplikowanie przekombinowana zagadka z szukaniem czegoś, gdzieś (byle nie wejść do lochu i radośnie wycinać co się nawinie). I wtedy pokazała się Jesienna Gawenda (i wcześniejsze pomysły) i już było wiadomo jak ma wyglądać anty-FR... Ta twarda, rzeczywista gra, dla dużych twardych facetów. Ma być mokro, brudno, syfiaście, w łachmanach i przez pół sesji w rynsztoku. I mają być ekspiacje i wynurzenia oraz inne opowieści dziwnej treści jak to nasza postać cierpi i przeżywa, jak się angażuje w akcję (byle nie rzucać, bo pewnie nie wyjdzie)...
Niestety byłem młody i głupi i kolorowanko-rzucanka bardziej mi podchodziła niż gawędzenie o świecie...
A dzisiaj? Dzisiaj z takim samym sentymentem wspominam katastrofę "TRAK0" jak i klimatyczną "Jesienną Gawendę"... Jak tak sobie siedzę w fotelu z bamboszkami i koniaczkiem w ręku to myślę: "Kiedyś to się grało! Kiedyś to były RPGi... nie to co teraz!"