Stewart był wyraźnie nie przejęty pokazem mocy Blacka. Patrzący mogli sobie wyobrazić uniesioną brew na jego twarzy.
- Raczej imponujące. Zwłaszcza że jak mówisz, ta moc nie pochodzi od oryginalnego Zarathosa. - Czarny dym zaczął krążyć dookoła twarzy maga, wyraźnie sygnalizując jego gniew. Jego sylwetka wydawała się być większa niż wcześniej, tak samo jak jego głos. - Mylisz sprawiedliwość z zemstą. Osądzisz tych ludzi, mimo że nie znasz faktów. Skażesz na śmierć, bez żadnych dowodów oprócz tego że stoją przed tobą. - jego sylwetka zmalała, a głos wrócił do normy - A ja nie byłbym w niczym lepszym od ciebie, jeśli postanowiłbym cię zmusić do zmienienia twojego postępowania.
Mężczyzna potarł spokojnie tył głowy.
- Hmm... wygląda na to że dałem się ponieść emocją, i moje stare ja wyszło na wierzch. - dym uformował przepraszająco uśmiechniętą buźkę - I za to przepraszam.
Zaczął spacerować po pomieszczeniu.
- A zatem, wierzę że to wszystko co mieliśmy do omówienia. Ponieważ nie chcę przeszkadzać w czynieniu prawego osądu - rzucił sarkastycznie - z transportem poradzę sobie sam. - przed nim pojawił się owalny portal - Czekam na was na miejscu. - rzucił jeszcze, przechodząc przez portal który zamknął się za nim.
A mag stał na jednym z dachów slumsów Chicago. Obserwował spokojnie okolicę.
- To budzi wspomnienia. - wyszeptał, patrząc, i czekając na zamieszki bądź przybycie swoich towarzyszy. A raczej, współpracowników.
__________________ Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli |