Baron Warburg ,Wódz wichrowych plemion nie miał w planie sprzedać łatwo swojej skóry. W jego żyłach płynęła krew pierwszych ludzi, a ci byli najdoskonalszymi wojownikami jakich nosiła ziemia. Z jego gardła wydobywał się ryk tak przeraźliwy ,że mógł by poderwać z grobów umarłych. Sfora napierała z każdej strony ,flanki zajęte przez bestie , dwie poczwary na froncie i kolejna która właśnie wskoczyła mu na plecy i darła o kolczugę pazurami. Barbarzyńca jednak nie zważał na to ból ,nie istniał on ,tak samo jak zmęczenie czy strach. Pochylił się on do przodu zrzucając bestie z pleców płynnym ruchem uderzył w jej korpus by z radością przywitać falę ciepła juchy która zalała mu twarz. Ostrza mieczy jakby same szukały celu , co prawda nikt nie nazwał by stylu walki Barona tańcem, taniec ma rytm taniec ma zasady ,style i figury. Baron walczył inaczej, ostrza poruszały się niezależnie zupełnie jakby były żywymi istotami, ciosy nie przechodziły jeden w drugi były to jakby szarpnięcia niespodziewane skoki i ugryzienia, jego ostrza same były jak wilki, dzikie chaotyczne i nie wyszkolone, a jednak zabójcze. Baron odnosił rany ale to dostrzegali tylko jego towarzysze. Kolejny przeciwnik pojawił się w polu widzenia , kolejny cios został zadany, znowu popłynęła krew ...
================================================== =======
12,9,19,6,6