Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2013, 22:27   #1
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
[Autorski] Tower of God - Piętro 1

Tower of God.
Piętro Pierwsze.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=6y85Er8-5yk[/MEDIA]

Tam gdzie pojawiają się istoty rozumne, ograniczone w sferze swego umysłu, pojawiają się też emocje. W miejscach w których swoją role odgrywają uczucia, nieustannie miesza się dobro i zło, które każdy postrzega inaczej. Względność postrzegania jest błogosławieństwem dla tych którzy potrzebują usprawiedliwienia swych czynów, oraz przekleństwem osób dotkniętych palcem złej fortuny.

W najwyższych sferach nie istnieją bowiem emocje, nie istnieje praktycznie nic. Osiągnięcie doskonałości sprawia, że zatraca się zdolność jakiegokolwiek postrzegania, na płaszczyźnie zrozumiałej dla innych.
Więc czy można nazwać to doskonałością? Czy spełnienie wszystkich dążeń i wyniesienie się na szczyty, sprawia że stajemy się idealną kreacją, czy tylko namiastką istnienia?

Wieża, kiedyś cała wypełniona była takim rodzajem materii. Istoty doskonałej, oraz całkowicie niezrozumiałej.
Jednak kolejni z przybyłych zawsze ja zmieniali, natłok pragnień i marzeń zaginał doskonałość, udowadniając jej jak marną podróbką swej definicji była.
Nawet Bóg może się uczyć od innych.

Obecne mieszkanie Boga w niczym nie przypominało doskonałości, a właśnie to było w tym idealnie piękne. Każde piętro tętniło życiem, każde buzowało od różnych definicji każdego słowa, wszędzie zło i dobro siadało razem do kielicha. Miliony gości, wspinało się coraz wyżej, a kolejne tyle spadało w otchłań utraconych marzeń. Właściciel tego domostwa zaś czekał, wyczekiwał tych najwytrwalszych. Osobników, których serca wypełniała determinacja, odwaga tak wielka, by stanąć przed jego obliczem.

W niektórych światach mówi się iż tworząc wszystko, Bóg miał plan. Twierdzono, że wszystko zostało już zapisane, a teraz ma się tylko wypełnić nieuniknione, a nasze wybory. Nawet te teoretycznie wolne i tak zostały już przewidziane.

To jednak były bzdury.

Bóg nie miał czasu, a może i dostatecznej mocy by spisać historie każdego trybiku nieskończonej ilości maszyn, jakimi były kolejne wszechświaty. Był zbyt zajętym próbami zrozumienia własnej idei, zdefiniowania i uzyskania doskonałości. To było jego marzenie.

Istota bez marzeń, nie ma bowiem po co istnieć.

~*~

Zuu wyrzucił ogryziony owoc, do jednego z licznych koszy na korytarzu. Cichy brzdęk wymieszany z szelestem, wskazywał, że wcześniej ktoś umieścił w kuble jakieś dokumenty. Jedyne zdrowe oko mężczyzny, po raz kolejny zerknęło, na jeden z licznych zegarów na terenie przybytku.
Pozostało zaledwie kilka minut do sprowadzenia nowej grupy.

Powolnym krokiem odziany w czerń skierował się w stronę Sali, do której mieli być przeniesieni. Do odgłosu jego kroków, dołączyło stukanie obcasów, gdy złotowłosa kobieta zrównała się z nim.


Roztrzepana fryzura, oraz lekko podkrążone oczy wskazywały, iż ta miała za sobą ciężki dzień. Jeden z loków sprężynował, przy każdym jej kroku, nadrabiając tym samym niezbyt widoczne ruchy w rejonach, mało rozbudowanej klatki piersiowej. Jej usta zdawały się być niemal scalone z zakręconą słomką, od sporego drinka na którym zaciskały się jej czerwone paznokcie.
- Kolejna grupka co Zuuuuu? –zapytała, ostatnie słowo przeciągając z powodu głośnego ziewnięcia.
- Kolejna grupa. –potwierdził beznamiętnym głosem osobnik w czerni. – Picie przed południem, to zły nawyk Aki. –dodał, zerkając na do połowy opróżnionego drinka.
- Och nie zaczęłam pić przed południem. –zaśmiała się cicho kobieta. – Po prostu nie skończyłam jeszcze z tym, co wczoraj przygotowałam. –dodała mrugając wesoło w stronę czarnowłosego.
- Mhm… –odmruknął Zuu, chwytając za klamkę do jednego z pomieszczeń.
- Jak zawsze pełen życia. –westchnęła Aki, kręcąc załamana głową. – Widzimy się później, nie wymęcz ich za bardzo przed spotkaniem ze mną. –dodała już weselej i ruszyła w dalszą drogę korytarzem.
- Mhym… –dało się słyszeć w odpowiedzi, mężczyzny, który przekraczał właśnie próg pokoju, przypominającego szkolną salę.

~*~
Wszyscy


Do wieży nie ma drzwi. Każdy kto chce tu trafić, prędzej czy później znajduje się w tym miejscu. Po prostu, wiesz kiedy nastąpi ten moment, czujesz to całym sobą, zamykasz na chwile oczy i nagle już tu jesteś.
Tak też miało to miejsce tym razem, gdy bohaterowie tej opowieści wkroczyli w końcu w objęcia murów boskiej budowli. Póki co jednak nie spotkali się, nie spotkali nikogo.

Każdy z nich pojawił się samotnie, w takiej samej komnacie, czy może lepiej nazwać to pokojem. Miejscu małym i bez wyrazu.
Po za gołymi ścianami, wykonanymi z idealnie gładkiego, czarnego materiału, który zdawał się niemal wchłaniać światło, znajdował się tu jedynie stół i posag.
Mebel był bardzo prosty, ot drewniane wyposażenie, chyba każdej kuchni w świecie, gdzie tak nazywano miejsce do przyrządzania jadła. Nie był pokryty tajemniczymi freskami, wykonany ze skóry smoka, oraz nie mówił wierszowanych zagadek.
Ot najzwyklejszy w świecie stół.

Na jego blacie stał natomiast dumnie kielich. Wyglądał, jak by chciał pokazać światu swoją wielkość w porównaniu, do prostego mebla który go utrzymywał. Wykonany ze srebra, lub minerału o bardzo podobnych cechach. Gdy tylko się go dotknęło, przyjmował kształt i rozmiar dogodny do użytku, przez przyszłego pijącego. Tak więc nic nie stało na przeszkodzie, by ująć go w dłoń, łapę czy tez mackę.

Nad tym wszystkim, niczym kelner górował pomnik, kamiennego człowieka. Posąg nie miała twarzy, bowiem zamiast głowy wykuto w nim potężny rogaty hełm. Cała sylwetka tego dzieła, była bowiem stylizowana na kształt rycerza. Pięknie wykonana kamienna zbroja, rękawice w których zadbano o wszelakie detale, a nawet kamienny płaszcz.
Jedynym co odbiegało od standardów, był brak oręża. Zamiast tego, dłonie wojownika, zaciskały się na dwóch butelkach .


W prawej ściskał on naczynie, w którym buzował ogień. Płomienie skakały wewnątrz szkła, wijąc się i plącząc między sobą. Mimo to nie rzucały, żadnego dodatkowego światła, którego w komnacie była dostateczna ilość – chociaż jego źródło było nie do zlokalizowania.
Ogień wydawał się niezwykle gorący, ale jednocześnie pociągał w pewien magiczny sposób, niczym ognisko rozpalone w lesie, gdzie wraz z przyjaciółmi opowiadano sobie różne historie i wymieniano się żartami.

Jednak z drugiej strony kusiła zawartość drugiej z butelek. Lewa rękawica, obejmowała bowiem pokrytą szronem butelkę.



To co w niej pływało jednak nie było lodowato zimną wodą. Było to nowe stadium ewolucji – płynny lód. Co czego w wielu światach nie dało się osiągnąć, ciecz której temperatura była o wiele niższa od zera, płyn który zamarzł ale nie stracił swych właściwości. Niezwykła ciekawostka dla umysłu ścisłego, lub też zwykły napój, dla tych w których światach istniały całe morza płynnego lodu.

Gdy tylko rycerz dostrzegł postać przed stołem, z wnętrza hełmu dobiegł dudniący głos. Mimo tego jednak nie był on groźny, a wręcz przyjazny, dawał pewność, że oferta nie jest podstępem.
- Musisz wybrać swój napój. Ogień czy lód, ty zadecydujesz. –mówiąc to kolejno, unosił jedną to druga rękę. – Wypij a ruszysz dalej. – dodał, rozpoczynając pierwszy z licznych testów wieży.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline