Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2013, 17:03   #117
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
- Co to kur*a jest… To nie wygląda jak ładownie. Gdzieś Ty nas poprowadził Shroud? - wyciskała z siebie ratowniczka, gdy mogli w końcu zatrzymać się na chwile.

- To jest… Byłam tu! Wygląda znajomo… Tędy weszliśmy. Co się dzieje?! - Melisa rozglądała się po pomieszczeniu, starając się uspokoić oddech, co wcale nie było łatwe.

- To samo bylo na Dragonie, odłamki Harvestera po prostu zmieliły poszycie kadłuba maszynowni, a potem to już tylko się bomba atomowa z tego zrobiła. - Odetchnął chwile. - Ten jej cały Daniel jest u niej na statku, czy jednym z trupów tutaj? - Zapytał profilaktycznie i sprawdził ile mu zostało wkrętów do wystrzelenia. Na szczęście przecinarka była ciągle na chodzie.

- Shroud, weź się w garść do kur*y nędzy. Mamy większy problem. Jesteśmy nie w tym miejscu co trzeba a ściga nas cały je*ny okręt! Po h*j nas przyprowadziłeś? Wycieczki turystyczne?! - wygarnęła chwiejąc się na nogach prawie niczego nie czując - Kur*a!

Następnie zabrała się do przeglądania mapy, którą całkowicie zignorowała podczas biegu. Najkrótsza trasa. Sprawdziła też pozycje pajączków i wysłała drugiego na tą samą misje.

- Ruchy!

- Shroud, co ty bredzisz? Przecież to bez sensu, takie rzeczy się po prostu nie dzieją! Chodzące “żywe trupy” to jedno, a statek… - nie dokończyła, a jedynie machnęła na to bezradnie ręką. Dopiero kiedy nieco się uspokoiła, dotarło do niej w jakim stanie jest ratowniczka.

-Nicko, trzymasz się?

- Jeszcze dam radę biec… - odpowiedziała cicho.

- Wiem co widziałem. Dobra, prowadźcie, ja mapy w ogóle nie mam. - Rzucił w odpowiedzi Olivier.


Zgubili drogę, chociaż wydawało się to niemożliwe. Zgubili drogę, a teraz musieli wrócić po swoich śladach, wyjść na korytarz, na którym jeszcze przed chwilą ścigała ich sfora martwych załogantów i przejść przez jego całą długość. Albo i nie. Mapa dawała jeszcze jedną alternatywę.

Mieli dwie drogi.

Jedna pozwalała im pozostać w skafandrach ochronnych. To była droga przez korytarz dolnego poziomu. Być może przez wszystkie te stwory, które ich wcześniej ścigały.

Druga - alternatywna - przez dość szerokie kanały wentylacyjne. Tutaj jednak musieliby zdjąć skafandry licząc na to, że uda się im jakoś przedostać na pokład jednostki korporacji VITELL. Musieli podjąć decyzję.

Shroud miał ochotę podrapać się po głowie, ale nie miał za bardzo jak. - Jest niedaleko tego miejsca jakaś śluza? Najlepiej awaryjna, przy takich są szanse ze będą jakieś zapasowe skafandry. - Rzucił po bardzo krótkim namyśle.
- A jeśli nie będzie? - spojrzała na Shrouda.
- Będąc w skafandrach martwimy się tylko o umarlaki. Nie będąc w nich walczymy jeszcze z tym rozpadającym się wrakiem. Póki mamy wybór, wybieramy najprostsze rozwiązanie - odpowiedziała oddychając intensywnie, następnie nie czekając na nikogo skierowała się na wyznaczoną trasę. Nie marnowała czasu. Czyżby chciała wydostać się z HARVESTERA bardziej niż inni? W pewnym sensie miała swoje powody, które nie tyczyły się reszty. Nieco zrezygnowany Shroud ruszył za towarzyszką, nie mógł jej odmówić pewnej dozy rozsądku w tym co mówiła. Melisa ostatni raz rozejrzała się po pomieszczeniu, po czym sama ruszyła za towarzyszami.

Shroud nie miał czasu na myślenie o tym co inni mogą myśleć, zajmował się opanowywaniem własnego strachu i trzymaniem się w kupie. Lekko trzęsącej się, ciut galaretowatej kupie. To wykluczało głębsze przemyślenia, koncentrował się na jednej czynności na raz.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline