Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2013, 23:39   #7
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Widzę, żeście strapieni - powiedziała Clara, spoglądając na rycerza.

Posiłek był bogaty, widać było, że jej nowy towarzysz przywykł do wystawnego jadła. Mimo to jadł mechanicznie, jakby nie czując smaku potraw – a może po prostu był ponad tak proste przyjemności.
Clara też jadła niespiesznie, delektując się smakiem. Zupa była wyśmienita, rzadko kto potrafił odpowiednio doprawiać potrawy.
- Aż tak to widać? - Odpowiedział zażenowany. Następnie kontynuował, mówiąc cicho, prawie szeptem. - Cóż, będę szczery. Jestem rycerzem tylko z urodzenia. A chciałbym być także z czynu. Myślę, że uratowanie tej wioski, to byłoby już coś. Niestety, choć w bitce wyszkolony, tutaj nieskromnie muszę się pochwalić, zacnie, to nie umiem szczególnie śledzić tych potworów. Szukam kogoś, kto mi w tym pomoże. Te łamignaty, którzy tak mnogo przybyli do wioski, kompletnie nie szanują mej osoby i nie chcą godnie współpracować. Coś mi jednak podpowiedziało, gdy ujrzałem pewną damę, że... właściwie nawet nie potrafię tego doprecyzować. Ale pewnie przybycie do tej wioski nie wiąże się z żadnymi atrakcjami, więc pewnie Claro przybyłaś tu także z powodu tych strasznych wieści. - Zakończył swój wywód, bacznie obserwując swą rozmówczynię.
- Nie potrafię wam pomóc - zafrasowała się wyraźnie. - Żałuję, ale nie potrafię. Nie znam się na potworach, przypadkiem zupełnym los mnie tu rzucił.
- Ale... -
Dalej mówił bardzo cicho. - W każdym bądź razie i tak widziałaś sporo świata. Pewnie niejeden ciężko chory, czy niestety nawet trup przeszedł przez Twoje ręce, Claro. Może pomożesz je zbadać? Oczywiście, do niczego nie zmuszam, tak tylko mi się skojarzyło.
- Co się wam skojarzyło?
- spojrzała na niego podejrzliwie. - Czemu sądzisz, ze miewam do czynienia z trupami i chorymi? Czy wyglądam na taką osobę? I skąd pomysł, ze widziałam sporo świata? Może mieszkam dwie stajnie stąd?
- Pewnie wyglądam jak głupi, niedoświadczony rycerzyk, ale coś w głowie mam. Patrząc na torby, jakie masz ze sobą, a także to, jak się ubierasz, pozwala mi sądzić, że może jesteś jakąś medyczką, kapłanką, czy... czarodziejką. A chyba każde z nich ma coś czynienia z tego typu sprawami?
- Odpowiedział już pewniej, chcąc ją przekonać do swego.

Clara uśmiechnęła się, aprobująco.
- Niewielu mężczyzn umie patrzeć tak, żeby coś poza licem i figurą dostrzec u kobiety. To prawda, jestem medyczką. Ale trupami nie przywykłam się zajmować.
- Więc nie wiem, jaka jest twoja motywacja. Czy chcesz pomagać ludziom, zarabiać pieniądze, czy cokolwiek jeszcze. Ja pragnę zdobyć sławę. Na nagrodzie mi nie zależy, mogę oddać jej większą część. Nawet całość, jeśli na mnie spłynąłby cały prestiż pokonania potwora. A myślę, że tak, czy tak coś będziesz wiedzieć. Tak mi podpowiada przeczucie. Może głupia przesłanka, ale niestety na niczym więcej nie mogę się oprzeć.
- Mówił, na koniec przybierając zażenowany wyraz twarzy.
Clara pokiwała głową.
- Proponujesz mi układ, współpracę tak? Moja wiedza ma ci pomóc pokonać potwora, ja zabieram nagrodę, ty prestiż. Ciekawe... Dobrze, w sumie nie mam nic do stracenia na tą chwilę. Tym bardziej, że na razie ja lepiej wychodzę na tej ofercie. Bo już korzystam z waszej zasobności, a wam prestiżu nie przybywa. Więc jestem wam winna szczerość, choć łatwiej by było skłamać - nie znam się na bestyjach. A starcie z nimi mało kto przeżywa, wiec rannych też wielu nie widziałam.
- Zanim jednak zawrzemy ostatecznie umowę, chciałbym wiedzieć jedną rzecz. Na ile jesteś w stanie zaryzykować? Zasłyszałem, że potwora nie da się tak łatwo wywabić. Będę u twego boku, jak już powiedziałem, ale ponoć różne sytuacje mogą się zdarzyć, gdy uda się nad rzekę. Chyba, że w ogóle nie masz zamiaru się tam pojawiać.
- Zależy, co rozumiesz pod pojęciem “zaryzykować”
- odpowiedziała powoli, po namyśle. - Czy zaryzykuję życie, żeby zdobyć nagrodę? Oczywiście, ze nie. Czy pójdę nad rzekę i nie ucieknę z piskiem, jak tylko poruszy sie tafla wody? Tak. Jestem odważna, ale w granicach rozsądku. I zawsze dbam o siebie.

Teraz Rejmar zamyślił się na dłuższą chwilę.
- O nic więcej mi nie chodzi. Póki co plan mam taki, aby, gdy niestety pojawi się następny trup, udać się tam razem i załatwię dostęp do niego. Chciałbym, abyś spróbowała go zbadać, dowiedzieć się jak najwięcej, znaleźć jakiś trop. Jakiś lepszy pomysł?
- Więcej dowiem się, jeśli ten trup będzie.. choć trochę.. żywy. Choć przez chwilę. Warto też się dowiedzieć, czy jakieś osoby przeżyły.
- To trzeba będzie śledzić potencjalne ofiary. Chociaż wtedy możliwe, że będziemy musieli od razu zmierzyć się z potworem. Tylko ponoć dotychczas żaden rycerz, wojownik, najemnik, gdy udał się nad rzekę, go nie napotkał...
- To by znaczyło, że stworzenie na swój rozum. Rozpoznaje niebezpieczeństwo. Tym trudniej pokonać je będzie. Pewni jesteście, że właśnie w tej osadzie musicie walczyć o sławę?
- Przecież ja również swój rozum mam!
- Odpowiedział obruszony rycerz. - Tym większa sława mnie czeka, gdy pokonam inteligentnego, silnego potwora! Już dawno podjąłem decyzję. Jeśli nie chcesz mi pomóc, najwyżej będę działał totalnie sam. - Rejmar von Katwild sprawiał wrażenie lekko obrażonego, ale także zawziętego i zmotywowanego.
- Nie obruszajcie się.
- Clara uśmiechnęła się słodko, zaglądając rycerzowi w oczy. - Nie wątpię ani w wasze męstwo, ani w rozum. Choć ten drugi podpowiada, że jak przeciwnik mocarny, to życie od sławy ważniejsze...
- A to już zostaw memu osądowi. Ja idę odpocząć, wynajmę ci kwaterę obok mojej. Jutro zamierzam ruszać nad rzekę. Więc jeśli idziesz na mój układ, bądź o wschodzie słońca tutaj
. - Odezwał się dalej lekko obrażony, udając się na górę karczmy.

Jak widać jego ego było równie rozdmuchane, jak zbroja… Choć w sumie wiadomo, że mężczyznę byle drobiazg urazić może. Powinien jednak przyhjąc jej przeprosiny, zwykle mężczyźni ulegali jej urokowi. Może serce pod tą lśniąca zbroją dla innej już biło? Albo tak pragnienie sławy i chwały oczy mu przysłoniło, że świata nie widział. A może – co równie prawdopodobne – w młodzieńcach gustował.
Cóż, izbę jej oddzielną zamówił. Przez chwile zastanawiała się, czy powinna to jako obelgę, czy zaszczyt odebrać, w końcu uznała, ze miał to być gest szacunku z jego strony.

Cienie za oknem wydłużały się, popołudnie powoli zmieniało w wieczór. Clara została w gospodzie, przypatrując się gościom, posłuchała plotek o bestyi, popytała, czy ktoś może przeżył.
Odrzuciła kilka propozycji o zawoalowanym charakterze seksualnym i dwie o charakterze całkowicie jawnym. Wyjaśniła jednemu z mężczyzn, że niegojąca się ranka na jego dłoni nie ma związku z zakażeniem, i że chleb z pajęczynami nie pomoże, oraz że powinien pytę w portkach trzymać, jeśli nie chce, aby inni podobne ranki mieli.

Kiedy zmierzch za[padł udała się do wskazanej kwatery. Przed świtem musiała być na dole. Nie chciała się spóźnić.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline