Stała oparta o ścianę karczmy i przyglądał się scenie. Rękę luźno oparła na mieczu. - nie ma co na wariatów czasu marnować. - stwierdziła i zniknęła z powrotem w środku. Podeszła do swojego ulubionego miejsca przy barze "Zaraz, bary to są w domu, tutaj to karczma" Mijając diablestwo, zwalczyła w sobie ochotę by go kopnąć. - Dawaj wódkę - rzuciła do karczmarza. Zdjęła skórzaną kurtkę, odsłaniając spory dekolt i obscisłą, czarną bluzeczkę na ramiączkach. "Niech dochodzą o co chodzi, mi się nie chce..."
__________________ Abstynent - człowiek niepociągający.
Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni. |