Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2013, 23:35   #4
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Świat przed oczami obrócił się niebezpiecznie szybko. Syknęła z bólu, kiedy jej plecy uderzyły w mur.

Gdyby dalej trzymał ją za szyję nie miałaby szans, nie była wojowniczką. Ale on zsunął rękę niżej i ta sekunda zaskoczenia, kiedy natknął się na jej pierś, dała moment potrzebny na wyciągnięcie sztyletu. Uderzyła celnie, wiedziała gdzie trafić – znajomość anatomii bywa bardzo przydatna. Po chwili leżał w rynsztoku, chwilę się rzucał, zmęczenie dało o sobie znać, chybiła minimalnie.

Od zawsze potrafiła się bronić. Miała w końcu starszych braci, wszystkiego ją nauczyli… Gdzie uderzać, żeby zadać maksymalne szkody minimalnym wysiłkiem. Jak unikać ataków innych. Jak wykorzystywać silę innych przeciw nim samym.
Wsunęła sztylet do kabury na udzie. W dzień jej męski strój, spodnie, wysokie buty i dopasowana skórzana kamizelka zapewniał tylko wygodę, za to w nocy, w połączeniu z płaszczem maskował skutecznie – jak widać - płeć. Wyszła z alejki, potrzebowała znaleźć miejsce , gdzie będzie mogła usiąść, odpocząć. Miedziaki w sakiewce nie wystarczały nawet na skrawek miejsca w stajni, ale na rozwodnione piwo, które pozwoli jej chwilę posiedzieć w gospodzie – pewnie tak.


Cirpce były spore, powinna znaleźć tutaj jakiś klientów. Ostatnio nie szło jej za dobrze, ludzie nie mieli czym płacić – jakieś pożywienie, ser, jajka, nawet suszone mięso, którego nie znosiła – zdarzały się, ale pieniądze widywała rzadko. Zbyt rzadko, jak na jej potrzeby. A żyła już zbyt długo – skończyła na wiosnę 18 lat – żeby utrzymywać się tylko z dobrych słów.
Powinna się w końcu ustatkować, znaleźć jakieś miasto, gdzie osiądzie, zdobędzie stałych klientów… To była kusząca myśl.

Słuchała paplaniny staruszka jednym uchem, z wyrazem uprzejmego zdziwienia i zaciekawienia na twarzy. Ale myślami była daleko. Chociaż.. bestyja. Ściągnie pewnie wielu śmiałków, żeby paskudę pokonać. To i zajęcie się dla niej znajdzie. Bez dwóch zdań.

Uśmiechnęła się wdzięcznie w odpowiedzi na ofertę napuszonego koguta w lśniącej zbroi.
- Z prawdziwa przyjemnością na waszym ramieniu się wesprę, szlachetny Rejmarze von Katwildzie – zawsze potrafiła używać stylu wymowy ludzi, z którymi przyszło jej przestawać, to zwykle ułatwiało pracę - Zwą mnie Clara. Okoliczności tak się splotły, ze mój towarzysz ostatni opuścić mnie musiał.. w nader tragicznych okolicznościach. I rzeczywiście, samotna teraz jestem… Wiem, ze to nieroztropne samej podróżować, tyle niebezpieczeństw czyha na gościńcach. A ja ufna jestem, i spolegliwa. – rzuciła mu szybkie, nieco spłoszone spojrzenie – Chętnie przystanę na wasze towarzystwo przy posiłku. – uśmiechnęła się jeszcze raz.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline