Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2013, 09:06   #3
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Podróż do Cierpc przebiegła dla Kapłana spokojnie i bez zmartwień. W drodze dowiedział się, co też za ładunek przewozi ten dobry człowiek, który zapewnił mu pomoc poprzez podwiezienie na wozie, a transportował on jedzenie, gdyż jak się od niego dowiedział tej brakowało ostatnio w Cierpcach. Z jakiegoś powodu ludzie w tej wiosce nie mogli łowić ryb, które są dosłownie ich życiem, gdyż bez nich nie ma i ich.

-Ja również dziękuję za okazaną pomoc. Do zobaczenia.- Daveon chciał już odejść, by zobaczyć trochę wioski, do której dotarł, gdy to kupiec wręczył mu trochę prowiantu. -Niech Wieczny Ogień ci przyświeca dobry człowieku.- Wyraził swoje podziękowanie, za dar jaki otrzymał. Owoce, pieczywo i mięso zapakował do swojej torby, z której, gdyż ją otworzył wypłynął wodospad zapachów przeróżnych ziół, które udało mu się zebrać po drodze. Zawsze ma trochę ich przy sobie, gdyż nie wiadomo, co nas może spotkać podczas podróży, czy na co można zachorować. Do torby trafiło wszystko oprócz jednego jabłka, które wziął do ręki i skosztował. Smak miało dobre, nic dodać nic ująć, tylko dobre.

Gdy kapłan jadł jabłko, jednocześnie rozglądając się w nowej okolicy podbiegł go niego wychudzony chłopiec. *Naprawdę muszą mieć poważne problemy z jedzeniem.* Daveon ujrzał właśnie na własne oczy, jak poważną sprawą dla tej małej mieścinki jest rybołówstwo. Gdy podrostek już dotarł do Kapłana oświadczył mu, iż ich miejscowy "wielebny" chciałby się z nim widzieć. *Ciekawe jaką może mieć do mnie sprawę?* Daveon wprawdzie nie pierwszy raz był proszony na spotkania z miejscowymi kapłanami, lecz te spotkania nie zawsze były wywołane przyjaznymi pobudkami wobec nowej wiary na terenach gdzie się znalazł. Czasami miał doczynienia z takimi ludźmi, że można było mówić do nich przez godzinę, a ci nadal swoje. W takich wypadkach Daveon najczęściej odchodził sam, choć czasami zdarzało się, że był radykalnie wypraszany, a raz nawet wyrzucony z jakiejś osady. Na całe szczęście kapłan wyczuł po samym doborze słów, że to będzie spotkanie raczej z tych bardziej przyjacielskich, bez rękoczynów, czy nieprzyjemności.
-Prowadź chłopcze.- Potwierdził, iż się zgadza pójść do miejscowego krzewiciele wiary w bogów. *Ciekawe jakiego jest wyznania, ten ich wielebny?* Daveon rzucił w najbliższe krzaki ogryzek, który został po jabłku i ruszył na młodzieńcem. Gdy podąża za swoim tymczasowym przewodnikiem rozgląda się dookoła szukając jakichś znaków kultu, który pewnie jest tutaj obecny. Chodziło mu najbardziej o bóstwo, które się tutaj wyznaje, ale przy okazji szukał też czegoś co może świadczyć o przejawach znachorstwa wśród ludzi, a tego kapłan nie popierał w żadnej mierze i tępił zabobon.
 
Zormar jest offline