Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2013, 08:49   #8
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Kapłan prowadzony przez młodego chłopca spostrzegł, iż zmierzają do tutejszej świątyni, co wywnioskował po zbliżającej się do nich wieży. Podczas przechadzki zaobserwował, że tutejsi ludzie są tacy jak wszędzie, gdyż i tu znajdą się ci bardzo pobożni, a także ci nawet nie zwracający uwagi na kapłanów, czy to Wiecznego Ognia, czy to tych o innym wyznaniu.

Chłopak przyprowadził go pod tutejszą świątynię, za co otrzymał od tutejszego wielebnego skromniutkie wynagrodzenie. Pierwsze co zwróciło uwagę kapłana było to jaką posturę sobą prezentuje sługa Kreve. Jego rozmiary mogły świadczyć, iż jemu głód nie doskwiera w żadnym razie, a jego upierścieniona dłoń tylko utwierdziła Daveona w przekonaniu, że tamten dostaje spore ofiary, choć nie był do końca pewien jak nimi rozporządza. W końcu nie była to jego sprawa, więc postanowił nie zaczynać tego drażliwego tematu dla wszelkiej maści sług bożych, tylko uścisnął wyciągniętą do niego dłoń, na znak przywitania i tymczasowej zgody, gdyż ta mogła trwać, lub też nie, różnie to w życiu bywa.
-Daveon.- Przedstawił się przy uścisku dłoni. Trzeba było jakoś zacząć tą rozmowę, by można było przejść do sprawy, jaka nakazała wielebnemu przyprowadzić do siebie kapłana Wiecznego Ognia.
Przy uścisku dłoni wielebny z zażenowaniem pokiwał głową.
- A więc co sprowadza kapłana Wiecznego Ognia w skromne progi moich owieczek? - Odpowiedział pewnym, donośnym i czystym głosem.
Daveon obserwował wielebnego, który chyba jednak nie jest zbytnio zadowolony, iż ma na swoim terenie konkurencję. *Ciekawe jak to się dalej potoczy?*
-Sprowadza mnie tutaj potrzeba, by pomóc tutejszym mieszkańcom w tych trudnych chwilach jakie dla nich nastały.- Opowiedział spokojnie, lecz pewnie i z przekonaniem, do swoich powodów. Wolał już przedstawić prawdę, choć z lekko innej strony, niż kłamać i zgrzeszyć.
- Kapłanie Wiecznego Ognia, oni już tutaj mają do kogo zgłosić się po pomoc. Chyba, że kapłan ma także inne umiejętności, niż modlitwę i udzielanie błogosławieństwa. Zakon Białej Róży coś nie kwapi się, aby wysłać takich, co by mi odpędzili te potwory. Nie powiem, datki w ostatnim czasie wzrosły, jestem zadowolony, ale ubywa mi owieczek. Tylko kapłan nie ma zbroi, ni oręża szczególnego. Więc czego tu szuka, tak naprawdę?
Daveon przysłuchiwał się temuż co prawił wielebny. Znał już takie pytania. Najczęściej zadawali je ci, którzy chcieli się dowiedzieć powodów dla których przybył on w ich strony, by potem go wyrzucić pod groźbą, iż jest heretykiem i chce ludzi na złą drogę sprowadzać.
-Jeśli chodzi o zakon, to od bardzo dawna nikogo z niego nie spotkałem, ale z żalem muszę stwierdzić, że ulega on temu wszystkiemu, co i inne organizacje, nieważne, czy są świeckie, czy też nie. Zepsucie i korupcja. Niestety do zakonu zaczęli być przyjmowani synowie możnych ludzi, a synowie ci nie mają pojęcia o świecie, walce, a o ich wiarę to mam największe wątpliwości. Ale nie mieliśmy tutaj rozprawiać o zepsuci społeczeństwa, a o moim przybyciu do tej mieścinki. Otóż powiem tak... Przybywam jak już wspomniałem, by pomóc tutejszym ludziom. I nie zgadzam się, że kapłan może tylko się modlić i udzielać błogosławieństw. Może o wiele więcej. Służyć radą, to raz. Złego ducha wypędzić to dwa. Egzorcyzm na kogoś rzucać, by go z uroku lub od sił złych wyrwać to trzy... Dlatego też tutaj przybyłem, gdyż uważam, że to właśnie jakieś zła siły mają tutaj działanie i mam zamiar za pomocą egzorcyzmu się ich pozbyć, gdyż Wieczny Ogień ochrania, a tam gdzie jego kult nie sięga przychodzę ja. - Powiedział Deveon, a w jego głosie było zdecydowanie i wiara w to co robi, czyli w godną posługę kapłana, który wskazuje drogę ku dobremu oświetlając drogę innym za pomocą Wiecznego Ognia.
- Egzorcyzmy, powiadacie. Całe szczęście, żeście przedstawicielami Wiecznego Ognia, to wasze metody w jakiejś części muszą być słuszne. Zezwalam więc na wasz pobyt tutaj, aczkolwiek do spraw religijnych mieszkańców lepiej się nie wtrącajcie, Daveonie. Dowiem się o tym równie szybko, jak o waszym przybyciu do Cierpc. Jeszcze jakieś uwagi? - Zapytał, odwracając się już częściowo od niego, jakby chcąc szybko się skierować do swojego domu.
-Tak, choć może nie uwagi, co pytanie... Wiece może gdzie znajdę kogoś, kto widział co coś, co zaczęło was ostatnio nękać?- Zadał swoje pytanie, a jego głos był ciepły i życzliwy, miał nadzieję, że otrzyma równie życzliwą odpowiedź.
- W zaświatach. Nikt ponoć nie przeżył z tych, co to widzieli. - Odpowiedź nie była życzliwa, ale zdawała się być przynajmniej szczera. Kapłan Kreve udał się do swej posiadłości, nie odwracając się nawet w stronę Daveona.

Kapłan postąpił kilka kroków przed siebie po wolnej przestrzeni między budynkami. Wprawdzie nie wiedział co teraz począć, wszakże pierwszy raz trafia na coś takiego i postępuje raczej instynktownie, a tego nie miał w zwyczaju robić. *Co by tu teraz począć?* Takie pytanie krążyło mu w myślach. Właśnie o to chodzi... Co? Gdy rozmyślał wyjął kolejny owoc z tych ofiarowanych mu przez kupca, tym razem była to gruszka. Kapłan wytarł ją o rękaw swojego habitu, po czym zaczął zjadać. W czasie posiłku przechadzał się po miasteczku, czy też raczej wiosce nadal szukając odpowiedzi na swoje pytanie. Gdy skończył jeść gruszkę wyrzucił resztki, które zostały i wtedy usłyszał plusk. Odwrócił się w tamtą stronę i zobaczył, że ogonek od gruszki trafił ww jakąś kałużę... *No tak, czemu ja na to wcześniej nie wpadłem, rzeka, trzeba by poszukać na brzegu rzeki, może tam kogoś się spodka, a ten ktoś będzie bardziej skłonny do rozmowy niż tutejszy "wielebny"*. Daveon czym prędzej ruszył raźnym krokiem w stronę rzeki, a gdy już dotarł na jeden z jej brzegów zaczyna przechadzać się po brzegu, w nadziei, że może spodka kogoś, kto wie coś więcej, lub znajdzie jakąś wskazówkę, jak ma pomóc tym ludziom.
 
Zormar jest offline