William doskonale wmieszął sie w tłum na rynku, kto by podejrzewał zwykłego grajka stojącego na pudle o kontakty z półświatkiem... wsumie to każdy, nikt nigdy nie ufał grajkom. Taka dola, William czasem nawet grywał u wielkich panów, ale tam też nikt mu nie ufał, czasem robił za szpiega a czasem tak jak dzisiaj stał na pudle i grał. Z pudła był doskonały widok na cały rynek i mógł rozejrzeć sie czy nie kręcą się po nim chłopcy Zdzicha. Przynajmniej tyle, bo czapka, która stała u jego stóp była niemalże pusta.
Jak on wogóle sie w to wpakował, przecież nigdy nie lubił kłopotów, taa, to zawsze kłopoty same go znajdywały, co taki wielki bard jak on robi na rynku po środku porachunków miejskich gangów. i to jeszcze w Nuln, najbardziej zapyziałej dziurze Imperium. No tak, narobił długów i teraz musi je spłacić, lepiej tak niż własną dupą...
Jego przemyślenia przerwał zbliżający się krasnolud, kiedy tylko podszedł spytał go -I co, jakieś wieści? zauważyłeś kogoś? - pytał nie przerywając gry -Widziałem, że Grad wysłał swoich chłopców na zwiad. |