Ależ to był nudziarz! Nawet o zagrożeniu swojego życia i jakimś ataku na statku, którym leciał, potrafił mówić tak, że oczy same się zamykały. Patrick ocknął się dopiero jak w tak zwanej dyskusji pojawił się kobiecy, o ile milszy dla ucha głos. Dał im chwilę rozmawiać, zanim sam postanowił się włączyć raz jeszcze. - Nie do końca mnie dziwi fakt, że nikt nie chce przyznać, że ma coś latającego. Księgowy z zawodu, gada jakimś kodem, myślą, że chce ich pan sprawdzać, panie Schwartz. Zwykły robotnik nigdy nie polubi nikogo w garniturze.
Zerknął jeszcze na ciągle milczącego człowieka i przesunął spojrzeniem po reszcie, palcem delikatnie wskazując na dziewczynę. - Pearl umie znajdować informacje, ja znam się trochę na statkach. Proponuję, żebyśmy poszli i popytali. Moje zdolności przekonywania są niestety mierne, zawsze od razu wygadam co i jak. Skoro boi się pan o swoje bezpieczeństwo, pozostała dwójka może pozostać z panem. Chociaż logiczniej byłoby najpierw odzyskać broń. I tak, to oznacza, że raczej zgadzam się na tę propozycję. O ile przy braku dalszej współpracy dostanę również bilet na statek lecący w bardziej cywilizowane rejony.
Landra uśmiechnął się i poprawił koszulę, starając zachowywać się jak profesjonalista nie pierwszy już raz załatwiający taką sprawę. Sam tylko wiedział jak to było naprawdę. - Ach, i proszę dać znać ile jest pan w stanie wygospodarować kredytów na osobny transport. |