Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2013, 17:33   #51
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Akcja zaczęła się nagle, zdecydowanie i z przytupem. Napastnicy zrobili naprawdę sporo zamieszania, chaos pola walki na szczęście nie dotyczył Blond Jegra. Przyczajony tuż przy frontowych drzwiach miały szczerą ochotę rozjebać wszystko, co tu wejdzie. Potraktował kolejną potyczkę niczym trening przy podwyższonym stopniu ryzyka. Akcja, która właśnie się rozpoczęła odblokowała w nim tryb, „ ale będzie ubaw” gdzieś w tle pojawiła mu się projekcja i mógł dać głowę, że ktoś puścił prastary kawałek..
Chris de Burgh - Don't Pay The Ferryman - YouTube
Osobiście nie miał wyrobionego zdania na temat muzyki. No może skłaniał się do muzyki granej na Oktober Fest w innym świecie w innym czasie. Do tej playlisty z taką muzyką przekonał się, gdy przeczytał kiedyś cykl książek o Pooslenach Johna Roingo (mistrza B-klasowych książek scienfiction).
Teraz miał natomiast przed sobą mutasa, który nie miał za grosz szacunku do niego i przejawianego przez Heinricha wyższej kultury europejskiej.
W sumie wyglądał jak przykładowy zjadacz zbyt dużej ilość hamburgerów i pizzy, co jak wszyscy wiedzieli było prawdziwym powodem dla w północnej Ameryce ludzie wyglądali tak jak wyglądali.


Teraz jednak leżał na ziemi a Sabine i Sylvie było porozrzucane wokół. Gorzej, że koleś właśnie nachylał się nad nim i miał szczery zamiar rozerwać mu twarz. Zadziała żelazna dyscyplina. Niczym doskonale zaprogramowana maszyna gdzie kliknięcie jednego przełącznika powoduje automatyczne wyplucie gotowego produktu. Tak samo i teraz „Klik wrrrr”, określenie na jedną z technik manipulacji ludźmi teraz oddało piękno działania Heinricha. Taurus Judge był przewidziany na takie właśnie okazji. Teraz bardzo plastycznie dezintegrował pysk tamtego, przystrajając wszystko wcale czerwoną mgiełką. Mutas upaćkał swą juchą sporą cześć placu przed Niemcem. Niestety przy okazji ochlapał również i samego Blond bohatera, co doprowadziło go do pasji. Głośne “!Donnerwetter!” Przebiło się przez palbę.



Szybkie zerwanie się na nogi, zbieranie swojej broni, sprawdzanie czy pacjent nie żyje tym razem nie było potrzebne. Rozejrzał się.
Jeden z potworów wspinał się po ścianie stacji jakieś dwadzieścia metrów dalej. Druga z bestii podbiegła do Navarry i rozpłaszczyła się na ziemi próbując wyciągnąć coś spod niego. A trzecia, ledwo widoczna w ciemności skradała się w Twoim kierunku. Dzieliło was jakieś 40 metrów.*

Skierował się do najbliższej osłony i przyklęknął na prawo kolano. Pozwoliłby walka zeszła z niego i wrócił do formy Yoi-no-kisin. Pełna koncentracja i gotowość do rozpoczęcia kolejnego działania, kolejnej formy w jego ukochanym Kata. Do kurwy nędzy to nie było zwykłe kata w Dojo tylko najzwyklejsza rozpierdziucha. Germański model miał wyraźnie z tym problemy. Pewnego rodzaju przypomnieniem były rany, jakie otrzymał. Teraz przygotował się na kolejne zwarcie.
Mutek broni nie miał. Tylko długaśne i ostre pazury. W sumie to wielce uradował potomka krzyżowców z czarnym krzyżem
Korzystając z osłony przed ewentualnymi kolegami mutasa przymierzył z Sylvii podpierając nadgarstkiem z Sabine w dłoni.
Pierwszy strzał – pudło, wieśniak zaczął szybciej biec. Drugi strzał trafił w biodro powodując widoczne ubytki. Ale trzeci strzał zadział – prosto w serce powodując znaczne spustoszenie w układzie krwionośnym poprzez wyeliminowanie serca. Mutas padł kilka kroków od Niemca, ten jednakże nie zmienił pozycji był pewien swojej ostatniego strzału.



Kolejny wieśniak w piach, ten, który próbował dostać kogoś pod terenówką również padł. Został tylko ten, który się wspinał na dach. Niestety Heinrich nie był pewien czy tamten miał broń a w szczególności snajperkę. To byłoby bardzo złe dla nich..
Ruszył do terenówki marszem ubezpieczonym. Gdy był ciut bliżej wygarnął
- Swój, jesteś ranny? Chyba został jeszcze jeden na dachu
Usłyszał stłamszone
- Lekko, nie mam broni
-Okey, mogę dać mój zapas, ale to nie jest cudo. A ta druga jest dość jednorazowym wynalazkiem. Dopóki chłopaki nie dadzą czegoś lepszego dobre i to.


Następnie poczekał aż Dickson się wyczłapie przy tym ubezpieczając go. Następnie zaproponuje, że muszą zdjąć tego gołębiarza z góry i zdecydowanie ostrzec wszystkich, którzy będą wychodzić z budy
 
__________________
[o Vimesie]
- Pije tylko w depresji - wyjaśnił Marchewa.
- A dlaczego wpada w depresję?
- Czasami dlatego że nie może się napić.
Vireless jest offline