Aru przysiadł niedaleko Swetlany (zachowując jednak pewien odstęp na wypadek gdyby chciała spełnić swe groźby). Spojrzał na nią swymi wielkimi oczami w kolorze złota, które teraz spoglądały na nią smutno i zarazem jakby nieśmiało. Trójpalczasta dłoń szarpnęła z wprawą strunę instrumentu. W karczmie znów zabrzmiał głos Arumussa.
Słońce smutku wypali mą duszę
Księżyc roziskrzy śniegowy puch
I choć nie chcę powiedzieć to muszę
Że uleciał z mego ciała duch
Gdy obaczyły me oczy zaślepione
Twoją anielską twarz
I obudziły się pragnienia uśpione
że trochę ciepła mi dasz...
Uuuuuu dasz!!!
Diabelstwo zrobiło przerwę zerkając figlarnie na towarzyszki czy mają już dość, czy uraczyć ma ich uszy kolejną zwrotką.
__________________ Konto zawieszone. |