Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2013, 20:09   #96
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację

Wszyscy.

Słońce powoli kontynuowało swój ruch po nieboskłonie. Ciepłe promienie słoneczne przeganiały poranny chłód, odbijały się w taflach kałuż rozlanych po nocnej ulewie. Stado czarnych jak noc kruków kołowało wokół wieży ratuszowej przekrzykując się głośno.



Bernard Wolner.

Kat kontynuował swoją tyradę, naciskając na kuternogę, sugerując, patrząc czy się zdradzi, czy drgnie mu powieka. Ten jednak albo był doskonałym kłamcą, albo nie miał rzeczywiście nic na sumieniu.

- Skrewili, skrewili - powtarzał klucznik. - No bo raz, po licho wpuścili ich na słowo bez papieru? Po dwa, dlaczego nie sprawdzili wozu gdy wyjeżdżali? No i wreszcie po trzy, nikt im na ręce przy pracy nie patrzył. - Kulawiec podrapał się w szczecinę zarastającą mu dolną szczękę. - A co do rozkładu cel, to musicie mieć rację. Musiał pomóc im ktoś z Lochów. No bo niby skąd wiedzieliby gdzie panny szukać? Zamek w celach prosta rzecz, otworzy ją byle złodziejaszek ale gdzie wiedźmę trzymano to skąd im niby wiedzieć? Musieli mieć dobre informacje… Musieli...



Cathil Mahr, Orin Sorley.

Byli zmuszeni szybko zweryfikować swój plan. O ile łowczyni wspinała się po nierównych ścianach budynku jak kot, o tyle dla niziołka taka droga, nawet z pomocą dziewczyny była nie do przebycia. Wściekała się na niego i klęła, gdy nie potrafił postawić stopy na występie. W końcu stwierdziła, że prędzej kurdupel spadnie niż zdoła się wedrzeć na dach. Ostatecznie udało im się znaleść opuszczoną kamienicę i przez okno zabite deskami wedrzeć do środka niezauważonym przez nikogo. Podłogi, pokryte grubym kurzem świadczyły, że budynku dawno nikt nie odwiedzał. Spłoszyli czarnego kota i wyglądało na to, że jeśli będą zachowywać się cicho, to mogą tutaj, niepokojeni przez nikogo, zostać na dłużej.

- Więc jaki jest plan? - spytała dziewczyna. - Przecież masz jakiś?


Kesa z Imari, Irga.

Irga prowadzona przez Kesę w kierunku lochów, spojrzała w niebo. Ptaki jakby przyciągnięte niewidzialną siłą kręciły się wokół strzelistej wieży budynku. Obie kobiety milczały. Próba znalezienia wspólnego mianownika nie powiodła się, chociaż obie się starały. Różnica pochodzeń i kultur okazała się barierą nie do przekroczenia. Przynajmniej w tym momencie. Obie czuły, że ominęło je coś ważnego, coś istotnego, jednak nie potrafiły określić co.

Obszerny budynek mieszczący w sobie lochy pojawił się za kolejną z kamieniczek. Wóz, z pustą drewnianą klatką właśnie opuszczał dziedziniec. Przed wejściem do lochów stało dwóch mężczyzn rozprawiając o czymś zaciekle. Medyczka rozpoznała w nich kata i klucznika.

Stąd szeptunka mogła udać się już wprost do posiadłości Kruka.


Nena Deacair.


Ocknęła się przykuta łańcuchami do ściany. Pochodnie po jej bokach dopalały się skwiercząc. Wszystko bolało ją z powodu przebywania przez dłuższy czas w tej niewygodnej pozycji. Reszta pomieszczenia tonęła w mroku.

- Jest tu kto? - wykrztusiła przez suche gardło, lecz nikt jej nie odpowiedział.

Gdzieś na progu świadomości wyczuła odległą obecność Nilofaur.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)

Ostatnio edytowane przez GreK : 14-09-2013 o 08:33.
GreK jest offline