- Puki ja żyję nie będzie picia na służbie! - Zawołał ostro Brygadier.
Na twarzach komandosów widać było zawód ale nie odważyli przeciwstawić się dowódcy.
- A ja się chętnie napiję. Jeśli chodzi o ubrania na pewno coś się znajdzie - Doktor uśmiechał się od ucha do ucha. - Na TARDIS nazbierało się trochę tego. Ale nie o to chcę zapytać.
Doktor zerknął na Brygadiera zbierającego swoich ludzi.
- Moglibyście podróżować dalej ze mną....
- ABSOLUTNIE NIE!
Lidia krzyknęła tak głośno, że zwróciła na siebie uwagę wszystkich. Była czerwona na twarzy i najwyraźniej wściekła jak osa.
- Narażasz nas, nie mówisz co zamierzasz i jeszcze przez ciebie mam niszczone ubranie! - Dziewczyna krzyczała bez zaczerpnięcia tchu. - Mam złamaną rękę! Spójrz tylko na siebie! Wyglądasz jak menel! Trzymaj siebie i tą twoje niebieskie pudło z daleka ode mnie!
Lidia odwróciła się na pięcie i rzuciła wściekłe spojrzenie na Tomka.
- A ty kaleko jeśli masz choć trochę rozumu też odejdziesz!
Lidia odeszła z nosem wycelowanym w niebo. Doktor tymczasem wyglądał jak zbity szczeniak. Minę miał żałosną.
- No cóż... - powiedział chicho zwieszają głowę.
__________________ Gallifrey Falls No More! |