A gra aktorska podczas odgrywania postaci?
A dokładna, obrazowa i wzruszająca narracja?
A odpowiednia, nastrojowa muzyka?
Sama mowa jest rodzajem sztuki. Czytelność, dykcja, trafność opisów... Ludzie przejawiają ku temu różne predyspozycje. Natrafiałem jednak na takich MG, którzy tworzyli takie sesję, że nie można użyć żadnej innej definicji, jak tylko "Sztuka".
Samo RPG jest, moim zdaniem, taką rozrywką dla szlachty
Jasne, można naparzać mieczami w smoki i rzucać na obrażenia, ale prawdziwa sesja to taka, kiedy po skończeniu jej, gracze jeszcze przez chwilę nie do końca wiedzą co się dzieje. Ponieważ tak głęboko tkwili w świecie opisywanym im przez MG. Generalnie sesje to chyba jedyne medium, w którym można to osiągnąć, i za to, jak dla mnie, są już osobną formą sztuki. Tylko jak ze wszystkim - liczy się, jaka to sesja.