Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2013, 22:09   #3
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Znowu.

Nie mogła w to uwierzyć, ale jednak znowu.
Miała wręcz pewność, że patrząc samą siebie przez lustro zobaczyłaby odbite na twarzy fragmenty qwerty. Odruchowo wzięła łyk kawy i aż wzdrygnęła się z obrzydzenia. Cukier.
Dała się namówić sugestii, że ponoć kawa z cukrem lepiej pobudza. Może i lepiej pobudza ale na pewno nie lepiej smakuje.
W kuchni czekając aż ekspres wypluje z siebie smoliście czarny płyn zdjęła z siebie wszystkie ubrania. Może zdążyć się, że będzie spać w ciuchach. Ale jeśli do niej należy decyzja nigdy nie będzie dalej w nich chodzić.
Trzymając w jednej ręce kubek a w drugiej ubrania przeszła do łazienki.
Pijąc kawę oceniła realny wygląd twarzy po śnie nad klawiaturą.
Nie było aż tak źle, ale zdecydowanie nie była to też najlepsza noc za nią.
Po szybkim prysznicu i innych niezbędnych zabiegach ablucyjnych poprawiła nieco wygląd twarzy, nie chciała przecież wywoływać zamieszek na ulicach...

Dziś według jej informacji miał wrócić do miasta najlepszy przyjaciel poszukiwanego, Mark Mullen. Nie zamierzała łapać go na lotnisku, mając jego numer wystarczy zadzwonić, gdy już będzie w domu. Ale to już niedługo, więc zawsze można przejechać się w pobliże jego miejsca zamieszkania.

W pełni ubrana zwinęła niepokorne loki w węzeł na karku, złapała torbę i obiecując sobie nie zapomnieć o zakupach opuściła mieszkanie. Zbiegając co dwa stopnie z drugiego pietra była po chwili na dole. Największym plusem w mieszkaniu przy parku Angel’s Knoll była względna bliskość wszystkiego. Mijając największy w okolicy sklep, Grand Central Market kupiła u ulicznego sprzedawcy hot-doga i LA Times ruszyła na róg Broadwayu i 4tej.

Cox, pamiętała go jak dziś.
Wydawał jej się wtedy mega zadzierającym nosa ważniakiem. Prawda była taka, że oa sama wtedy zadzierała nosa, nie on.
I to dzięki niemu może dziś chodzić sobie swobodnie po mieście pałaszując hot-doga.
Nie leżeć sześc stóp pod zieloną murawą jak Yo’Bill.
Zgniotła w dłoni opakowanie po przekąsce i wrzuciła do kosza.

Nie czas na sentymenty, czas na pracę. Jeśli uda jej się ruszyc sprawę Coxa, będzie naprawde dobrze, ale najpierw...
Wsunęła gazetę do torby i zaczęła rozglądać się za taksówką
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline