Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2013, 16:35   #8
TomBurgle
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Pył

Always drink upstream from the herd.
elementarz w Teksasie


- Atticus Berch? Gdzie tam - właściciel warsztatu odpowiedział bagatelizująco, machnąwszy przy tym sękatą dłonią - Ma za to sklep z bronią na rogu Oak i Columbia, a to sprawia, że faceci go chwalą, mimo, że według mnie chodzi jakby kij połknął. Podobnie jak reszta jego rodzinki - rozejrzał się konspiracyjnie, jakby bał się, że ktoś go podłuchuje.
- A tak między nami, to na Twoim miejscu starałbym się go unikać. Osoby z głową na karku właśnie tak robią. Ale takich w tym mieście jest tyle co kurzych zębów. W końcu u nas główną rozrywką jest walenie do szkodników z dubeltówki albo zalewanie gęby przy stoliku w barze. A skoro o zalewaniu mowa... możemy wychylić ze dwa głębsze w moim gabinecie.
Henry uśmiechnął się do gościa i skinął głową na drzwi po drugiej stronie warsztatu. W tym momencie klekot narzędzi pod maską czerwonego auta ustał. Nie można było zaprzeczyć, że młodszy mechanik miał dosyć dobry słuch, przynajmniej jeśliu chodziło o perspektywę picia.
- Wracaj do pracy, chłopcze! Ale już! Na ciebie ta oferta się nie rozciąga! - po pełnym narzekania jęku, tyrkoczący odgłos rozległ się na nowo, a Henry zdawał się zadowolony.
- Trzeba ich trzymać krótko, inaczej dasz im palec, a wezmą całą rękę. Tak jak córeczka szeryfa, co myśli, że jej wszystko wolno bo tatuś nosi kawał blachy u pasa. Eh.
Mimo, że był tu od niedawna, Łasica miał okazję nieźle się obsłuchać.

“Wszyscy wszystkich kochają, jak widzę.”-pomyślał Mark kwitując ten króciutki monolog. Zaproszenie do gabinetu na małe conieco nie wyglądało źle, chociaż tempo w jakim stężenie alkoholu w jego krwi rosło dzisiejszego dnia(a nie było jeszcze nawet południa), było niepokojące. Ale...jeden głębszy powinien pomóc uspokoić nerwy po spotkaniu z tym człowiekiem.
-Ojciec Vivan jest tutaj szeryfem?- zagadnął podążając za Henrim do gabinetu.
Wnętrze było całkiem przytulne. Chłodne, mimo braku klimatyzacji. Zółtawa farba odchodziła w niektórych miejscach ze ścian, ale w takich lokalizacjach estetyka nigdy nie grała głównej roli. W centrum średniej wielkości pokoju stało duże dębowe biurko. Ani nowe, ani artystycznie wyrzeźbione, po prostu kawał solidnego mebla, który bardziej pasowałby do osoby pisarza, niż do podstarzałego naprawiacza aut. Zaścielały je różnej wielkości (oraz ważności) kwity i karteluchy, parę starych rejestracji oraz losowej wielkości śrubokręty i obcęgi. Zawieszony na ścianie stary kalendarz ukazywał Miss America 1986, eksponującą swój imponujący biust i uśmiechającą się zachęcająco do gościa. Aż szkoda, że była tylko wyuzdanym kawałkiem papieru. Henry otworzył małą lodóweczkę z wytartym logo Coca Coli, pamiętającą jeszcze czasy braci Kennedych. Donośne buczenie agregatu sugerowało, że ten wciąż działał. Mężczyzna wyłożył na stół na stół dwie 500ml butelki Shiner Bock i nawet dorzucił do nich otwieracz. Zaraz potem rozsiadł się wygodnie w fotelu i wskazał Łasicy ten naprzeciwko.
- Nie, córka szeryfa nazywa się Molly. Jest sto razy gorsza od pustogłowej Vivian, jeśli dasz radę w to uwierzyć. Heheh.- gospodarz ujął otwieracz i rozbroił obydwie szyjki.

Mark usiadł na wolnym fotelu. Szeroki, wygodny fotel, obity skórą, na razie przyjemnie chłodną.
-Ta-machnął ręką w stronę warsztatu-nie jest aż taka zła jak udaje przed twoim podopiecznym. Z resztą, tylko mnie podpuszczasz. Dobrze o tym wiesz, traktowalibyście ją zupełnie inaczej gdyby tak nie było. -Mark z uśmiechem sięgnął po butelkę i wyciągnął się żeby stuknąć szyjkami. Henry zaśmiał się i butelki brzdęknęły.
- Ha! Coś w tym jest. U nowego możesz ponarzekać na wszystko- zmrużył porozumiewawczo lewe oko - bo i tak nikt mu nie uwierzy, rozumiesz.

Mark odpowiedział rozbawionym chrząknięciem. Miły chłód browaru łagodził spieczone gardło, tamten świr na tą chwilę nie był problemem. Tak powinna wyglądać emerytura. Szkoda tylko że jego plan nauczenia się strzelać nieco się skomplikował. Absolutnie nie miał zamiaru kupować broni u gościa który mu groził. Widział co potrafi zrobić z strzelcem kiepskiej jakości amunicja. To były jedne z bardziej przykrych oględzin; ktoś umierał z głupoty? Darwin górą, idziemy do przodu. Morderstwo? Wiadomo jak sprawa pójdzie dalej; dołożymy wszelkich starań żeby chłopaki z pierwszej lini złapali go i wyliczyli mu należność. Najlepiej taką, po której kolejni zastanowią się czy warto. A taka śmierć jest ..nijaka. Otrząsnął się i wrócił spojrzeniem na gospodarza.
Tak, będziesz usilnie wmawiał całej okolicy że dbasz o ‘67kę, a nie o nich. Jeszcze ktoś pomyśli że masz dobre serce-podśmiewał się Wspomniałeś że w okolicy są jeszcze jacyś ludzie z głową na karku.?
Starszy mechanik pociągnął łyka i otarł ręką dolną wargę. Wlepił wzrok w sufit jakby mocno zastanawiał się nad tym kto właściwie zasługuje na przyznanie tego typu plakietki. Cisza zaczęła być trochę komiczna, więc w końcu odpowiedział żeby ją przerwać.
- Jest właściciel klubu łowieckiego, Eddie Norton. Zdystansowany facet, bierze rzeczy na zimno, zawsze ma w zanadrzu jakiś dobry dowcip żeby poprawić ci humor po ciężkim dniu. Pojechaliśmy razem na wycieczkę do Wietnamu, ale skończyliśmy w innych jednostkach.
Henry chyba trochę tego żałował. Ludziom w wojsku zawsze było łatwiej mając w pobliżu znajomą twarz. Puknął się parę razy po brodzie, szukając kolejnych kandydatów do wyróżnienia.
- Jak powiesz mu, że jesteś ode mnie, to może da Ci nawet zniżkę na wpisowe! Poza tym jest jeszcze szeryf. Samson. To jego nazwisko, nie imię. Na imię ma Ray.- podkreślił to, starając się popisać swoją nietuzinkową wiedzą - Ale raczej za często się z nim nie pogada, dla tego faceta praca to ta... no. No! Rekreacja, właśnie. - odniósł zwycięstwo nad szarą materią.

-Eddie i Ray, mówisz.-odstawił na chwilę butelkę na stolik. Cichy stuk. Lite dębowe drewno? Skubany, wie jak się ustawić. W NYPD nawet szef departamentu nie miał takiego biurka. A tutaj stoją po kanciapach mechaników. Może uda mi się takie zdobyć do czytelni? -Myślałem o tym co mógłbym tutaj robić na emeryturze. Koło łowieckie brzmi jak wymarzona pocztówka z Teksasu, zaraz obok jazdy konnej. Szkoda byłoby nie spróbować-po chwili pauzy dorzucił-Kiedy powiedziałeś mi że tamten trzyma łapę na tutejszej broni byłem gotowy pożegnać się z tym pomysłem.- pociągnął kilka łyków w ciszy.-Ty sam strzelasz?

Na wspomnienie faceta w lenonkach, gospodarz pokiwał smętnie głową.
- Atticus jest... facetem, który po prostu szuka zaczepki. Niby dryg i rutyna, jako żołdak przesiedział pół życia na drugiej stronie świata, ale kiedy przychodzi do normalnej pogawędki, łatwo go rozjuszyć. Żonę też trzyma krótko, wystarczy, że na nią spojrzy, a ona zamienia się w słup soli. Jedyny plus taki, że chyba jej nie bije. Czego nie mogę powiedzieć o wszystkich facetach z tego miasta. Wiesz jak jest. Przytankują kilka głębszych i swędzą ich ręce.
Henry rozłożył ręce w geście bezradności. Rzeczywiście, jego rozmówca wiedział, bo problem ten występował nie tylko w takich zaściankowych miasteczkach jak to. Duże miasta także nie były od niego wolne. Chociaż w nich zdecydowanie częściej uchodziło to takim łajdakom płazem. Żona potknęła się i spadła ze schodów, weszła na grabie albo uderzyła się o otwarte drzwi. To były chyba najpopularniejsze relacje wydarzeń gdy jeden z owych drani był pytany o sine oczy lub nagłe braki uzębieniu swojej wybranki serca.

Obaj nieświadomie zacisneli dłonie na oparciach foteli. Po krótkiej ciszy mówiącej więcej niż słowa mogłyby przekazać Mark zdecydował się odpowiedzieć -Wiem, po tych paru latach, aż za dobrze. Po ilu próbach Ray odpuścił sobie zachęcenia ofiar do oskarżenia?-spojrzenie przestało być rozbawione dobrą chwilę temu, ale teraz było w nim coś więcej. Współczucie? Własna strata?
- Ciężko kogoś przekonać kiedy obite nerki i sikanie krwią zaliczają się do głównych konsekwencji. Poza tym, większość tych sukinkotów nie jest tak głupia jak mógłbyś sądzić - gospodarz odkleił się od wygodnego oparcia i przechylił do przodu, odstawiając swoją butelkę na jedną z tablic rejestracyjnych. Gabinet przeciął głuchy, metaliczny trzask.
- Biją pod ubraniem, szczypią, nie zostawiają śladów. Poza tym Ray stwierdził, że prawie każda z tych kobiet godzi się na to dobrowolnie. Wychodzą z założenia, że lepiej żyć z popieprzonym sadystą niż skończyć gdzieś w rowie z poderżniętym gardłem - skrzywił się i wbił mętne oczy w podłogę. Rozgrywające się właśnie rozmowa była znacznie cięższa niż ta, której oczekiwał przy porannym głębszym w gabinecie.

W ciszy dopili swoje piwa. Butelki odstawiane nieco zbyt mocno zajęczały. Dzięki-wskazał na butelkę.Muszę jeszcze załatwić parę spraw. I odgarnąć kartony, nie mogę wpuścić was oboje do środka przy takim bałaganie-spojrzał na rozmówcę i nieco słabszym głosem dodał -Obiecuję że wieczorne piwo będzie nieco weselsze-. Z niechęcią podniósł się z fotela.
- Trzymam za słowo. - odpowiedział Henry z ożywionym nastawieniem.
- A co do twojego wcześniejszego pytania - rzucił za mężczyzną zmierzającym w stronę drzwi - To strzelam głównie do cholerstwa, ktore próbuje wyżerać warzywa z ogórdka Mabel, więc chyba jestem lepszym mechanikiem niż myśliwym - potrząsł starą łepetyną, chyba jego własna refleksja właśnie ugodziła go w dumę.
Mark na odchodnym rzucił mu badawcze spojrzenie. Był w Wietnamie, a twierdzi że nie potrafi strzelać? Choć po tylu latach mógł już stracić wprawę. Każdy ma prawo do swoich spraw, nie będzie pytał. No to do wieczora-rzucił wychodząc z gabintu.
- Miłego!- zanim zamknęły się drzwi, dosięgnął go jeszcze głos właściciela warsztatu.

Teraz tylko poprosić młodego o zerknięcie do jego własnego auta i będzie można zająć się tym, po co ruszył zadek z domu: przetrzepywaniem malutkiego miasteczka w poszukiwaniu stolarza który odratuje meble.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 02-08-2013 o 17:34. Powód: formatowanie
TomBurgle jest offline