Azael uważnie lustrował każdego podejrzanego typka, w okolicy placu, korzystając ze swoich unikatowych zdolności. W oko wpadło mu dwóch. Krasnolud krzątający się bez celu, zachowujący się niczym bezpański wściekły pies, oraz człowiek o wyglądzie najemnika rozglądający się ze zmarszczonym czołem po całej okolicy, nie rozmawiał z nikim tylko węszył to było widać.
*
Hmm.. zapewne to straż przednia, musi ich być więcej tylko gdzie... gdzie się ukrywają. Na pewno nie wystawiają charakterystycznych zabijaków na przód gdzieś czatują* Pomyślał.
Posiadając podzielną uwagę jednocześnie słuchał swoich towarzyszy. Odwrócił się na chwilę od okiennicy i rzucił;
-
Tak, na pewno jeśli chcą wybić się ponad tą nędzną południową dzielnice muszą poprzeć to siłą, pokazać jakie z nich kozaki. Wtedy szybko do nich trafimy-mówił jakby w zamyśleniu, cofnął się od okiennicy.
Przeszedł w stronę ognia sprawiając wrażenie jakby lewitował. Gdy Marco wszedł do pomieszczenia dodał lekko uśmiechając się;
-
Pamiętaj mały cwaniaku, żebyś szczególnie poinformował ludzi w okolicy dwóch mostów, nasi goście będą tamtędy przechodzić- zaczął się bawić rękawicami-
Chyba że zamierzają popierdalać wpław przez Reik. No zmykaj już.
Obserwował jak Ernst zasuwa rygiel, jego twarz nabrała bardzo poważnych barw:
-
Tym razem nie ma miejsca na półśrodki-spojrzał na Ernsta i Narwala- naszego szanownego dobrodzieja, wkurwia sam fakt że odważają się wejść na nasz teren. Osobiście z nim rozmawiałem i wiem czego oczekuje. Tym razem, nie będzie straszenia czy lekkiego obijania. Jawnie nas znieważają i nasza odpowiedź będzie gwałtowna i brutalna, tak aby zaprezentować prawdziwy pokaz siły-kontynuował poważnie, a ogień buchający z kominka odbijał się nienaturalnie w całkowicie czarnych oczach-
wszyscy muszą zrozumieć ten przekaz. Zły, straż i neutralni mieszczanie. Jeśli tego nie zrobimy to ośmieszymy się, a nasze dni będą policzone.
-
Byku- zwracając się do Narwala-
na pewno będziesz miał robotę, nawet jak przyślą marnych pachołków zostawimy z nich miazgę. Ale nie liczyłbym na to. Obserwowałem tych dwóch-kontynuował-węszyli co i jak na pewno. Szykuje się gruba akcja... To wisi w powietrzu,czuje to. Niech każdy z was się do tego nastawi. Mentalnie. Żadnych pałek, kastetów i innych zabawek, bierzemy ciężką artylerię. Począł zapinać swoją szatę, by ciasno oplatała korpus.- Najważniejsza jest szybkość, spadamy jak młot na muchę rozwalamy ich w pierwszej chwili. Jóźwa i Bungo zrobicie jak chcecie ale sugeruje wam, tym razem odpuście sobie szabrowanie poległych. Po akcji od razu pryskamy każdy gdzie tam che. Jeśli pójdzie gładko wieczorem punkt zborny w Jokerze (B11 tawerna)
-
Kazdy z nas zna cenę tej gry. Możliwe ze nie wszyscy wrócą. Oni też będą walczyć o życie najlepiej jak mogą. Całe szczęście że to nic osobistego,-uśmiechnął się do siebie-
po prostu sprawa zasad i klarownego interesu.
Począł wyciągać biała maskę o poważnym wyrazie twarzy, i okrywać twarz kapturem.
-
Tym razem nawet ja wezmę w tym udział.
Wiedział ze konsekwencje mogą być poważne i wolał niepotrzebnie nie zdradzać swojej twarzy. Założył maskę, poluzował pas z wszelkimi kieszeniami sprawdził miecz i warknął;
-
Dość pierdolenia robota czeka, gotujcie się. Zaraz się zacznie