Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2013, 09:34   #5
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
- Hank. Dla kumpli z CB Wielki Hank - złapał za jej dłoń i potrząsnął energicznie, jak to zwykle czyniły dobroduszne osiłki - Nie wyglądasz na tutejszą, Patty! Byłem w Glory już parę razy, podwożąc moją... uhm, moją znajomą, ale tak elegancko odzianej kobitki jak Ty, to ja tu jeszcze nie widziałem! Naprawdę ładny garnitur - w czasie tego bełkotwliwego, ale na swój sposób uroczego monologu, cały czas tarmosił jej rękę. Chyba nie zauważył nadpalonego rękawa, ale podbarwionego krwią bandaża już nie przegapił.
- A to co? Nacięłaś się robiąc kanapki? Jeśli trzeba, mam w szoferce apteczkę.
-Nie, Hank. Nie trzeba. Kolega w barze sie rozpedzil i musiałam mu przylożyć przez łeb butelką. - wyszczerzyla zeby w porozumiewawczym uśmiechu. Zródło rany bylo co prawda gorsze niz potłuczone szklo, tylko po co go stresowac?
-Ale dzieki za troskę. Ty za to masz świetne szelki.
Jesli za dwa czy trzy lata bedzie pamietac Hanka, to wlasnie dzieki nim.
- I ano, dawno tutaj nie byłam, tak z 7 lat. Będziesz jechał do miasta, tak przed południem?
Hank podrapał się otwartą prawicą po brodzie, co najwyraźniej ułatwiało procesy myślowe. Usuwało z niej też sporo okruszków, które trafiły w jej głębiny podczas ostatnich posiłków.
- Dziewczyna walcząca z facetem w barze. Przy pomocy tulipana. Huh. Te duże miasta to straszne miejsca, jak tak o tym pogdybać! A co do robienia za taksówkę, to niby mogę. Przegląd robiłem już w zeszłym tygodniu, ale wypadałoby wpaść do... znajomej i odebrać to obiecane ciasto - widocznie się rozmażył. Pytanie czy ciasto było faktycznym wypiekiem, czy “subtelną” metaforą na coś zupełnie innego pozostało w sferze domysłów.
- Ok, możemy jechać nawet teraz. Chyba, że musisz jeszcze coś załatwić, Patty?
-Haha. Pamietaj by podzielić się z Edem, zupełnie spali się wtedy z zazdrości. A co do odjazdu...
50centówka zatańczyła w powietrzu, zatrzymała sie tuż pod framugą drzwi, a nastepnie dostojnie spadła w chwyt Patricii.
-Hm. No to w drogę.


Po niespełna dwóch minutach byli już w drodze. Patrycja zauważyła, że kabina posiada także kabinę sypialną, ale najwyraźniej Hank lubił od święta spędzić noc w prawdziwym łóżku, bez męczenia się z ciasnotą. Wyjeżdzając z parkingu na jezdnię, szofer z przypadku założył sobie okulary i wskazał na zaślepkę przeciwsłoneczną po stronie gustownie ubranej towarzyszki podróży. Tak na wszelki wypadek, gdyby jej słońce też niemiłosiernie dawało się we znaki. Po kilku chwilach hotel zniknął, a mieścina zaczęła zarysowywać się co raz wyraźniej. Trucker wyregulował odbiornik i pan Cash zaczął przygrywać dla nich Kokainowego Bluesa. Zadowolony ze swoich starań, Hank nadął się jak paw. Jak wszyscy ludzie ze słabą umiejętnością myślenia naprędce, wolał mieć wszystko pod kontrolą w swoim małym światku. Wtedy też przemówił.
-To co Cię własciwie sprowadza do Glory, Patty? Znaczy... z powrotem do Glory.
Ale ona nie miała czasu odpowiedzieć, bo jakiś nieprzyjemny szum zaczął właśnie zalewać jej zmysły. Trzaski, piski, śnieżenie obrazu, zaburzenia równowagi... wyglądało to jak istny bunt urządzeń RTV. Tyle, że rozgrywający się w jej głowie. Gdyby nie siedziała, pewnie klapnęłaby na cztery litery. W nosie czuła woń spalonych elementów elektrycznych, ale wiedziała, że ta nie była rzeczywista. Sam nadnaturalny sygnał zdawał się pochodzić z pustyni po prawej, jakieś kilkanaście metrów od drogi. Wjechali w ową burzliwą transmisję niczego nieświadomi, a intensywność uderzyła tylko Przebudzoną, bo Hank nadal miał się dobrze.
- Patty? Co się z Tobą dzieje? - powtórzył jej imię, trochę zaniepokojony. Nie spuścił nogi z gazu i bardzo dobrze, bo dzięki temu szumy powoli traciły na intensywności.
-Taki...nagly atak mega-kaca.
Mistycznego.
-Hank, wiem że to bardzo przypadkowe pytanie, ale - co jest tam...erm...w tamtą stronę?
- To jakiś wstęp do żartu? No skały przecież. Skały i piasek. Może jakiś badyl albo dwa. A z tym nagłym kacem to bym poszedł do lekarza, mój brat tak miał i lekarze stwierdzili, że to tętniak.

Pokiwał głową ze zmarszczonym nosem, jakby sam był specjalistą do spraw medycyny.
- Czyli zadnych chat pustelników? Haha ha ha. Ha. I masz racje, jesli sie powtorzy, przejde sie do doktora.
Doktora nauk spiritystycznych. Czuła się gorzej niż gdy ostatnio dostała w zęby. Na szczęście, uczucie ustępowało w miarę jak ciężarówka zwięszała dystans względem źródła sygnału, ktore oddalalo sie...gdzies w srodek niczego.
-A bo wiesz, Hank. Syn znajomego uciekł z domu i zaszył się w Glory, więc robię mu przyslugę, bo to w końcu moje miasto. Było kiedyś. Może uda sie chłopaka nakłonić do powrotu. Masz może gazetę?
- Gazetę raczej nie. Gazetkę jakąś i owszem, ale raczej nic co chciałaby oglądać panna z wielkiego miasta, jeśli rozumiesz co mam na myśli. Hehe
- zaśmiał się w zakłopotaniu, upychając jakieś pomięte papierzyska pod siedzenie kierowcy. Imponujących rozmiarów piersi mignęły Patty przed oczyma, mimo usilnych starań kierowcy odnośnie ukrycia swoich pisemek.
- Uhm. Tego. Pamiętaj, że ja też nie znam za dobrze tej mieściny. Czasem kogoś podwożę, ale to tyle- tak światły i obyty człowiek zdecydowanie nie mógł siedzieć w jednym miejscu przez całe życie. Chyba, że za jedno miejsce uznało się jego przytulny fotelik.
- A jak znajdziesz tego chłopaczka i nie będzie chciał wrócić? Co wtedy? Bo wiesz, jakbyś chciała to mógłbym z nim pogadać. Jak jeden facet z drugim. Przemówić mu do rozsądku!
Hank poczuł chyba wyraźną potrzebę podrasowania swojej męskości w oczach podwożonej damy. Zakłócenia w umyśle dziewczyny zniknęły do tego czasu zupełnie.
Poprawilo jej to znacznie humor.
-Serio? Dzieki, Hank. Jesli bedzie taka potrzeba, to na pewno skorzystam. W sumie to do kiedy zostajesz u zgryzliwego Eda? Bo jesli odesle chlopaka do domu, to pijemy na moj koszt, Hank. A potem poszukamy Ci jakiegos...Skarbu O Wielkich Oczach.
Puscila mu porozumiewawczo oko a potem bezczelnie pociagnela z piersiowki, odganiajac swoje mysli od morderstw, poszukiwanych zbiegow, tajemniczych anomalii i wlasnego malego biustu.

 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!

Ostatnio edytowane przez Nemo : 30-07-2013 o 10:03.
Nemo jest offline