Pat splunął siarczyście. Cała ich ucieczka okazała się psu na budę. Tajemniczy gościu już tu był. Potomek Lugha miał tego serdecznie dość. Skończył się czas na gierki, a skoro nie mogli uciec pozostawała im tylko jedna rzecz.
Spod swojej kurtki wyciągnął miecz, który w tym momencie przybrał już kształt katany. Uznał, że w tych okolicznościach nie wzbudzi on tylu ciekawskich spojrzeń jak stara celtycka broń. Może niektórzy uznają, że udaje się na jakieś ćwiczenia. Zresztą najwyraźniej, w krótkim czasie nie będzie to miało znaczenia, gdyż znajdowali się na zatłoczonej ulicy -Panowie, koniec pieprzenia czas działać. Wiecie jaki jest najprostszy sposób pozbycia się naszego problemu? Zabijmy go -
Odwrócił się w stronę mężczyzny -Oi! Koleś nie bój się! Chodź do nas! -
__________________ We have done the impossible, and that makes us mighty |