Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2013, 17:35   #183
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gdy upewnił się, że Tadeusz odszedł, zaczął:
- Gdzie jest Tarcza? Chciałem przekazać mu zapiski z Kampinosu i... willi, a na spotkaniu zjawia się Tadeusz. Widzę człowieka pierwszy raz, więc wstrzymałem się - rzekł lekko zdezorientowany, a następnie wyciągnął zapisaną przed wyjściem kartkę. Były na niej wszystkie “dziwne sprawy”, z jakimi się ostatnimi czasy zetknął.

1. “Niemiecki oddział “Legion”.
Znajdowały się tam dane dotyczące niepokojąco dużej szybkości oraz opisy zapamiętanych przez niego Niemców z tego oddziału.
2. “Język X”
Jest to przekopiowane pismo w nieznanym języku.
3. Rysunek zawierający kilka kresek i kropek. Był podpisany: “Rozkład szczątków człowieka w jego domu”. Na marginesie znajdował się dopisek zrobiony na szybko: “Analiza sprawcy: Inteligentny psychopata. Znajomość języka X.”
4. Zawarł informacje o pragnieniu ucieczki “za rzekę” przez Gwardię Ludową oraz ich krzyki na temat braku srebrnych kul.
4. Znaki z kłódek oraz z drzwi w piwnicy pod willą. A przynajmniej tak je zapamiętał.
5. Opis uwolnionej przez niego psychopatki, która na tak długo utknęła mu w głowie.
6. Opis nieśmiertelnego Niemca z piwnicy wraz ze skrupulatnym uwzględnieniem gdzie został trafiony.
7. Opis piwnicy pod willą: jej rozmiarów, irracjonalnych ścian, które jakby chciały ich pochłonąć jego oraz Stryja.
8. Fakt dziwnych zdolności Sybilli.

Po podaniu arkusza pozostałym zamilkł na chwilę. Zastanawiał się czy wypowiedzieć na głos swoją myśl, bo było to kwestionowanie rozkazu za plecami dowódcy.

- No i mamy zostawić Stryja? Od tak po prostu? Może by spróbować dowiedzieć się co i jak. Po cichu. Naszego kraju nie stać przecież na stratę ludzi od tak po prostu - pstryknął palcami, po czym odkaszlnął i spojrzał w bok.
- Trzeba też porozmawiać z Gwardią Ludową. Oni wiedzą coś o formacji Legion. Jest nas sześcioro. Co wy na to?

Tunia już od pierwszych słów wypowiedzianych przez inżyniera stała się jakaś nieswoja. To nabierała powietrza, żeby coś powiedzieć, to kręciła głową jakby do swoich myśli.
Obu mężczyznom nie umknęło jej dziwne zachowanie. W końcu, kiedy spojrzeli na nią zdziwieni, odezwała się głośno wzdychając.

- Tarcza zginął, czytaliśmy obwieszczenie. - po chwili milczenia dodała - Muszę wam o czymś powiedzieć.... Ja... wiem coś o tym Legionie, tylko nie śmiejcie się. Spotkałam się z Izabelą... tą z podziemia żydowskiego. To ona opowiedziała mi co naprawdę zawiera zaginiony notatnik i czym jest Legion....

Dłuższą chwilę później, kiedy już zrelacjonowała znane jej fakty dodała:
- Mam w kieszeni bursztyn. Coś, co podobno może nam ukazać tylko dzisiejszej nocy inny wymiar, z którego te stwory pochodzą. Bardzo się boję, choć nie wiem sama czy w to wszystko wierzyć. Wolałabym mieć wasze wsparcie, ale zrozumiem, jeśli uznacie mnie za wariatkę...

Doktorek stał obok, słuchał rozmowy przyjaciół. O ile wiedział kim jest Tadeusz to rozumiał obawy Sprzęgła. Ale zdecydowanie bardziej zaintrygowały go słowa Tuni. I nic a nic nie było mu do śmiechu. W końcu kto jak kto, ale on przeżył wiele tajemniczych spotkań w ciągu ostatnich miesięcy co zapewne ktoś mógłby oceniać w kryteriach szaleństwa. Był pewien co przeżył i widział na jawie a co we śnie, i był pewien, że to przeżył. Cała historia z Furstem, strata Tuni w niemieckiej willi, Kampinos - myśli szybko wróciły i gdy się pojawiły, natychmiast z całym przekonaniem powiedział:
- Tunia, jaką wariatkę! Przestań tak mówić. Wszyscy wiemy co przeżyliśmy, i wszyscy czy się przyznają czy nie wiedzą, że to jest … jakieś … - brakowało mu słowa, nie umiał tego wyrazić.
- Jakieś tajemnicze. Na mnie możesz liczyć.
- Wiecie co mnie najbardziej przeraża? Jeśli to, o Legionie miałoby okazać się prawdą, to po co naszym ten notatnik? Dlaczego mamy go dostarczyć, a nie po prostu zniszczyć?
- Musi być jakieś inne wyjaśnienie niż umarli. Zdecydowanie wyglądali mi na bardzo żywych i poruszali się dużo lepiej niż żywi. To mogą być jakieś... mutacje genetyczne? Ale nie wiem czemu nie umierają... - powiedział Wilga.
- Ale z kamienia można skorzystać. Tak na wszelki wypadek.

Lonia przez dłuższą chwilę wpatrywała się w kartkę aby puścić ją dalej w obieg. Lekki wyraz niedowierzania pojawił się w jej oczach kiedy rozpoczęła się dyskusja. Przeniosła wzrok na Beniaminka jakby oczekiwała, że dowódca sprowadzi resztę grupy na ziemię albo przynajmniej wyjaśni jej o co w tym wszystkim chodzi. Palce utonęły w kieszeni płaszcza w poszukiwaniu paczki papierosów. Kiedy wcisnęła jedną sztukę tytoniu pomiędzy wargi i odpaliła na moment wypełnił ją spokój i wróciła obojętność. Niestety dym uwiązł w płucach i szarpnął nimi w cichym tłumionym kaszlu. Odruchowo sięgnęła po chusteczkę i przycisnęła do ust poniewczasie orientując się, że materiał jest naznaczony przez pojedyncze plamy czerwieni. Zmięła materiał ukrywając go w palcach i odezwała się ostrożnie.

- Nie wiem o czym mówicie, chyba ja i Skrzydło nie jesteśmy w temacie. Może... zostawić was samych? - zasugerowała.
- Teraz siedzimy w tym razem - pokręcił głową Sprzęgło.
- Jakiś czas temu spotkaliśmy dziewczynkę, która potrafiła... Albo miała genialnych informatorów na poziomie najlepszych specsłużb, albo potrafiła... widzieć przyszłość, albo jest jakieś inne wyjaśnienie, którego nie znam. W każdym razie była dobra w te sprawy, choć więziona w jednej z piwnic. Sama piwnica była tak ogromna, że obejmowała kilka przecznic, a kiedy razem ze Stryjem uciekaliśmy przed psychopatką, te ściany... tak jakby chciały nas złapać. Ciężko to opisać. Ta osoba na dole... W jednej chwili śliczna dziewczyna, w drugiej pojawiają się długie kły. Może była iluzjonistką. Nie wykluczam - wzruszył ramionami w geście bezradności.
- Strażnik na dole został zastrzelony. Dostał w czaszkę z przyłożenia i w rdzeń kręgowy. Potem podniósł się i strzelił do małej, po którą przyszliśmy. Nie mam pojęcia jak to wyjaśnić. W Kampinosie z Doktorkiem trafiliśmy do chaty kontaktu. Szczątki całkowicie porozrywane i rozwleczone po sali, na ścianach pismo w języku, którego nigdy nie widziałem. Trochę za późno dostrzegłem prawidłowości. Chata zaczynała już płonąć. Zrobił to psychopata. Być może spod willi. Sam spotkałem się z tym Legionem niewiele później. Diabelnie szybkie bestie. Żaden z nas, nawet najszybszy z Gwardii Ludowej nie miał szans na ucieczkę. Żadnych, a podczas ucieczki Gwardziści chcieli uciekać przez rzekę i strzelać srebrnymi kulami. Niemiec, którego widziałem, z Legionu, miał zwierzęce rysy. No i teraz Tunia podczas spotkania z Izabelą dowiedziała się, że to jest Legion Umarłych, a notes ma kontrolować generała Legionu, który z kolei kontroluje cały Legion. Ponadto jest jeszcze ten kamień, który ma zapewnić tej nocy wejrzenie w inny... wymiar? Gdyby nie to, co widziałem, zlekceważyłbym wszystko. Wszystkie te nadnaturalne zjawiska składają się w jakąś całość. Tyle, że nie istnieje nic nadnaturalnego, ale ja nie umiem wyjaśnić żadnego z tych zjawisk, więc... chyba muszę przyjąć... przynajmniej tymczasowo... najlepiej pasującą opcję - skrzywił się, jakby akceptacja tego wyjaśnienia przynosiła mu fizyczny ból.
- Nie braliście pod uwagę, że... mogliście zostać zatruci? Mieliście halucynacje? - Lonia zaciągnęła się dymem niemal flegmatycznie spoglądając na Sprzęgło. - Niemcy są znani z różnych metod. Zwyczajnie bawią się z waszym postrzeganiem. Bo przecież... słyszysz jak brzmi to wszystko co właśnie powiedziałeś?
- Słyszę, ale wszystko to mogę wytłumaczyć jedynie rozciągnięciem mechaniki kwantowej na Einsteinowską rzeczywistość przy jednoczesnym zagięciu rachunku prawdopodobieństwa, bo nawet w mechanice kwantowej istnieje zjawisko superpozycji prawdopodobieństw. Co jest oczywiście niewykonalne. Środki halucynogenne mogłyby pasować, ale tylko do willi. Nie pasują do tej małej “wieszczki” i nie pasują do tego, że ledwie zacząłem uciekać, a już dostałem po łbie i obudziłem się związany. Nie widziałem tak szybko biegających ludzi. Prawdę mówiąc byli tak szybcy, że wogóle ledwie ich widziałem.
- Albo ty byłeś tak powolny... - Lonia nie dawała się łatwo wciągnąć w “nadnaturalne wyjaśnienia”. - Jeśli byłeś pod wpływem jakiś leków albo środków twoja percepcja mogla być zupełnie wypaczona a ty nie zdawałeś sobie z tego sprawy.
- Prawda, nie jestem najszybszym biegaczem świata. Szczególnie w osprzęcie - uśmiechnął się lekko.
- Niemniej mam całkiem niezły punkt odniesienia. Oddział Gwardii Ludowej. Oni też nie mieli najmniejszych szans na ucieczkę, nie ważne jak szybko biegli. Zatem albo razem z punktem odniesienia, wszyscy razem, byliśmy spowolnieni w niewyjaśniony sposób, albo to oni byli za bardzo przyspieszeni. Dodam, że z Gwardzistami spotkałem się przypadkowo. Najpierw z jednej strony pojawiłem się ja, a dopiero po kilku chwilach z innej wyszli oni.

Lonia wzruszyła tylko ramionami.
- A co z tamtym chłopcem? - szukała z pamięci pseudonimu. - Stryjem? Poważnie chcecie narażać cały zespół i wyrywać go z gardła SS?
- Nie możemy zostawić towarzysza w potrzebie. Być może teraz nic nie jest w stanie zrobić i liczy na naszą pomoc. A na tej wojnie chyba najgorszą zbrodnią jest zdradzić własnych sojuszników. Przynajmniej tak uważam - rzekł Albert.
- To nie jest zdrada. Pociągając za spust sam podjął decyzję i rozumiał jasno jej konsekwencje. A my jesteśmy żołnierzami, którzy powinni przede wszystkim słuchać rozkazów. Gdyby każdy tak ochoczo poddawał się samowolce Podziemie niczego by nie osiągnęło. Kto wie, załóżmy nawet, że się uda i go wyciągniemy. Ale w tym czasie zaniedbamy zadanie i może tym trafem uratujemy jednego człowieka a pogrążymy setki? Nie znamy szerszej perspektywy dlatego powinniśmy ufać naszym zwierzchnikom. A Stryj... To była jego decyzja - powtórzyła zdecydowanym tonem blondynka. - Uszanuj ją. Skoro był waszym przyjacielem to myślisz, że by chciał abyście wszyscy narażali dla niego życie a i może dla niego zginęli? Po prostu... trzymajmy się planu.

Tunia zerkała krzywo na nową koleżankę. Może ta zimna blond ryba nie przywiązywała się do ludzi, z którymi pracowała, może łatwiej jej było kalkulować sytuację i oceniać ich plany.
Ale sama pamiętała, jak bardzo liczyła na jakąś pomoc, kiedy siedziała w rękach nazistów.
To była jednak dobra wskazówka na przyszłość. Przynajmniej dowiedzieli się czego się od Loni można było spodziewać.
Skrzydło który do tej pory stał milczący i niemal sparaliżowany napływającymi informacji powoli zaczął dochodzić do siebie. Nie ustępowały jednak dreszcze na plecach, i zimny pot który starł rękawem z czoła. Miał wrażenie że w pomieszczeniu zrobiło się nagle bardzo ciepło. Z jednej strony cieszył się ze grupa darzyła go zaufaniem, z drugiej jednak, o niektórych rzeczach wolał jednak nie wiedzieć. Nie ma co ukrywać, nastraszyły go niektóre z przytoczonych historii. Gdy temat zszedł jednak na bardziej realne zdarzenia zebrał się by zabrać głos:
-Nie ma co udawać bohaterów. Trzymajmy się rozkazów, wychylając się i robiąc jakieś akcje na boku tylko zwiększamy ryzyko wpadki całej grupy. Zwłaszcza teraz nie możemy sobie na to pozwolić. Zajmijmy się porwaniami, to teraz chyba najważniejsze, nie wiemy ile mamy czasu. Potem możemy wrócić do tematu.

Zapewnił towarzyszy chcąc zakończyć wątek. Nie miał ochoty ryzykować w takiej akcji, ryzyko było ogromne. Gdyby tylko był jakiś inny sposób wyciągnięcia Stryja. Wiedział jednak że nie ma co na to liczyć.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline