Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2013, 01:10   #1
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[Vortex] Księgowi Narodów


- Pocisk na ekranie! Jeden, drugi, trzy kontakty! Czujniki meldują uzbrojone głowice nuklearne!
- Alarm czerwony! Sześć sekund do uderzenia! -
zaryczał gorączkowo pierwszy oficer. Potężny kadłub "Niezwyciężonego" wszedł w ostry manewr wymijający. Pancerne ceramstalowe płyty poszycia zaryczały z przeciążania niczym konające zwierzę.
- Cele namierzone! Działa przechwytujące jeden do trzy, ognia!
- Cztery do sześć og...

Za późno. Dwie z trzech rakiet zdążyły ominąć spóźnioną obronę. Głowice rozbłysły miniaturowymi słońcami topiąc poszycie niczym...

- Jimmy, kurwa... daj ty już wreszcie spokój - jeden z bywalców portowego baru najwyraźniej nie wytrzymał, przerywając opowieść miejscowego weterana. - Pieprzysz te farmazony już cały dzień, a myśmy nie obwoźni mnisi z Królestwa, by nam kit wciskać!. Od biedy zdzierżę, żeście byli jak zwykle otoczeni, liczebność trzy do jednego - brodaty astro-górnik przewrócił oczami -... Ale, że komuchy za wojny do waszego gwiezdnego pyrkacza z atomówek walili? - parsknął. - Toż wy w zaopatrzeniu byliście i mieliście tam może ze dwa działka, po dupie ich co najwyżej mogliście połechtać...
Podstarzały już grubiutki opowiadacz obruszył się nie na żarty.
- Waść w dupie byłeś i gówno widziałeś! - zadarł oburzonym gestem brodę, dopijając jednym łykiem postawiony mu przez słuchaczy syntkohol i wycofując się dumnym krokiem ku drzwiom. W kantynie stacji górniczej "Nadzieja" wchodzącej w skład instalacji Pasa Tomassa znów zapanowała względna cisza.

Durastalowe wentylatory mozolnie cięły ciężkie od dymu powietrze. Jednostajny szum mieszał się z przytłumionym brzmieniem starego wojskowego radia, przerobionego metodą chałupniczą na odtwarzacz cyfrowy. Po sali leniwie rozlewała się jakaś pół-zapomniana ziemska melodia.


Gdy wkroczyli na przyciemnioną salę, wzrok dopiero po chwili pozwolił przebić im obfite nikotynowe opary i dojrzeć w rogu czekającego na nich mężczyznę. Chudy, ale zadbany starszy człowiek w urzędniczym uniformie kurczowo trzymał kubek z miejscowym lurowatym odpowiednikiem kawy. Starał się nie dać tego po sobie poznać, ale był mocno poddenerwowany, jego oczy płochliwie latały po całej sali. Nie był to zbyt dobry znak, ale w końcu nie miało być łatwo, nie? Jeszcze raz przypomnieli sobie treść tajemniczej wiadomości, którą znaleźli zakopaną w lokalnej górniczej Sieci.

Cytat:
Człowiek w potrzebie szuka sprawnych jednostek do misji najwyższej humanitarnej wagi. Wymagana praworządność, odwaga i wysoki stopień zaradności życiowej. Hojne wynagrodzenie.
Hojne wynagrodzenie i zaradność? To brzmiało dobrze, a resztę można było skutecznie udawać, nie?

***

Dla kantyny raczej nie były to godziny szczytu, lecz mimo luźnego obsadzenia sali nikt nie zwracał na nich przesadnej uwagi. Hardzi i małomówni rezydenci górniczej stacji najwyraźniej przywykli do gości. Placówka Alfa-3 znajdowała się niedaleko obrzeży pasa asteroid Tommasa, była więc naturalnym miejscem do spotkań między światem zewnętrznym, a bywalcami głębiej położonych i znacznie trudniej osiągalnych placówek. Poza nielicznymi grupkami rodzin odwiedzających astro-górników zdarzali się tam też wszelkiej maści przedstawiciele firm i korporacji, w liczbach od pojedynczych do całych przysłanych na negocjacje delegacji. A z górnikami negocjowało się niełatwo, szczególnie od końca wojny, gdy wraz z otwarciem rynku do Pasa przybyły korporacje Zaibatsu. Szczególną niechęcią darzono wysłanników Deep Core Mining, której to zagranicznej firmie przez ostatnie lata udało się zgarnąć dobre 30% wydobywczego rynku. Niejeden górnik połasił się na obiecywane przez nich astronomiczne zyski nie doczytując zastosowanych w umowach zawiłych kruczków prawnych... Oczywiście pogłębiło to tylko paranoję tutejszych pracowników fizycznych i ich niechęć do biurokratów.

Jeśli wierzyć rezydentom Alfa 3 napływ obcego kapitału w ostatnim czasie jednak zwolnił, co widocznym było też po liczbie gości. Mieszcząca ponad stu przyjezdnych stacja obecnie gościła nie więcej niż trzydziestu. Czy winne były liczne doniesienia o tajemniczych atakach na statki wydobywcze i mniejsze placówki w głębi Pasa? A może związane to było z nadchodzącym pakietem poprawek do obowiązującego prawa handlowego Sojuszu, które od miesięcy zapowiadał Senat?

Obecnie nie mieli jednak zbyt dużo czasu na tego typu przemyślenia. Czekający na nich człowiek niepewnie przywołał ich subtelnym ruchem ręki. Umawiali się za pomocą krótkich wiadomości po sieci, rozpoznał ich więc zapewne po liczbie w jakiej się stawili.


- Moi drodzy państwo, proszę usiądźcie - odparł suchym gardłem, nerwowo przełykając ślinę. Rzucił im uprzejme spojrzenie, w którym wyraźnie widoczna była iskierka desperackiej nadziei.
- Nazywam się Schwartz. Edgar Schwartz. Jestem księgowym. - wyznał, odruchowo poprawiając okulary. Przez moment z wycięcia garnituru wychyliły się resztki spalonej końcówki staromodnego krawata, którą, lekko speszony, znów umieścił na swoim miejscu.
- Mam realne obawy, że zawiązano spisek na moje życie...
W tym samym momencie drzwi do kantyny rozsunęły się z głośnym sykiem, wpuszczając do środka głośną grupę spierających się na jakiś temat astro-górników. Księgowy podskoczył wystraszony, i chyba tylko zasady savoir-vivre'u powstrzymały go przed natychmiastowym zanurkowaniem pod stół.
- Proszę o wybaczenie. - wydukał speszony, gdy sytuacja się wyjaśniła. - Ostatnio mam... Drobne problemy z nerwami. - popił spory łyk kawy.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 30-07-2013 o 01:58.
Tadeus jest offline