Nie zastanawiając się dłużej, chciałam po prostu podciąć mu gardło, zadać mu ostateczny cios, poczuć jak krew rozpryskuje się na mojej twarzy, a bezwładne ciało osuwa się na ziemię. Ale to byłaby dla niego za dobra śmierć. Najbardziej ze wszystkiego nienawidzę krzywdzenia zwierząt...
Tancerka zaczęła tańczyć, a ja ze zdziwieniem patrzałam na nią chwilę i wysłuchałam jej słów. Czy bard ma jeszcze duszę? Nie wiem, ale chyba już jej nie ma. Wzbierała we mnie coraz większa wściekłość, żądza krwi zapanowała nad moim ciałem i umysłem.
Odjęłam sztylet od szyi barda i skierowałam go niżej, w okolice brzucha. Następnie jednym szybkim, wyćwiczonym ruchem wbiłam ów sztylet prosto w jego brzuch, patrząc przy tym w jego oczy. Poczułam na dłoni ciepłą posokę, której tak byłam spragniona. Stała się ona moim ukojeniem, uspokoiła mój oddech i moje myśli. Rana którą mu zadałam będzie dla niego bardzo bolesna i w końcu od niej umrze. Ale będzie umierał długo, bardzo długo...
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |