Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2013, 08:15   #88
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Cathil wybudzała się z otumanienia powoli, aż wreszcie zorientowała się, że jest uwięziona, zakuta w kajdany, w zimnej celi, na łasce obcego mężczyzny. Nie mogła powstrzymać ogarniającej ją paniki. Jej oddech i serce pzyspieszyły nienaturalnie. Chciała się wyrwać. Kajdany zagrzechotały, napinając się pod jej naporem.

- De la cooo… ooo…? - zająkał żałośnie Orin czując rozsadzający czaszkę ból. Wisiał bezwładnie w łańcuchach i nie wyglądał najlepiej.

- Przypomnij mu! - powiedział blondyn a z cienia wyszedł mężczyzna. Był dobrze zbudowany a z oczu nie patrzało mu dobrze.

Cios w brzuch sprawił, że niziołkowi zaparło dech i przez dłuższą chwilę nie mógł złapać powietrza.

- No i jak? Pamięć wraca?

Cathil nie przestawała się wyrywać.

- Zostaw go - warknęła.

[MEDIA]http://31.media.tumblr.com/tumblr_m9fd4w8dLa1rwdd3po1_500.gif[/MEDIA]

- Przepraszam panią pani… - podszedł do łuczniczki zawieszając głos.
Cathil wiedziała czego się spodziewać. W milczeniu przygotowywała się na ból.

- Zapomniałem na samym początku wyjaśnić wam zasady. Otóż pytania zadaję JA. Wy na nie odpowiadacie. Jeśli nie otrzymuję odpowiedzi, bądź odpowiedź mnie nie satysfakcjonuję, bądź też - tutaj zrobił małą przerwę - odzywacie się nie pytani, to wtedy do akcji wkracza mój przyjaciel. - Skinął ręką. - Lekko, ostrzegawczo.

Osiłek podszedł do Cathil i bez ostrzeżenia uderzył w twarz otwartą dłonią. Mimo, że miarkował cios, głowa odskoczyła w bok a z przeciętej wargi popłynęła krew.

Von Gass ponownie podszedł do niziołka.

- No więc? Gdzie obrazy?

Łuczniczka uśmiechnęła się, a płynąca z rany krew zabarwiłą jej zęby na czerwono. Splunęła mężczyźnie na lśniące buty, obiecując sobie że następnym razem będzie celowała w prawe oko.

- Zaraz… - Orin zakasłał mocno - Moment… Nie wiem o co panu chodzi panie Von Gass… Nie znam żadnego Piczy, przysięgam! A mój kuzyn - zrozpaczony niziołek zawahał się na chwilę… - On tak na prawdę nie jest moim kuzynem! Ja w ogóle go nie znam!

- Sorley… ty mnie uważasz za kretyna, czy co?

- Kre… Kret… Cooo? - Orin wybałuszył oczy - N… Nnn... Nie! - zaskrzeczał żałośnie, jego twarz przedstawiała skrajną rozpacz a oczy się zaszkliły - M… Mmmyślałem, że podobał się panu występ…

- Czy ja się ciebie chędożony w pytę kurduplu pytam o jakieś pierdolone występy? Hę? - nachylił się do niziołka tak, że ich oczy były na jednym poziomie. - Pytam się po raz kolejny, i tym razem radzę dać mi bardziej zadowalającą odpowiedź, gdzie są moje obrazy?!

- J… J, ja nie wiem… - odpowiedział Orin lecz szybko zorientował się, że taka odpowiedź nie zadowoli jego rozmówcy - Znaczy się kogo w końcu te obrazy, de la Piczy czy pańskie? - zapyta niemal płacząc bo znów popełnił gafę - zadał pytanie. Przymrużył szybko oczy niemal pewien, że ich oprawca mu przyłoży.

Cathil słuchała wykrętów Orina z rosnącym przerażeniem. W co on się wpakował? I do tego prawie kpił z mężczyzny, który trzymał jego życie w ręce. Niziołek nie był stworzony do znoszenia bólu.
- Co, lubisz bić kurduple? Pewnie aż ci się jaja kurczą na samą myśl? - spróbowała sprowokować okrutnika i ściągnąć na siebie jego gniew.

Blondas skinął na mięśniaka. Ten podszedł do niziołka i wymierzył mu kolejny cios w brzuch, po którym bard zgiął się w pół, na tyle na ile pozwalały mu kajdany, oglądając przez chwilę sprzączkę w swoim pasie. Ból był tak okropny, że przez chwilę spodziewał się zobaczyć przez dziurę w swoim brzuchu ścianę, lecz wszystko było na swoim miejscu. Zdawało mu się, że następny cios może uszkodzić mu wątrobę, jeśli jeszcze jest cała.

W czasie kiedy niziołek cierpiał von Gass podszedł do łowczyni.

- Coś się bardzo wyrywasz gołąbeczko. Zajmę się tobą za chwilę, obiecuję a teraz zamknij swoją słodką buźkę.

W Cathil buzowała wybuchowa mieszanina strachu i gniewu. Łowczyni spojrzała na mężczyznę, jak na zwierzynę, wyszczerzyła dziko zęby i rzuciła się w kajdanach, próbując go dosięgnąć.

[MEDIA]http://24.media.tumblr.com/tumblr_m4eau9iuFS1rwdd3po1_500.gif[/MEDIA]
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 30-08-2013 o 08:18.
F.leja jest offline