Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2013, 15:41   #1
EngelbartKappa
 
EngelbartKappa's Avatar
 
Reputacja: 1 EngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skałEngelbartKappa jest jak klejnot wśród skał
nWoD [Storytelling] - Mortal+

Detektyw Jason Cox siedział w policyjnym aucie na miejscu dla pasażera, jadąc na interwencję z swoim młodym partnerem – Danem Garza. Pulsujący ból w głowie nie pozwalał mu się skupić. Dawno już skończył czterdziestkę, pochował ukochaną żonę, syna i znalazł pocieszenie w butelce. Swego czasu był policyjną legendą, te czasy minęły, przynajmniej dla niego, na komisariacie nadal wierzono w jego umiejętności, czy słusznie, czy nie, to już była kwestia, której Cox nie miał sił kwestionować.
Dan Garza, syn meksykańskiego imigranta i striptizerki w nocnym klubie, od młodych lat marzył by zostać policjantem. Można by rzec – prawdziwa „policyjna historia”. Służbista, o dobrym sercu, wciąż wierzył w sprawiedliwość, a jego celem była pomoc obywatelom miasta Los Angeles.
Pasowali do siebie jak pięść do nosa. Zgorzkniały stary glina i młodzieniec, który jeszcze nie dostał po dupie. Jak z jakiegoś filmu.

Wyjechali na interwencję po komunikacie otrzymanym przez radio, jakieś hałasy na przedmieściach, w jednym z wielu domów dla przedstawicieli klasy średniej. Cox nie spodziewał się niczego więcej jak lekko zapitego męża, wyładowującego swoje frustracje na rodzinie. Takie już było życie na przedmieściach.
Na miejsce dojechali chwilę po północy. Cox wysiadł z auta i oparł się o maskę, przelotnie spoglądając na tabliczkę z adresem.
- Dobra, to tutaj, cicho jak w grobowcu. Nic tu po nas. – mruknął, zapalająć papierosa. - Spalę i wracamy na patrol.
- Powinniśmy przynajmniej zapukać i sprawdzić, czy wszystko jest ok. – Cox westchnął, kiedyś też by tak uważał, to ich praca, obowiązek, dziś? Dziś miał już dość, chciał wrócić do swojego niewielkiego mieszkania, napić się, zjeść i zasnąć, licząc, że następny dzień przyniesie jakieś zmiany.
- Dobra, leć młody, sprawdzaj jeśli chcesz, poczekam. – gdy tylko Dan oddalił się, zmierzając w stronę drzwi, wyciągnął piersiówkę i pociągnął obficie. Whisky paliła w gardło, tania, mocna ambrozja, jedyny prawdziwy przyjaciel w tym zjebanym świecie.

Przymknął oczy, czując gryzący papierosowy dym, wypełniający płuca. Wspominał czasy, gdy wszystko było dobrze, gdy wracał do domu, do kochającej żony, mógł przytulić syna. Rozpłakałby się, gdyby zostały w nim jakieś łzy. Teraz mógłby co najwyżej wypłakać wódę.
- Jason! Drzwi są wyłamane. Bierz giwerę, wchodzimy do środka. – w głosie Garzy słychać było zarówno podekscytowanie, jak i niepokój, mieszanka emocji, którą poznał każdy glina.
- Kurwa. – detektyw Cox zaklął pod nosem, wyciągnął pistolet z kabury i niepewnym krokiem ruszył za swoim partnerem.

Drzwi były otwarte, zamki wyłamane, w środku panował spokój i porządek, nie było widać żadnych śladów walki, jednak teraz nie mogli już się cofnąć i spokojnie wrócić na patrol. Powoli i metodycznie sprawdzali każdy pokój. Kątem oka Jason zauważył, że duży, stary zegar stojący wskazuje północ. Musiał się zatrzymać. Dreszcze przeszły mu po plecach. Wydawało mu się, że w środku jest zimniej niż na zewnątrz.

Dan prowadził, a on ubezpieczał tyły. Została do sprawdzenia tylko piwnica i strych.
- Rozdzielmy się, ja sprawdzę piwnicę, ty strych. W przypadku problemów, alarmuj przez radio. - wyciągnął latarkę i zaczął schodzić w dół, rozglądając się uważnie. Wszędzie dookoła zwisały pajęczyny, wyglądało to jakby nikt do piwnicy nie schodził od miesięcy. Było naprawdę lodowato, a piwnica zdawała się byc zdecydowanie głębsza niż powinna.

Gdy tylko znalazł się na dole usłyszał jakieś skrzypienie z najbliższego pomieszczenia. Mocniej chwycił za pistolet i zbliżył się do drzwi. Serce waliło mu jak oszalałe, nie podobało mu się to miejsce. Wziął głęboki oddech, wypchnął drzwi do środka.
- Policja, stać, ręce do góry! – krzyknął, lecz w środku nie było nikogo.

Na środku pomieszczenia stał niewielki podest, oświetlony płomieniem świec, a dookoła, przy każdej ścianie stały wielkie szafy, wypełnione księgami. Cox otarł pot z czoła i powoli zbliżył się do podestu. W uszach mu dzwoniło i mógłby przysiądz, że w piwnicy była ujemna temperatura. Obłoczki pary buchały mu z ust przy każdym oddechu.

Odłożył pistolet do kabury i drżącą dłonią sięgnął do księgi. Wyglądała na starą, ze skórzaną oprawą. Skóra była dziwna, bardzo gładka, przypominała... ludzką? Zakręciło mu się w głowie, w ostatniej chwili przytrzymał się podestu, przewracając świece. Dookoła znów zapanował mrok, rozświetlany tylko wiązką światła latarki.

Nie, to nie mogła być ludzka skóra, pewnie świńska, dlaczego w ogóle pomyślał o czymś takim, alkohol wreszcie rzucił mu się na mózg. Nie nadaje się już do tej roboty. Uspokajał się w myślach, gdy usłyszał kroki.
Momentalnie chwycił za broń i wycelował w drzwi. Kroki zbliżały się, były coraz głośniejsze. Zwolnił blokadę. Jeszcze tylko chwila... Moment...
W drzwiach pojawiła się niewyraźna sylwetka. Od razu skierował nań latarkę, chciał krzyknąć „Policja”, ale panika zrobiła swoje, pociągnął za spust. Huk wystrzału poniósł się echem po piwnicy.
- Kurwa! Stój! To ja! Dan! – kula trafiła w framugę, a Jason opadł na podłogę, z ulgą. To miejsce sprawiało, że wariował. Garza wszedł do środka i klęknął przy starszym detektywie.
- Dobrze się czujesz? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha.
- Ja... Jestem zmęczony... Znalazłeś coś na strychu?
- Czysto, chyba nic tu po nas. Wracaj do auta, ja jeszcze zablombuję drzwi, a jutro wyśle się tu jakiś patrol.- młody policjant uśmiechnął się z politowaniem. - Chyba nie powinieneś pić na służbie, nie służy Ci to.
- Nie służy. – Jason mruknął, pozbierał się i ruszył na górę.

Gdy wychodził z mieszkania zauważył, że zegar znów ruszył, pokazywał pierwszą dwadzieścia. Rzucił okiem na swój zegarek, pokazywał tą samą godzinę. Dziwne. Jeszcze raz zlustrował pokój, czy czegoś nie przeoczyli i wytoczył się przez drzwi wyjściowe, w skamieniałych z zimna dłoniach trzymając papierosa. Dan wrócił do auta po kilku minutach.

- Straszna lodówa w środku. – mruknął do swojego partnera.
- Co? Nie zauważyłem, jest środek lata. – Dan wzruszył ramionami i odpalił silnik.
- Może mi się zdawało. Właśnie... Skoro o tym mowa. Nie nastawiałeś przypadkiem zegara w salonie? Widziałem, że zatrzymał się, a potem znów ruszyl.
- Jason? Dobrze się czujesz? Nic nie majstrowałem przy żadnych sprzętach. Wiesz? Odwiozę Cie do domu, naprawdę przyda Ci się sen.

