Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2013, 23:37   #89
aveArivald
 
aveArivald's Avatar
 
Reputacja: 1 aveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie cośaveArivald ma w sobie coś
Cathil kłapnęła zębami przed samą twarzą oprawcy, jednak łańcuchy nie pozwoliły jej ruszyć się dalej. Albreht uśmiechnął się tylko i podszedł ponownie do Orina. Nachylił się nad wiszącym na łańcuchach i cichym głosem prawie wyszeptał mu do ucha.
- De la Picza, jeden z najsławniejszych malarzy swej epoki, zapewne kojarzysz? - nie kojarzył - Otóż to było tak. Skorzystaliście z okazji, że wystawiam przyjęcie, ukatrupiliście tego nadętego bufona Gracjana i wkręciliście się na jego miejsce. Podczas gdy ty - stuknął palcem w pierś niziołka - zabawiałeś towarzystwo - twój znajomek, kuzyn, czy nie, zwijał obrazy i zapakował je do wozu, po czym cichutko i przez nikogo nie ścigani odjechaliście. A teraz skup się - westchnął i sylabizując powtórzył raz jeszcze - g d z i e s ą m o j e o b r a z y?
Orin był zadowolony z efektu wcześniejszej prowokacji. Cios w brzuch okazał się mocny ale nie na tyle by pozbawić go reszty przytomności czy połamać żebra. To był najlepszy moment by zacząć wprowadzać w życie jego plan. Ostatecznie nie mieli nic do stracenia, musiał chociaż spróbować...
- Zabije tego kozojeba... - wycharczał półprzytomny a widząc tęgą minę von Gassa szybko sprostował - Failla mam na myśli oczywiście... - odczekał chwilkę, zakasłał, splunął gęstą śliną pod nogi i zaczął mówić dalej drżącym głosem - Nie mam nic wspólnego ze śmiercią Gracjana. Proszę na mnie spojrzeć i zrozumieć, że jestem artystą a nie mordercą.

- A pies go nosem trącał - warknął Albreht. - Tyle mnie on obchodzi co zeszłoroczny śnieg!
Ta część historii przyszła łatwo bo była prawdziwa. Niziołek starał się wyglądać najnędzniej jak potrafił, chciał by von Gass dostrzegł w nim przegranego dzięki czemu – na co właśnie liczył bard – łatwiej przyjdzie mu uwierzyć w snutą historię...
- Failla spotkałem w mieście, w Denondowym Trudzie... - podjął przerwany wątek - Obiecał podzielić się łupem a kwota była wystarczająco wysoka bym zgodził się bez zastanowienia – Orin przerwał by pociągnąć mocno nosem. Trochę prawdy wymieszanej z małymi kłamstewkami zawsze pomagało uwiarygodnić historię a mówienie mniej więcej tego co rozmówca spodziewa się usłyszeć działało jeszcze lepiej - Ale wyrolował mnie, w rzyć chędożony. Zniknął z obrazami w mieście a mnie zostawił na pastwę strażników nie dając choćby złamanego grosza. Zostawił mnie szuja jedna… - niziołek zgrzytnął zębami a jego oczy zabłyszczały wściekle - Może pan mi wierzyć lub nie ale teraz pragnę go schwytać równie mocno jak pan panie von Gass - przynajmniej to było prawdą - Stąd też pojawiłem się u Uisdeana, razem z moimi towarzyszami. Wszem i wobec wiadomo, że to koneser sztuki, mógł coś wiedzieć lub zasłyszeć na mieście a oczywistym jest, że Faill musi sprzedać te obrazy. Płótnem nie wypełni żołądka ani nie ochroni tyłka skoro go szukają - Orin skinął głową na towarzyszy - Cathil jest... trochę nieokrzesana, to prawda, ale jest też doskonałą tropicielką i zabójczynią a Nena, chociaż wygląda bardzo łagodnie, włada straszną magią. Z ich pomocą chciałem go odnaleźć, obezwładnić i odebrać to co mi się należy. Nadal możemy to zrobić ale w takiej sytuacji… - bard zagrzechotał łańcuchami.
Teraz następowała puenta całego przemówienia co do którego Orin miał dziesiątki wątpliwości. Nie wiedział gdzie są przetrzymywani i czy kiedykolwiek jeszcze ujrzą światło dzienne? Czy Uisdean go nie oszukał? Czy dobrze robi kryjąc elfa? Czy dobrze, że pokłada w nim jeszcze resztki zaufania i nadziei? Może von Gass i Uisdean są w zmowie? Czy Cathil i Nena będą wyglądać wiarygodnie wobec tego co o nich naopowiadał? Wiele zależało od Orina lecz nie wyglądał na wystraszonego. Za daleko zabrnął w opowiadaniu które wymyślił. Wierzył w nie. W jego świadomości cała historia zdawała się być prawdą.
- Panie von Gass jest pan człowiekiem biznesu, koneserem sztuki i z pewnością zgodzi się pan ze mną, że możemy uniknąć dalszego… nazwijmy to przesłuchania… Wiem, że gdyby trwało dłużej to nie wyszedłbym stąd żyw dlatego też podzieliłem się wszystkim o czym wiem. Byłem z panem szczery i liczę na to samo z pana strony - bez cienia uśmiechu spojrzał rozmówcy głęboko w oczy - Pomóżmy sobie nawzajem…
 
__________________
Wieża Czterech Wichrów - O tym co w puszczy piszczy.
aveArivald jest offline