Sir Davhorn rozglądał się dookoła "podziwiając" widok osady. Zastanawiał się w głębi cóż za siła doprowadziła do takiego stanu. Nie był tym faktem przerażony. W końcu może nada się okazja do zarobienia sporej ilości złociutkich koron albo zdobycia skarbów, o których zwykłym wieśniakom się nie śniło...Tak, tak... to jedna z głównych motywacji Davhorna i siła napędowa do działania. Na razie z grupką nieznajomych towarzyszy znajdował się w miejscu zapomnianym chyba przez jakiekolwiek siły wyższe. Raz za razem przypomniały mu się jego wojaże, palone wioski i rzezie, które zawsze się z tym wiązały. W zasadzie poczuł się jak w domu. Uważnie rozglądał się dookoła próbując dostrzec potencjalnych wrogów.
Davhorn spoglądał z uwagą na swojego towarzysza, który ruszył w stronę podejrzanej chaty. Taktyka prowadzenia walki nie uważała takiego posunięcia za rozsądne, a na nią był gotowy. Być może to odwaga "zwiadowcy" albo głupota nieświadomego zagrożenia człowieka. Nie wiadomo kto się tam czaił. Być może wcale nie ludzie...
- Kto tam jest niech się przedstawi albo wyjdzie w pole do honorowej walki - wykrzyczał.
Był najemnikiem i obce były mu w praktyce honorowe zasady prowadzenia walki ale lubił je, szczególnie, gdy nadarzała się okazja spotkać możnego rycerza, który lubował się w pojedynkach. Czasem zasady wyniesione z rodzinnego domu nie pozwalały o sobie zapomnieć.
.................................................. .................................................. ....
16 9 2 19 8
Ostatnio edytowane przez zelator89 : 01-09-2013 o 13:55.
|