Falandar westchnął, spojrzał w niebo i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Bogowie, czemu to zawsze mnie spotyka? - westchnął raz jeszcze i opuścił wzrok na Gabbie.
- Dobrze, możesz iść, tylko nie plącz się pod nogami... - uśmiechnął się złośliwie.
Nie czekając na jej reakcję odwrócił się i skierował swe kroki ku Czarnemu Lotosowi.
'Oby Nathanielowi i reszcie nie strzeliłow do głowy szlajać się gdzieś z rana'- pomyślał i przyspieszył kroku. Co jakiś czas zerkając za siebię z cichą nadzieją że jego 'ogon' nie nadąży. Jednak Gabbie, z wielką kosą w prawej dłoni wciąż sunęła za nim jak cień.
Fajna ta Twoja bohaterka Layla - chyba mój elf się nią poważnie zainteresuje