Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2013, 20:43   #6
HUBAL_PATRIOT
 
HUBAL_PATRIOT's Avatar
 
Reputacja: 1 HUBAL_PATRIOT nie jest za bardzo znany
Azael z rozbawieniem obserwował opasłego szczura, próbującego dorwać się do rozgniecionych palców prawej stopy, związanego człowieka, leżącego przed nim. Czół otaczające go, zatęchłe powietrze jednej z miejskich piwnic. Całkowita ciemność panująca w pomieszczeniu działała niewymownie kojąco na jego wrażliwe zmysły.

-Tak to by była piękna chwila spokoju i wytchnienia.- Bez otaczającej go kakofonii ludzkiego skomlenia. Nawet ta jebana ciemna piwnica była lepsza niż to całe śmierdzące miasto..

Wtem z letargu wyrwał go jęk bólu, pochodzący od budzącego się jeńca. Oczy człowieka powoli otworzyły się, ukazując głupkowate świńskie oczka.
Począł się nerwowo rozglądać, z ogłupiałym wyrazem twarzy i dezorientacji.

-Co... co je,, co jest kurwa. --wykrztusił z siebie, szarpiąc się na zimnej kamiennej podłodze, w kałuży skraplającej się wody pomieszanej z jego własną krwią.

Biedaczek, zapewne nic nie widział w ciemnościach.


Z twarzy Azaela zniknął uśmiech, zbliżył się do kwilącego związanego jegomościa, kucając przed nim.

-Tak więc spotykamy się panie śmierdziel.. tak cie wołają czyż nie?- powiedział szturchając go lekko w zakrwawiony nos.
-Ty skurwielu!! Już nie żyjesz! Wiesz kim jestem?!- wrzasnął jeniec żywo machając tłusta łepetyną
-Ależ oczywiście, panie śmierdziel -odparł Azael- zagubioną duszyczką, próbując udawać rekina w stawie z kijankami.
-Kurwa!! Ty chędożony psychopato czego chcesz! - stęknął, poobijany śmierdziel.
-Od razu do rzeczy co? Prawdziwy z ciebie człowiek interesu! Widzisz więc śmierdziuszku, o interesach chciałem pogadać -ciągnął Azael mówiąc szeptem-pamiętasz zapewne tą dziewczynkę, która parę dni temu sprzedałeś na rzeź, agentom purpurowej dłoni?
-Nie wiem o czym. do mn......
-Cieszę się że pamiętasz-przerwał mu –w końcu miała tylko sześć lat. Purpurowej dłoni nie udało się mnie zidentyfikować.. nawet z jej... pomocą.. Więc na nic twój wysiłek.
-Ja naprawdę nie mam pojęcia...- wykrztusił związany grubas.
-Milcz śmieciu! - wrzasnął Azael- koniec żartów! Co ty sobie wyobrażałeś? Że takimi tanimi sztuczkami wkupisz się w ich łaski? Jebany głupcze! Kosztem malutkiego dziecka?- wstał z półprzysiadu stając nad głową śmierdziela, czując wzrastająca w nim wściekłość..-Brzydzę się takimi pustymi prze-pazernymi skurwielami.
-To Pan panie Azaelu? Ja przepraszam doszło do jakiegoś nieporozumienia! To nie miało być tak, jestem bogaty zrekompensuje panu wszystko z nadwyżka, na pewno jakoś się dogadamy!- starał się go przekonać, szlochając jeniec.

Azael odszedł parę kroków w stronę schodów rzucając:
-Tak zapewne. Jakoś się dogadamy- odwrócił się do niego po czym rzekł:
-Normalnie bym się tobą nie przejął, świat jest pełen takich bydlaków jak ty, ale ta sprawa z małą Angelą.. Eskalowała u mnie do grona spraw osobistych- ciągnął zdejmując ciemne skórzane rękawice-Nadszedł koniec twojego życia, moją zemstą będzie to że twoja dusza nigdy nie trafi do królestwa Morra, a to za sprawą prostej sztuczki- uśmiechnął się paskudnie-osobiście tego dopilnuje.. do zobaczenia w piekle.



Gwałtownie zaczął kreślić w powietrzu skomplikowane wzory, zbierając energie magiczną,
po czym wtłoczył ją do łba wrzeszczącego śmierdziela.
Nie minęła sekunda gdy jego ciało zapadło się w sobie, zamieniając się w krwawą papkę, a dusza została wessana do otchłani.

>>> Splicd 08:21 to 08:33 � Baldurs Gate Sounds - Ambient/SFX Collection <<<

Azael spojrzał beznamiętnie na resztki truchła, wpędzając się w parszywy nastrój, po czym wyszedł z piwnicy, pozostawiając ciepłe mięso na pastwę szczurów.

************************************************** ********


Z satysfakcją z właśnie dokonanej zemsty, przemykał przez zatłoczone ulice niczym cień, w swych czarnych szatach. Nie lubił zwracać na siebie niepotrzebnie uwagi. Myślał o tych wszystkich głupcach w których towarzystwie był zmuszony kręcić się przez ostatnie kilka tygodni. * Jak do tego doszło, że muszę patrzeć na tych wszystkich małpoludów, próbujących wtłoczyć swoje mizerne cele w życie.* Westchnął ciężko zawieszając wzrok na luźno osadzonym kamieniu brukowym, przypominając sobie powód zaistniałej sytuacji. *Tak los bywa przewrotny, zaiste*
Maszerował żwawo zmierzając na miejsce spotkania z nową „ekipą” *Choć z drugiej strony ci ostatni ziomkowie wydawali się być dość..ponadprzeciętni* rozważał, *tak nie będę z góry ich oceniał jak burżuazyjny ignorant, pożyjemy zobaczymy.* Z coraz lepszym humorem dotarł na piętro, w wyznaczonym budynku. Zobaczywszy typów spod ciemnej gwiazdy, z uśmiechem na twarzy rzekł:

-No! Mordy wy moje! Stęskniliście się?-Jak uśmiech się pojawił tak i szybko zniknął- Czas najwyższy doszlifować członków naszego miejskiego kółka teatralnego. Są cięcia w budżecie- mówił postępując w kierunku „towarzyszy”, zaszywając się w ciemnym koncie, czekając na resztę wesołej kompanii.

Jego uwagę przykuł mały gnojek, wślizgujący się cichaczem na ostatnią chwilę. *Że mnie się czepiali o referencje to rozumiem ale czym Zdzichowi zabłysnął ten karzeł? * przyjrzał mu się uważniej dostrzegając wszystkie „urocze” szczegóły na jego posturze. *Chociaż obiektywizm nakazuje dodać, że ten niziołek wygląda jak prawdziwy kot wariat* -uśmiechnął się do siebie- *Pewnie niezły z niego gagatek*


Wysłuchał przemowy Ernesta i „Małego wariata ” bez przerywania. *Ten co kopci jak komin, może i ma coś pod kopułą* pomyślał, wstał i rzekł

-Dobrze, wyjaśnijmy sprawę tłumu. Jeśli zrobimy zamieszanie będzie taki burdel że możemy ich nie znaleźć. Huj wie ile ich będzie, a wątpię żeby jak te picze stali kiedy wszystko co żywe biega wokoło. Z drugiej strony przez ten „burdel” mamy szansę ich dopaść, odwracając uwagę przedstawicieli prawa. W związku z tym rozchodzi się o to, by precyzyjnie zlokalizować nasze cele, zanim zrobimy zamieszanie. Wtedy wciągniemy ich w pułapkę, nie zdążą się połapać co się dzieje a my spadniemy na nich jak piorun.. Pamiętajmy panowie, że to oni przychodzą na nasz teren . -Podchodząc do okiennicy skierowanej na plac dodał-Ja się zajmę lokalizowaniem naszych chciwych oponentów z tego miejsca, mam do tego pewne... predyspozycje. -
Uśmiechnął się paskudnie a jego oczy stały się czarne jak noc. Zaczął wypatrywać, po chwili rzucił ponuro:

-To może być prostsze niż sądziłem. Panowie! Chyba widzę dwóch, jeden duży drugi mały jak te pizdy na placu stały! cha!
 
__________________
We can’t solve problems by using the same kind of thinking we used when we created them

Ostatnio edytowane przez HUBAL_PATRIOT : 26-09-2013 o 21:18.
HUBAL_PATRIOT jest offline