Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2013, 01:10   #9
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Niby w takim świecie, śmierć powinna być czymś przyziemnym, ale on nigdy nie miał kogoś tak bliskiego jak Emma. I stratę przeżywał osób bliskich naprawdę ciężko. Teraz z resztą i tak było z nim lepiej, niż w czasie kiedy pierwsze przypadki zarazy pojawiły się w Dallas, a on musiał strzelić w głowę swojej dziewczynie. I to w swoje 18 urodziny.

Oparł plecak o drzewo, biorąc do ręki karabin. Emma nie chciała by pozwolił ginąć nie winnym, on sam z resztą stronił od zabijania ludzi. No, nie licząc zarażonych i bandytów, bo tych miał tylu na sumieniu że kalkulatorem by nie zliczył, ale zawsze ten mur który chronił go przed zezwierzęceniem, gdzieś tam stał w środku jego głowy. Na razie przeskakiwał przez niego tylko okazjonalnie.

Znalazł w miarę dobrą pozycję, na tyle aby mógł rozstawić dwójnóg, nakręcić tłumik i przycelować z monety, przełączając na tryb pojedynczego strzału. Jedna z pierwszych wersji M14, która jeszcze na to pozwalała. Nie wierzył w to że znalazł takiego klasyka, tak samo jak nie wierzył w poznanie Emmy.

Strzelił w pierwszego lepszego gościa, wiedząc że jest dla nich jak cień drzewa. Był poza źródłem światła, a oni stali mając naokoło płonące namioty, ba, w jednym miejscu nawet zajął się płot. Gość padł jak długi, z dodatkową dziurką w głowie. Ciut nad lewym okiem, nad brwią. Reszta zaprzestała gonitwy za pozostałymi, chowając się. Pewnie nawet nie wiedzieli czy ktoś strzelał sprzed czy zza ich pozycji. Postanowił wystrzelać tyle kul, ile to było na serio konieczne.

Jeśli jakiś zaczął gonić rodziny i wyszedł na pozycję, obrywał. Jeśli zostawali za bramą, mieli szansę przeżyć. Tresował ich niczym niesforne psiaki. A jego psiak, Zero, leżał przy jego nogach węsząc i jakby skubany wiedział, że teraz Cyrus potrzebuje by ktoś pilnował mu pleców, w tamtą stronę się gapił. Nie szczekał, więc to był dobry znak.

Kiedy grupka ludzi uciekła na odpowiednią odległość, chwycił plecak i pod osłoną szarości poranka, zaczął biec w ich stronę. Jego stara naczepa, w której się ukrywał nadal stała. Wiedział, bo dbał o nią w razie właśnie takiego zdarzenia. Tym ludziom jednak teraz była bardziej potrzebna.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline