Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2013, 06:11   #7
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Relacja z Krakonu 2013 z punktu widzenia RPGowca.
Jacek ‘Aesh’ Kukla.


1. Wejściówki i akredytacja

Wiadomo, początek pierwszego dnia konwentu. Jest czwartek, godzina 12 przychodzę na miejsce. Pierwsze co mnie uderza … kolejka. Dobre 20 metrów ludzi stojących po 3-4 osoby. To tu, to tam widzę znajomych wśród czekających, a także w szeregach gżdaczy. Pytam, w jakim tempie to wszystko postępuje. Odpowiedzi nie otrzymałem, ujrzałem jedynie przewrócenie oczyma. Wszystko jasne. W sumie nie dziwię im się. Pogadaliśmy jakieś 10 minut, kolejka przesunęła się o … metr? Może dwa.
Powód? Przy stanowisku z rezerwacjami okazało się, że była jedna lista z osobami, które zapłaciły preorder. Na konwencie tej popularności takie rzeczy powinny być nieco lepiej zorganizowane.
Chcąc wyminąć kolejkę, jako osoba wysłana z ramienia naszego drogiego LI, podchodzę do main orga. Pytam czy jest jakaś osobna kolejka dla osób, które pełnią tu jakieś funkcje. Okazało się, że tak. Podchodzę tam, gdzie mnie pokierowano i po 20 sekundach otrzymuję wejściówkę. Opaska na rękę, identyfikator, torbę z informatorem i kilkoma reklamami. Każdy z uczestników otrzymywał taki zestawik. Chociaż z tego co słyszałem w kolejnych dniach… i tego zabrało… co gorsza, dla osób z przedpłatą. To tu, to tam popy-tałem czekających co o tym myślą. Niewiele osób było szczęśliwych z takiego obrotu spraw.
Po jakimś czasie osoby z akredytacji stwierdziły, że po prostu wpuszczają po dziesięć osób i … nie sprawdzają listy. Ciekawi mnie ile osób wykorzystało ten fakt i pominęło opłatę.


2. Tematyka konwentu

Pierwszym wrażeniem jeśli chodzi o tematykę było anime i manga (wybaczcie jeśli źle odmieniam, ale nie jestem fanem). Powód prosty. Wszędzie widzę osoby z uszkami, w cosplayach, które za nic nie pasują do innej tematyki ( może poza League of Legends). W tym momencie przychodzi ktoś taki jak ja. Nastawiony na fantastykę i RPG. Gdzie ja do cholery trafiłem?!


3. Informator

Licząca ponad 50 stron książeczka prezentowała się naprawdę nieźle. Całkiem przejrzyście napisana, szata graficzna prosta, ale ładna. Trochę reklam oczywiście musiało się znaleźć. Mi osobiście to nie przeszkadzało. Program rozpisany w zrozumiały sposób. Natomiast sale… hm… osobiście tutaj coś bym zmienił. Nazwy sal na wydziale odlewnictwa AGH są nieco chaotyczne. Na pierwszym piętrze mamy sale np. H65, H67, na trzecim 326, 328 itd… Czemu więc, w informatorze przy Sali nr. 402 i 526 napisane jest ‘elektryczny’?! Mnie i osoby, które poprosiły mnie o pomoc, osobiście to zmyliło. Szukaliśmy jakiegoś budynku wydziału elektrycznego, w momencie gdy tak naprawdę wszystko było w tym samym gmachu. Po co więc to słowo ‘elektryczny’? Nie wystarczyło napisać V piętro? Czy konwentowicze muszą wiedzieć do czego służą te sale uczelni?


4. Helperzy, obsługa i ochrona

Jak w punkcie wyżej pisałem natrafiłem na problem odnalezienia sal ‘elektrycznych’. Pierwsze co zrobiliśmy szukając miejsca prelekcji, na którą chcieliśmy dotrzeć było zapytanie helperów co i jak. Żaden z nich nie widział. Dopiero drugiego dnia gżdacze zostali przeszkoleni (prawdopodobnie przez siebie wzajemnie) ze znajomości konwentu. Miłym gestem było rozdawanie wody osobom, które prowadziły prelekcje czy czekały już dłuższy czas w kolejce.

Jeśli chodzi o obsługę, to często podczas prelekcji pojawiał się ktoś i pytał czy wszystko w porządku. Czy nie trzeba przynieść rzutnika albo jakiegoś innego sprzętu. Z tego co zauważyłem niektórych prowadzących powoli to irytowało. Nie dziwię się, ponieważ sam nie byłbym szczęśliwy, gdyby co pół godziny ktoś wchodził i pytał o to samo… „Wszystko działa? A wody nie trzeba?”
Z ochroną głównie można było spotkać się w klubie ‘Studio’. Tam zgodnie z regulaminem placówki, do środka nie można było wnosić żadnych napojów z zewnątrz. Torba czy kostium każdego musiał być przed każdym wejściem dokładnie obszukany. Aż miło było mi w sobotę wchodzić do ‘Studia’ w pełnym umundurowaniu wojskowym. 10 ładownic do przeszukania, wszystkie kieszenie i kamizelka. Pozdrawiam pana z ochorny, który nie zauważył camelbacka na moich plecach podczas przeszukiwania mnie nawet pod nakolannikami.


5. Program (wg. Informatora)

Za wyjątkiem dnia pierwszego prelekcje odbywały się od 10 do nawet 22. Wszystko to w 20 blokach tematycznych. Te, które interesowały głównie mnie to: RPG, fantastyka, postapo, naukowy i konkursowy. Pozostałymi były: literacki, kultura japońska, komputerowy, Solaris, Art. Room, szermierka, steampunk, literatura dziecięca, horror, konsolówka, +18, komiks, kultura koreańska, pokemon. Tematyka była czasem nieco naciągana, ale część z prelekcji skusiło mnie na wstąpienie. O tym jednak później.


6. Program (w rzeczywistości)

Musiałem rozdzielić te dwa punkty. Po prostu nie da się inaczej. W niektóre dni na 10 zaplanowanych prelekcji z bloku odbywało się… 2? Wcale tutaj nie przesadzam. Bodajże w piątek blok fantastyki praktycznie nie istniał. W przedostatni dzień konwentu udało mi się skontaktować z osobą odpowiedzialną za program. Zaoferowałem poprowadzenie swojej prelekcji. Stwierdziłem, że to będzie dobra próba przed Polconem. Moja pomoc została przyjęta i w niedziele o godzinie 13 opowiadałem garstce ludzi o Chaosie w świecie Warhammera.
Dodatkowym problemem były zmiany w programie. Zmiany programu były rozwieszane na każdym piętrze z zaznaczonymi nowymi punktami.


7. Lokalizacja

Sam teren był spory. Budynek wynajęty od AGH, mógł spokojnie pomieścić wszystkich konwentowiczów i dać możliwość prowadzenia prelekcji. Miała miejsce oczywiście prelekcja na korytarzu, z powodu braku wolnych sal. Z tego co słyszałem to niektóre z atrakcji musiały zostać odwołane przez brak wolnych miejsc. No cóż..
Drugim z miejsc, gdzie miała się odbyć część z atrakcji był klub ‘Studio’. Odległość jaka dzieliła obydwie lokacje była możliwa do pokonania w niecałe pięć minut. Jak już wspominałem, przed wejściem czekała nas rewizja bagaży. W samym lokalu odbywała się część prelekcji, LARPy, a także był tam zorganizowany Games Room.


8. Prelekcje

Jako maniak RPG, fantastyki i postapo chyba nie muszę mówić, które bloki w szczególności mnie interesowały. Byłem dokładnie na pięciu prelekcjach. Pierwszą z nich była „Ewolucja MMORPG”. Szczerze mówiąc średnio ciekawa. Prowadzący omawiał po kolei poszczególne gry. Krótko mówiąc: to jest gra A, wyprodukowana w roku X, w sumie podobna do WoW. A to jest gra B wydana w roku Y, nie podobna do WoW.
Podziękowałem po godzinie słuchania nazwisk producentów, dat i różnych dziwnych nazw.

Piątek był dużo ciekawszy. Musze przyznać, że co prawda zaspałem na warsztaty związane z walką podczas LARPów, ale trudno. Udałem się na prelekcję związaną z wszelkimi rasami w światach fantasy. Przychodzę na miejsce… prowadząca nie dotarła… a kiedy dotrze? Nie wiadomo. Chyba w ogóle… Ech… idę do games roomu. Tam przeczekam do godziny 17, gdzie znany mi z opowieści Doom prowadził będzie prelekcję związaną z bronią palną.
Minęło te parę godzin… Nareszcie! Naprawdę ciekawy temat! Fajnie poprowadzone! Można było się dowiedzieć czegoś praktycznego (przynajmniej dla mnie). Wielki plus dla tego pana! Żałuję, że nie zostałem do końca, ale wzywały mnie sprawy związane z organizacją larpa. Takie życie…

Na koniec udałem się do klubu Studio gdzie prowadzona była nieco chaotyczna debata krasnoludy vs elfy. Kto mnie zna wie, że opowiedziałem się po stronie… skavenów
… i wygrałem…


W sobotę również mój organizm przywiązał mnie łańcuchami do łóżka do godziny 12. Gdy w końcu zdałem test na zręczność (albo raczej siłę woli) zwlokłem się z łóżka i pojechałem na Krakon. Damn… przegapiłem prelekcję dla mistrzów gry. Trudno. Za godzinę mają być warsztaty również dla MG. Na to muszę iść! Tymczasem… games room i warhammer inwazja po raz setny (tak, jestem od tej gry uzależniony. Gram kiedy tylko mogę).

Godzina 14, ruszam na blok RPG. Nie mogłem się tych warsztatów doczekać. Miałem rację. Były rewelacyjne! Wyrazy szacunku dla prowadzącego. Świetnie przygotowane, ciekawe, rozwijające to co u MG najważniejsze – sztukę improwizacji.
Pierwsza część polegała na rozgrzewce językowej. Po prostu trzeba było przeczytać łamaniec w naszym pięknym języku. Drugim etapem było wymyślenie na poczekaniu historii związanej w jakiś sposób z obrazkiem, który losowało się spośród 20. Wszystko było ładnie zrobione w Power Poincie, na rzutniku itd…
Trzeci etap to było (mogę pomylić kolejność) opisywanie postaci. Losujemy rysunek i mamy opisać kto to jest, co lubi jeść w poniedziałek na śniadanie, jaki kolor włosów lubił u kobiet jego dziadek i kiedy ostatnio był u dentysty. Krótko mówiąc wymyśl historię NPC w ciągu 2 minut.
Czwarta część to opisywanie przedmiotu. Czyli to, co gracze mogą znaleźć, po co im to, gdzie wchodzą w posiadanie tego czegoś itd… losowaliśmy przedmiot spośród ~300. Było ciekawie. Gwarantuję.
Ostatnim z etapów było opisywanie sytuacji do muzyki puszczonej w tle. Bardzo rozwijające. Żałuję, że czas nie pozwolił mi skorzystać z tej części warsztatów, ale cieszę się, że mogłem uczestniczyć aktywnie we wszystkich poprzednich. Jak już mówiłem, z tej części programu jestem bardzo zadowolony!

Później udałem się odpocząć i uciąłem sobie (zupełnie przypadkowo) pogawędkę z mężczyzną, który prowadził prelekcję, na którą zaspałem. Czyli ‘Wspominki z Czarnobyla’. Chciałbym zobaczyć swoją minę, gdy dowiedziałem się z kim właśnie dyskutowałem.

Ostatnią prelekcję jaką odwiedziłem w roli słuchacza prowadził mój znajomy. Bardzo dobrze słuchało mi się jego dość luźnych mitów nordyckich. Mam wrażenie, że cała sala również podobnie obierała opowiadane przez prowadzącego wierzenia dawnych wikingów. Znów jednak gonił mnie czas. Trzeba było iść i mistrzować Neuro.

W niedziele nie poszedłem na żadną prelekcję, oprócz swojej, którą szczerze mówiąc improwizowałem. Miałem jakiś luźny zarys w głowie, jednak jak widać da się (mam nadzieję) nie zanudzić garstki słuchaczy, opowiadając o Warhammerowym Chaosie na podstawie kilku punktów spisanych na kartce. Obiecuję, że na Polcon będę miał ładną prezentację. Już nad nią pracuję.


9. Konkursy

Było ich trochę, ale jedynie trzy trafiły w moje gusta (i wiedzę). Były to: Konkurs wiedzy o League of Legends, konkurs strojów postapo i konkurs wiedzy o Neuroshimie. Niestety do ostatniego nie mogłem być dopuszczony ponieważ wraz z materiałami na larpa jeden z orgów podesłał mi pytania i odpowiedzi.

Przez cały piątkowy dzień smażyłem się w pełnym umundurowaniu. Chciałem w końcu coś wygrać, skoro było to w bloku postapo, to może na moją półeczkę powędruje jakiś dodatek do Neuro? – tą myślą się kierowałem. Konkurs strojów odbył się. Nie miałem jednak pojęcia gdzie, ani o której. Trudno. Później dowiedziałem się, że było na nim dwie osoby. Miały całkiem, całkiem stroje, ale niezbyt dobrze wyszła im prezentacja postaci, za którą się przebrali (a była to równie ważna część konkursu). Trudno. Musiałem pożegnać się z Bohaterem do sześcianu.

Pierwszy z wymienionych przeze mnie konkursów był wiedzówką o LoL’u. Tak tak… gram. ( Nick taki sam jak na LI ). To była istna masakra organizacyjna. Prowadząca sama przyznała się, że została niemiło zostawiona na lodzie przez współorganizatora, a pytania pisała… niedawno… bardzo niedawno. Na sam konkurs przyszło około 60 osób. Podczas wyszła ponad połowa. Nagrody w formie waluty konwentowej zostały… położone na stole i „kto pierwszy ten lepszy” … Takiego czegoś to ja bym się w życiu nie spodziewał. Podziękuję za wszelkie inne atrakcje organizowane przez te osoby.

10. Sesje RPG
Nie mogę się wiele w tym temacie wypowiedzieć. Wszystko co było w programie miało już tylu chętnych, że darowałem sobie. Sesje na Krakonie ograniczyły się dla mnie do tego, że poprowadziłem znajomym na szybko wymyślonego warhammera w sleepie.


11. LARPy

Tutaj niestety jedynie mistrzowałem. Wspomniany znajomy od mitologii nordyckiej poprosił mnie o pomoc w ogarnięciu (Ch)chaosu w świecie Warhammera 40000. Jako, że coś tam w Dawn of war grałem, a i uniwersum młotka mi nie jest obce zgodziłem się. Wszystko odbyło się niestety bez strojów, w salce klubu Studio. Była na szczęście na tyle duża, że gracze mogli sobie spokojnie knuć przeciw sobie niecne spiski ]:-> A ja im w tym pomagałem. Nioch nioch… głupie ludziny. Skończyło się bardzo przyjemnie. Wszyscy zginęli! Oprócz wiedźmy eldarów, która opanowała ciało jednej z sióstr bitwy.

W drugim z LARPów było nieco mniej dramatycznie. Może dziwnie to zabrzmiało w kontekście Neuro, ale mniejsza z tym. Rozgrywka również niestety bez strojów, mimo tego, że naprawdę na nie liczyliśmy. Nie bez powodu konkurs na kostium postapo odbywał się w ten sam dzień, ale cóż… trudno. Scenariusz został mi podesłany parę dni temu, więc miałem czas żeby się z nim zapoznać. MG było trzech. Główna mistrzyni – współtwórczyni scenariusza, oraz dwójka pomocniczych MG. Wszystko miało zacząć się o 20:30, a zaczęło się o… północy. Graliśmy do białego rana, wszystkim się podobało … za wyjątkiem gżdaczy, którzy przychodzili nas uciszać, ponieważ LARP odbywał się w szkole, która była sleepem. Mało nas to interesowało. Tu nas przydzielil organizator.


12. Games Room

UWAGA! REKLAMA!
Wybaczcie, ale tutaj muszę pochwalić swoich. Games room był organizowany przez Krakowską Sieć Fantastyki, której jestem członkiem. Z tego co mi wiadomo organizatorzy nie do końca zadbali o miejsce, a także o same gry, które jak sama nazwa wskazuje są niezbędne w games roomie. Mimo wszystko po jakimś czasie można było przyjść i zastawiając dowód osobisty czy inny dokument tożsamości cieszyć się wybraną grą. ( Mówiłem już, że polecam warhammera inwazję?)
Dla mnie games room robił za poczekalnie, tudzież wypełniacz wolnego czasu. Spędziłem tutaj dość sporo, ze względu na tematykę prelekcji, która nie do końca mnie interesowała, a także ponadprogramowe dziury w blokach. Czasu nie miałem ochoty marnować.


13. Urodziny MAG’a
W klubie Studio odbyły się tez urodziny wydawnictwa MAG. Nazwy nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Główną zachętą do odwiedzenia tego punktu programu był oczywiście wielki tort. Dzięki poślizgowi czasowemu więcej zostało dla tych, którzy cierpliwie czekali. Przed samą uroczystością (nie wiem czy nie użyłem tutaj zbyt wyniosłego słowa) występ dał nam zespół taneczny (wybaczcie, nazwy nie pamiętam! Jeśli ktoś z artystów to czyta może mi uciąć głowę). Zachowanie publiczności jednak było dość infantylne. Część wykrzykiwała głupkowate hasła, których nie chcę nawet przytaczać. Znam jednak ten ból, gdyż wiem ile czasu wymaga przygotowanie występu, a jakie są nieraz reakcje tego typu jednostek.


14. Konwentowicze
Jeśli chodzi o ludzi, to to udało się Krakonowi najbardziej. Przyjeżdżali z bliska i daleka. Mimo kilku niedociągnięć nie zrażali się i w dobrym nastroju starali się wyciągnąć z konwentu tyle ile się da. Poznałem sporo fajnych ludzi (przede wszystkim na LARPach), to tu, to tam miałem przyjemność pograć z kimś w Inwazję. Spora część ludzi, których spotkałem była oczywiście z Krakowa, no ale… zobaczymy jak to będzie wyglądać na Polconie, gdzie nie będę znał już tylu ludzi.


15. Podsumowanie
Organizatorzy mimo starań dali ciała. Najbardziej bolały braki w prelekcjach, które zapowiadały się naprawdę fajnie. Bardzo chętnie posłuchałbym o słowiańskich bogach i demonach, niestety musiałem zadowolić się przeprosinami pani z obsługi.
Konwent dla mnie jako fantasty nie był najlepszy. Z tego co zauważyłem fani mangi i anime dobrze się bawili. Nie znam się, nie będę się wypowiadał na temat ich bloków, ponieważ nawet na nich nie byłem. Odwiedziłem Krakon w końcu z ramienia LI. Szczerze mówiąc… nie mogę polecić Krakonu. Mam nadzieję, że w następnym roku będzie to lepiej działało. Życzę powodzenia organizatorom. Oby nie zjedli mnie za tę relację.
 
__________________
Sanity if for the weak.
Aeshadiv jest offline