Reszta droga minęła im w ciszy. Gdy dojechali na miejsce, Cox pożegnał się i prędko ruszył do swojego mieszkania. Trzecie piętro, brak windy, zmachał się zanim wpadkował się do przedpokoju. Nawet nie zdejmował butów. W płaszczu upadł na fotel i wyciągnął piersiówkę, osuszając ją kilkoma haustami. Chyba wariował. Albo alkohol całkowicie otępił jego umysł. Wszystkie zegary w jego domu pokazywały północ. Nawet elektroniczne. Kręciło mu się w głowie, czuł, że odpływa. Oczy zamykały mu się same, a w uszach dudniło.

Zamknął oczy, lecz zamiast ciemności uderzył go snop światła. Gdy tylko przyzwyczaił się do jasności zdał sobie sprawę, że stoi na marmurowej posadzce, a przed nim, widnieją tysiące schodów, prowadzących w górę, a na szczycie, stoi wieża, jasna, strzelista, jakby wyrzeźbiona w kości słoniowej.
Coś wzywało go ze szczytu wieży. Począł wchodzić po schodach, a z każdym kolejnym krokiem, poznawał tajemnice świata. I wiedział, że to nie jest sen.

******

Witam,

Chciałbym poprowadzić sesję dla trzech graczy w Nowym Świecie Mroku.

Dlaczego Mortal i co robi tam ten plusik? No cóż, nie uznaję w Świecie Mroku grania wampirami, magami, wilkołakami, co tam sobie kto życzy z marszu. Gdyż, ponieważ, ja chciałbym najpierw znać postaci, takie jakie były zanim się przebudziły, zostały przyjęte do spokrewnionych, czy zwilczyły.

W związku z tym, chciałbym poprowadzić sesję, gdzie gracze zaczną jako zwykli, może nie aż tak szarzy, ale zjadacze chleba. A potem? Cóż, to tylko zależy od was.
Ale dość już o sesji, nie chcę wam zabierać zabawy w odkrywaniu co tam się będzie działo, osobiście, podczas gry.
Powyżej możecie zauważyć drobną próbkę, czego można się spodziewać po mojej pisaninie, nie jestem w tym wybitny, acz, pewien poziom staram się utrzymywać. Jeśli nie czysto warsztatowy, to przynajmniej jeśli chodzi o klimat.

Od graczy oczekuję jednego posta w przedziale trzech dni od posta MG. Post MG powinien wtedy pojawić się dzień po poście ostatniego gracza. Co oznacza, że jeśli gracze będą postowali częściej, MG również postować częściej będzie.

Jeśli zaś chodzi o zgłoszenia, oczekuję pełnej mechanicznie karty postaci, oraz historii.
Postać powinna być osadzona w Los Angeles, jeśli zaś chodzi o jej życie, profesję, czym się zajmuje, otrzymujecie dobrzy gracze dowolność, z pewnymi zastrzeżeniami. Nie chciałbym widzieć „Zabójców”, „Szefów Mafii” (choć zwykły cyngiel na posyłki jest jak najbardziej akceptowalny). Chciałbym otrzymać postaci „życiowe”, mające przyjaciół, może rodziny, jakieś źródło utrzymania. Postaci z krwii i kości.

PS. Oczywiście, bardzo proszę również, by w postaci znalazła się "ścieżka", którą postać by chciała podążyć. (Wampir, Mag, Wilkołak itp.) Troszkę metagrowo, ale nie chciałbym was w końcu rozczarować moim osobistym wyborem.

Nie oczekuję od graczy pisania elaboratów na dwie strony A4, jednak proszę byście wzięli pod uwagę, iż czym więcej dacie od siebie, tym więcej otrzymacie.

Termin zakończenia rekrutacji ustalam na dni dziesięć, lub do otrzymania trzech sensownych postaci.

Pozdrawiam i Zapraszam
Engelbart


Edit1: Otrzymałem pytania w sprawie towrzenia postaci, poniżej drobny samouczek w sprawie tworzenia postaci. Download multiple files from Sendspace.com - send big files the easy way
Jako, że opisy atutów są w podręczniku i nie za bardzo mam prawo by je podawać w wersji elektronicznej. Proszę sugerować się nazwą, lub napisać PW.
Jako iż nie będziemy korzystać z mechaniki, a karta postaci jest tylko poglądowa, sugerowanie się nazwą jest zdecydowanie wystarczające.
 

Ostatnio edytowane przez EngelbartKappa : 31-08-2013 o 21:21.
EngelbartKappa jest offline