Ernst wyciągnął długie kulasy przed siebie, wystawił stopy pod świeżo rozpalony kominek. Odwrócony tyłem do sali, rozwalony w wyliniałym, brudnoburym fotelisku klepał się po butach pogrzebaczem, wytrącał ze świeżej skórki błotniste grudki i na Zdzichowe dywagacje zdawał się mieć kompletnie wyjebane. Ale nie miał. Słuchał, choć za wiele do usłyszenia nie było. - Uwal się na pizdę Jóźwa i koniec spacerów. Amon ma rację. To oni przychodzą do nas w gości, na nasz teren. I co jeśli ich nie znajdziemy? - Hart odwrócił się do zebranych i powiódł po niewyjściowych pyskach badawczym wzrokiem. - Otóż, kurwa, nic. Chcą przejąć teren, zrobić bigos. Zatem muszą się pokazać, muszą odjebać dobre przedstawienie. Jeżeli przyjdą grzecznie posiedzieć na murku, popatrzeć się co baba z dziadem ma na handel, zobaczyć karła w klatce, albo zamówić mszę w intencji to świetnie, niech tak robią. Bankowo Zły ich wynagrodzi za popisową robotę.
Ernst wychylił się na moment ze swego stanowiska i przyciągnął do siebie resztki porąbanego na cząstki sekretarzyka. Biedny mebelek, mógł jeszcze komuś posłużyć, a tak kończył życie w kominku. Płomienie buchnęły w euforii. - Teren jest pod naszą kontrolą. Nam straganiarze i kramarze ślą klops za "ochronę", nam opłaca się robiąca szacher-macher mętownia, nam donoszą za pozwolenie, by działać pod opieką Zdzicha doliniarze, żebracy i kurwy. Skorzystajmy zatem z tegoż asortymentu. - Ernst rozpiął kamizelę czując jak gorąco nacierające od kominka wzmaga się momentalnie. - Poślemy wiadomość naszym podopiecznym, że mogą się spodziewać oprychów Złego. Dostanie któryś w pizdę, kiedy będą chcieli wymusić haracz, innemu połamią nogi. Ot, życie. Grunt taki, że kiedy zobaczą te podejrzane pyski, albo i doświadczą z nimi bliższego kontaktu, zgłoszą się do nas. Muszą zgłosić się do nas.
Ernst powstał z siedziska. Niechętnie, bo niechętnie, ale czas przygotowań się kończył i zabawa wkraczała w decydującą fazę. - Marco. - Hart otworzył drzwi na korytarz i przywołał do środka chłopaka, który dostał pasjonujące zadanie wystawania na czatach. - Leć na dół, truknij chłopakom, żeby info poszło dalej. Idą zbiry Złego, patrzeć po mordach, notować w bani. Co, jak, kiedy. Jak będą odpierdalać od razu słać wiadomość najbliższemu kumatemu człowiekowi. A kumaci tu do nas, biegiem.
Ernst zatrzasnął drzwi za złodziejem, walnął ryglem i zabrał się do przygotowań. Oręż nie miał prawa się zakurzyć, to źle wróżyło. - Wyczekamy ich, obejrzymy sobie. I kiedy moment będzie dogodny, odjebiemy. Albo i luźniej. Jeszcze tańszą metodą. - Hart nie lubił przepłacać. - Sprzedamy straży i pachołki zrobią rzecz za nas. Bez ruszania dupskiem.
Ostatnio edytowane przez Panicz : 27-09-2013 o 10:07.
|