Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2013, 12:29   #97
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
- ...nie opuszczać miasta przez najbliższy tydzień. Może być pan wzywany do kolejnych wyjaśnień.

Z lochów wyłonił się Kranz Wolbrom z człowiekiem ubranym po mieszczańsku. Skryba wyglądał blado a plamy na jego skórze nadawały mu niezdrowego wyglądu.

- Juści, możecie mnie znaleźć Pod Zdechłą Wywerną. Bedem tam - odpowiedział mężczyzna a jego gminny akcent kontrastował wyraźnie z ubiorem. Odwrócił się na pięcie i mijając medyczkę ze staruchą zniknął w najbliższej uliczce.
- A... Mistrz Dobry - pisarz zauważył kata. - Nie wiem czy słyszeliście - wskazał na człowieka, który właśnie opuścił plac - że mamy nowego świadka w sprawie naszej uprowadzonej wiedźmy.
- Witajcie - powiedziała Kesa, podchodząc. - Jak głowa?

Kat odwrócił się zdezorientowany, jakby nie wiedząc, czy ma łapać pisarza, czy odpowiedzieć Kesie. W końcu ręką dał znać “poczekaj chwilę” do Kranza, a sam z lekkim uśmiechem dwornie pokłonił się medyczce.

- Lepiej, niż przedtem… - uśmiechnął się - Skorom takiej atencji doznał i takiego leczenia, chyba częściej powinnienem obrywać - roześmiał się ciepło - A panna znów tutaj? Kogo tym razem zbawiać? - w jego głosie brzmiała lekka złośliwość, ale odnosił się do medyczki raczej życzliwie - Ot, białogłowy nie przekonasz, oj nie...jak się uprze…wołem nie zawrócisz - rozłożył bezradnie ręce.
- Widzę, żeście znawcą kobiecej natury - odcięła się, też życzliwie.- Ale tajemnice wam zdradzę: obiecałam tydzień mojego czasu radcy Von Szanta. To niehonorowo umowy nie dotrzymywać, no sami powiedzcie..
- Ano...wszak człowiek tyle wart, ile jego słowo - kat pokiwał głową i z troską w głosie spytał - U von Szanta podobnież jakieś nieszczęście? Was nie tknęło, mam nadzieję?
- Tak, zamordowano Marthę. Znacie ją, niedawno stąd wyszła.
- O! - kat uniósł palec w górę - Widzi panienka. Bogowie nierychliwi, ale sprawiedliwi. Przed karą słuszną się nie ujdzie...jak nie na ziemi, to w niebesach ją wymierzą...Ale ja nie o tym - zreflektował się - Przeprosić panienkę muszę, bom zajęty teraz nieco...Alem pytać chciał, gdzie pannę można najść po pracy? Jakoś za ratowanie głowy odwdzięczyć się wypada, a pyszny koncept mi na myśl przyszedł. Moralnie cnotliwy, rzecz jasna - mrugnął do Kesy.
- Uniewinniona została, sami to najlepiej wiecie.. - mruknęła Kesa. - I człowiek ją zamordował, może do was trafi, nie mieszajcie do tego Bogów. A podzięki mi nie trzeba. Wystarczy, żeście zdrowi.
- Może jednak? - Bernard spojrzał na Kesę z troską - Tydzień jednak mało, a i pewnikiem pieniądz z tego niewielki, a praca niewdzięczna. A ja dla was mam dobrą posadę. Ludziom pomożecie, w fachu się podszkolicie..- dodał zachęcająco - Niech się panienka nie wzbrania. Ludzie sobie pomagać muszą, bo jak nie życzliwość człowiecza, to gdzieśmy by byli…?

Staruszek, który od dłuższego czasu przypatrywał się rozmowie w milczeniu a już od jakiegoś czasu przestępował z nogi na nogę, chrząknął po czym odezwał się słabo.
- Hmmm... Bernard, będę u siebie jeśli mnie będziesz potrzebował.

Kesa pokiwała głową.

- Wysłucham waszej propozycji, ale z ciekawości. Uprzedzam jednak lojalnie - nie sądze, żeby mnie zainteresowała. Nie potrafię długo czasu w jednym miejscu spędzać.

Kat zrobił gest, jakby chciał ująć Kesę pod łokieć, ale w połowie ruchu zrezygnował i po prostu odszedł kilka kroków, poza zasięg słuchu Kulawca. Westchnął teatralnie.

- A panna znów taka odmowna…tylko nie, nie i nie - uśmiechnął się - Moja...przyjaciółka, tak serdeczna przyjaciółka - zawahał się się przy tym zdaniu, jakby szukał odpowiedniego określenia, ale zaraz kontynuował - Wdowa po świętej pamięci aptekarzu, niech mu ziemia lekką będzie, szuka kogo do terminu...Ma jednego pomagiera, ale ten bardziej na alkimi się zna, i klijentów straszy, boć gbur okropny i niezguła...w dodatku pokurcz. A panna jest miła, gładka, fach medyczny liznęła...ot, pomyślałem, że się nadacie - spojrzał przez ramię, w kierunku, w którym odszedł Kranz - Panienka się namyśli. Jutro będę von Szanta nawiedzał, a i tu najść mnie można...Tedy wstąpcie, detale wyłuszczę. Ale teraz - pokręcił ze smutkiem głową - panna wybaczy, praca wzywa...Choć bogowie świadkami, że z taką urokliwą białogłową, jak panią medyczką to i cały dzionek mógłbym przegadać… - mrugnął okiem i pochylił się znów w głębokim ukłonie - Ale co począć, sami wiecie...Bywajcie! Dobrego dnia!

Chwilę patrzył jeszcze oddalającą się jasną postacią, ale szybko zebrał się w sobie. Wieści o wiedźmie! Wreszcie coś drgnęło w całej tej śmierdzącej sprawie...Ruszył szybkim krokiem do pokoiku pisarza, od progu przepraszając staruszka i gęsto się tłumacząc z opóźnienia...Mimo wszystko, w środku aż drżał z niecierpliwości, co takiego Wolbrom ma mu do przekazania...
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline