Coulson miał przez chwilę minę jak by stracił wiarę w całą akcję. Ostatecznie jednak odzyskał swoją pokerową twarz.
-
Transport już czeka na zewnątrz. Osoby dla każdej grupy - Powiedział w końcu. -
Co do twojego pytania panno Crowley, budynek ma system monitoringu, a w nocy po godzinach pracy włączane są też czujniki ruchu i ciepła. Dlatego za dnia będziecie mieli większe szanse na przeniknięcie do środka mając na uwadze jedynie kamery i zwykłych ochroniarzy.
Były agent wyprowadził gromadkę przed bunkier. Dla drużyny uderzeniowej czekała ciężarówka, do której Rage mógł wsiąść bez żadnego problem. Na place było w pełni wyposażone centrum zarządzania i było jeszcze dość miejsca by wygodnie usiąść podczas jazdy. Przy sprzęcie siedział zdenerwowany chłopak w szarym mundurze. Gdy Rage, Kapiran Fury i Black Spider zbladł i wyglądał jak by zaraz miał zemdleć.
Dla Browncoat, Crowley i Białej Dam była półciężarówka. W przeciwieństwie do większego wozu nie miała ona kierowcy. Widocznie Coulson zaufał im co do samodzielnego na miejsce... oczywiście z GPS przytwierdzonym do deski rozdzielczej.
Rage, Professor Salvation, Black Spider
Professor nie musiał długo czekać na pojawienie się towarzyszy broni. Nieoznakowana ciężarówka wjechała między budynki omijając większe zwały gruzu i śmieci. Z jej wnętrza wyspała się reszta drużyny.
Miejsce było obrazem nędzy i rozpaczy. Dosłownie. Budynki straszyły ciemnymi oczami wybitych szyb. Na każdym zakręcie piętrzyły sterty śmieci, ze ścian sypał się gruz. Kilku ludzi przemykało po pustych ulicach patrząc na kandydatów na bohaterów ze strachem. w powietrzu unosił się zapach rozkładu.
-
Nikogo nie widać - mruknęła kapitan Fury. -
Może kontakt Coulson'a się mylił? Browncoat, Crowley
Miasto miało swoje mroczne miejsca, ale tutaj pod wieżą Oscorp okolica była wspaniała. Na ulicach było mnóstwo ludzi, dobrze ubranych, spieszących w swoich sprawach. Niedaleko był niewielki park otoczony restauracjami, a dwie ulice dalej było skupisko sklepów z drogimi markami. Jednym słowem klejnot otoczony gnijącą naroślą slumsów, gdzie prawdopodobnie w tej chwili reszta jeszcze nienazwanej drużyny toczyła walkę z gagami.
Co ciekawe Dama jakimś cudem nie zabierała w ogóle miejsca w samochodzie. Co prawda pojazd miał jedynie dwa siedzenia, mimo to dziewczyna mieściła się między nimi nie naciskając żadnego z nich. Gdy tylko Browncoat otworzył drzwi dosłownie przeskoczyła nad nim. Nie uderzyła go ani długa tunika, ani włosy bohaterki, które były rozpuszczone i sięgały pasa.
-
No to tymczasem. Będę w pobliżu jakbyście mnie potrzebowali - powiedziała Dama i zniknęła w tłumie przechodniów.
Jedyne co pozostało Crowley i Browncoat'owi do wejść do budynku. Były agent Coulson wcześniej dał im ich fałszywe dokumenty. Nazywali się teraz John Stewart i Shiera Sanders.
Lobby było utrzymane w zestawieniu przeciwieństw. Jasne ściany, ciemne podłogi, prosty wystrój i futurystyczne obrazy. Niemal od razu gdy weszli przez szklane drzwi podszedł do nich człowiek w garniturze z znaczkiem ochrony na ramieniu. Przy pasie nosił broń i tonfę.
-
Pani Sanders, Panie Stewart - pracownik ukłonił się im grzecznie. -
Mam wasze przepustki. Proszę za mną
Po byli w windzie z identyfikatorami przypiętymi do ubrań. Ochroniarz pojechał z nimi.
-
Mam was zaprowadzić do kadr na dwudziestym piętrze. Proszę się nie oddalać, budynek wiele korytarzy i łatwo się tutaj zgubić. Witamy w firmie - Crowley otrzymała od pracownika Oscorpu ciepły przyjazny uśmiech.