Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2013, 09:19   #82
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
W imieniu Mistrza Śmierci Gortara


Orin Sorley




W nocy obudziła go silna dłoń na ustach.

- Cisza - rzekł głos z ciemności. - Przysyła nas wspólny znajomy. Wstawaj, idziesz z nami. Mamy to o co prosiłeś.

Nie mogło być wątpliwości o jakim temacie mówią.

Nena. W końcu się udało.

Ubrał się po cichu i wyszedł z dwójką nieznajomych. Odeszli kawałek od karczmy po czym Orin spojrzał za siebie. Łasiczka druidki podążała za nim.

- Wybacz, środki bezpieczeństwa. - Usłyszał tylko w pewnym momencie i zaraz poczuł worek nasuwający mu się na głowę.

Przez chwilę spanikowany chciał go zerwać by widzieć co się dzieje, ale silne dłonie “eskorty” nie pozwoliły mu na to. Poprowadzono go przez miasto. Jego przewodnicy nie pozwolili mu upaść. Nie szli daleko, o ile był w stanie stwierdzić po odgłosach, które go otaczały. W pewnym momencie stanęli. Usłyszał otwierające się drzwi i został wprowadzony do jakiegoś budynku. Ściągnięto mu worek z głowy.

- Pogadajcie sobie - usłyszał na moment przed tym jak drzwi zamknęły się. Już miał się odwrócić żeby spytać dlaczego go zamknięto gdy zobaczył Nenę a wraz z nią Cathil siedzące po drugiej stronie pomieszczenia.




Kesa z Imarii



O poranku obudziło ją pukanie do drzwi. Przeciągnęła się, zarzuciła na siebie szlafrok i powiedziała:

- Proszę wejść.

W drzwiach pojawił się sługa mówiący iż jest pilnie proszona do lochów. W nocy miał miejsce jakiś wypadek i potrzeba pomocy medyczki.

Kazała słudze poczekać pod drzwiami i nie zajmując się specjalnie poranną toaletą ubrała się i wyszła z komnaty. Wraz ze sługa przeszła przez budzące się po nocnej burzy miasto.

Gdy dotarła do lochów zaprowadzono ją do jednej z sal na parterze gdzie na stole leżał prawie nieruchomo postawny, siwy mężczyzna. Powiedziano jej, że jest to miejscowy kat oraz, że został uderzony w głowę i już kilka godzin jest nieprzytomny. Sprawdziła puls mężczyzny. Był spokojny. Zerknęła delikatnie na jego głowę. Na potylicy widniał sporej wielkości guz najwyraźniej wywołany uderzeniem. Spróbowała delikatnie uderzać pacjenta otwartą dłonią po policzkach by go ocucić. Po krótkiej chwili kat otworzył oczy i wbił w Kesę spojrzenie w którym można było poznać, że nie wie gdzie się znajduje.


Bernard Wolner



Najpierw poczuł ból, jakby mu kto głowę ściskał w imadle. Chwilę później przetoczyły się przez niego fale cierpienia pochodzące z tylnej części czaszki. Zawartość żołądka domagała się wyjścia na światło dzienne. Poczuł coś jeszcze. Uderzenia w jego policzki. Z olbrzymim trudem otworzył powieki i zobaczył przed sobą kobietę przypatrującą się mu uważnie.

Nie wiedział kim ona jest. Miał chwilowy problem z przypomnieniem sobie tego co się stało, gdzie się znajduje i czyj był ten cholerny tur z którym musiał się zetrzeć.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks
F.leja jest offline