Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2013, 00:31   #4
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Dagmar, pomimo, że stronił od towarzystwa znalazł się w sześcioro osobowej drużynie. Stało się to tak, że w połowie drogi, gdy to podążał z dość oddalonego miasta zwanego Kienbaum napotkał jadący powóz. Tej nocy Taal zesłał na te obszary dość obfite deszcze, przez co piesza podróż była skaraniem. Z lekkim wahaniem, zgodził się na zaoferowany mu transport. Nurtowało go dziwne pytanie -dla czego mu go właściwie zaoferowano? Z litości, czy może chcieli go ograbić pytanie: -Z czego?- obalało tę wątpliwość. Być może wyglądał jak łowca nagród. Czarny, maskujący kapelusz na głowie z, pod którego falowały czarne włosy. Smukła podłużna twarz z blizną nad lewym okiem, która ciągnęła się aż do policzka po tej samej stronie. Długi, także czarny płaszcz, pod którym kryła się zbroja. Miecz przy pasie, który połyskiwał srebrnym blaskiem. Musiało być lekkim zaskoczeniem, że jest łowcą wampirów.

Siadł wygodnie w rogu powozu i nie zadając zbyt wielu pytań z pewnego rodzaju obawy przed zmiana decyzji, jechał dalej. W tym czasie bacznie przyglądał się towarzyszom, sprawdzając czy przypadkiem żadne z nich z nich nie jest wampirem. Po nieprzespanej nocy, poczuł się znacznie lepiej, gdy to żadne z towarzyszy prócz krasnoluda nie stroniło od światła słonecznego. Oczywiście jak łatwo było się domyśleć Zorgrim także nim nie był, po prostu miał takiego kaca, że słońce powodowało ból głowy. Ten bohater był nadzwyczaj ciekawy, w nocy wygadywał tyle rzeczy, że Dagmar zastanawiał się nad spisaniem ich w jedną całość, którą nazywałby „Nekrologi mutantów i innych stworzeń chaosu” Morr musiał być mu bardzo wdzięczny. Gdy krasnolud siedział cicho za dnia, jego miejsce zajmowała Alethe Schwarzknauen. Jej opowieści były nadzwyczaj ciekawe, chociaż co niektóre zbytnio naciągnięte. Kolejnym zaskoczeniem stała się sytuacja, gdy to Marcus Flint wypowiedział:

-„Baron Eldred von Stauffer…” - Dagmar niemal nie podskoczył, starając się jednak dowiedzieć więcej, słuchał uważnie

Było w tym coś dziwnego, tyle zabezpieczeń, dla głupiej buławy, miecza no i tych dokumentów. Baron ten musiał mieć nie lada majątek. Jego podejrzenia, co do niego, jako wampira jeszcze bardziej się potwierdzały. Sto koron to nie drobny pieniądz, a ostatnio z tym krucho. Będąc już na miejscy w Penzfin Dagmar ruszył za Zorgrimem do karczmy, mówić przy tym do reszty kompanów:

-Mnie też tam znajdziecie.

Wolnym krokiem wszedł do wnętrza budynku, rozejrzał się po dość dobrze wyremontowanej gospodzie i zaczął iść w kierunku karczmarza. Nie był do końca zaskoczony, gdy po drodze zobaczył krasnoluda, który już wygodnie siedział w jednej z ław i sączył piwo, które ociekało po jego brodzie, spływając po zbroi na podłogę. Dagmar zatrzymał się i siadł w kolejnej ławie od niego. Gdy tak siedział zaczął:

-Widzę, że jesteś odważnym zabójcą. Może opowiesz o swoich ostatnich podbojach. Pewnie nie raz już czułeś na karku oddech Morra, a nie często spotyka się takich wojowników. – Dagmar zmierzał, aby usłyszeć historię, którą mruczał przez sen Zorgrim. Było to o tym jak zabił dziwne istoty (jak mówił „istoty nocy”) przy mieście Gauschdorf..
 

Ostatnio edytowane przez Inferian : 28-07-2013 o 01:05.
Inferian jest offline