Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2013, 00:26   #5
Zara
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Isak Parov

Chociaż przeróżnych gratów przy rzece było całkiem sporo, jak Isak zdążył zauważyć zbierając chrust, wszystko to były porzucone rupiecie związane z rybactwem, nie nadające się do palenia. Coś odpowiedniego zabrał dopiero spod opuszczonej chałupy, bowiem wiele domostw najbliżej rzeki zostało opuszczonych, najpewniej z powodu obaw przed potworami. Gdy już się na spokojnie rozsiadł, mógł jeszcze dokładniej przyjrzeć się okolicy. Pontar rozciągał się dosyć daleko, przy ciemnej, pochmurnej nocy nie było nawet widać drugiego brzegu. Dostrzec mógł za to po swojej lewej stronie w oddali okazały most, na którym pobłyskiwało kilka pochodni. Zdążył zasłyszeć, że były to tereny sporne, między Aedirn i Kaedwen. Tak więc jacyś strażnicy na pewno się tam kręcili. Doświadczonym okiem wiedział jednak, że od Cierpc jest kawał drogi do mostu. Gdy odwrócił głowę w drugą stronę, również zobaczył pochodnię. W dodatku zdecydowanie bliżej, a przede wszystkim przesuwającą się w jego stronie.

Pierwsze, co dojrzał, to uniesiona w górę dłoń, zapewne na znak jakiegoś pozdrowienia. Następnie dojrzał sylwetkę jakiegoś wojownika. Na sobie miał prosty, aczkolwiek porządny i zadbany stalowy napierśnik, oraz skórzane opancerzenie. Do tego solidny miecz i mała kusza przy boku. W świetle ogniska widząc twarz przybysza, mógł stwierdzić, że ten wojownik w podobnym do niego wieku, również parę razy w życiu porządnie już oberwał, ale z przeciwnikami zazwyczaj bywało gorzej.
- Witaj, jestem Erun. Możemy się wymienić nieco wiedzą, którą posiadamy o tym stworze. - Powiedział zachrypniętym głosem, bez owijania w bawełnę.


Daveon

Chłopiec spojrzał na niego nieufnie, by nagle, szybkim krokiem ruszyć przed siebie. Gdyby kapłan był bardziej zmęczony, pewnie miałby problem z nadążeniem za chłopcem. Na szczęście w podróży miał dość komfortowe warunki, więc mocne tempo chodu przeszkadzało jedynie nieco w obserwacji otoczenia. Mijał więc chatki, wśród których teoretycznie każda wyglądała inaczej, ale sprowadzały się do tego samego - drewnianych, wielokrotnie łatanych, ale znów nie najbiedniejszych i czasem nawet ładnie ozdobionych chatek. Nie mówiły jednak one nic na temat tego, jakiego wyznania jest tutejszy "wielebny". Podobnie mijani ludzie, wśród których większość patrzyła na niego z lekkim zdziwieniem, ale co niektórzy kompletnie go ignorowali, a pojedynczy nawet mu się pokłonili z wyrazem szacunku. W porównaniu do innych wiosek rybackich, w jakich bywał, wyglądali całkiem dobrze, zarówno pod względem zdrowia, jak i zamożności. Tylko ciut brudni byli. Ale być może to miało coś do czynienia z brakiem dostępu do rzeki.

Szybki chód sprawił, że szybko dotarli do miejscowego kościoła. Zwykły, większy budynek od reszty, z małą wieżyczką, na szczycie której nic się nie znajdowało. Daveon mógł się poczuć nawet dosyć swojsko, bo dosyć dużo znajdowało się tam pochodni z ogniem. Gdy doszli do bogatej chatki znajdującej się tuż obok, kapłan musiał ciut zmienić zdanie. Ujrzał pulchnego, łysiejącego wielebnego w średnim wieku, ubranego w aksamitną, brunatną szatę, a na szyi nosił znak błyskawicy. Znak bóstwa Kreve, które dla wielu niewtajemniczonych było bardzo bliskie kultowi Wiecznego Ognia, aczkolwiek były to dwa różne wyznania, aczkolwiek pozostające w dobrych stosunkach. Pulchny kapłan rzucił jakiegoś miedziaka chłopcowi na ziemię. Ten szybko go podniósł i wybiegł. Tymczasem w stronę Daveona wyciągnięta została dłoń z kilkoma cennymi pierścieniami.


Clara z Pelan

- Oczywiście, po wyczerpującej i tak smutnej podróży, skoro spowodowała utratę towarzysza, dobry posiłek zawsze w cenie. - Rycerz wyciągnął swą rękę, by Clara ujęła go pod ramię, gdy rybak uciekł gdzieś w cień. Rejmar poprowadził ją do miejscowej karczmy. Mimo tego, że połów został wstrzymany, zapach ryb był wszechobecny. W karczmie dodatkowo mocno dało się odczuć zapach alkoholu, ale po trudach podróży było to dosyć przyjazne miejsce. Cierpce były dosyć bogatą wioską, jak na te rybackie, więc w porównaniu do innych na pewno wypadała dobrze. Wśród obecnych w środku znajdowało się kilkunastu rybaków opijających ostatnie smutki oraz paru rębajłów, nieprzyjemnych z twarzy, przybyłych dla zarobku. Kilka kroków po wejściu przywitał ich radośnie i usłużnie karczmarz. Widok bogatej zbroi Rejmara pokazywał mu, że trafił się klient, który nie dość, że nie zamówi jedynie kufla piwa, to jeszcze nie spostrzeże się, gdy cena za posiłek będzie dwukrotnie wyższa.

- Doskonale trafiliście! Przed chwilą odebrałem dostawę od kupca, bo tu w wiosce ostatnie krucho. A z godzinę wcześniej przyszlibyście, to nawet nie miałbym co podać. Ale ja tu będę smęcił, a państwo głodni. Wyśmienity kawałek dziczyzny za chwilę będzie gotowy, skuszą się państwo? W przypadku innego zamówienia, może potrwać dłużej, ale z chęcią spełnię w miarę możliwości życzenie. - Rycerz skinął głową z obojętnością, pozostawiając wybór Clarze. Następnie zaprowadził ją do jednego ze stolików, dżentelmeńsko odsuwając jej krzesło. Przy stole, jak na rycerza, również zachowywał się nienagannie. Nawet pomodlił się przed posiłkiem. Tylko tym razem był dość nieśmiały, kilka razy otworzył usta, jakby już miał coś powiedzieć, ale później jakby rozmyślał się i wracał do swego zamyślonego wyrazu twarzy.
 
Zara jest offline